Dzikie szkody… w kukurydzy
Straty na polu w Wólce Starej koło Rozkopaczewa to, zdaniem właściciela prawie 100 procent. Jak mówi, nie było nawet sensu wjeżdżania na nie kombajnem.
 |
123RF Zdjęcie Seryjne
|
Dziki zniszczyły też inne uprawy. Ponad 1/3 z 25 hektarów. Dla poszkodowanych rolników to duży problem, ponieważ uprawa kukurydzy jest droga, a w sytuacji, w której z pól nie ma co zbierać, o jakichkolwiek zyskach nie ma mowy. Trudno się zatem dziwić, że właściciele plantacji załamują ręce. Te straty zrekompensować mogą jedynie myśliwi. Przedstawiiele koła pojawili się na miejscu, by ocenić rozmiar zniszczeń. Jak tłumaczy Leopold Kępa, łowczy z Koła Łowieckiego "Szarak" w Lublinie, bierze się pod uwagę powierzchnię danej uprawy, następnie jakość uprawy oraz oględziny mające na celu sprawdzenie jaka powierzchnia uprawy została uszkodzona i w jakim procencie.
Dzikóe nie powstrzymują elektroniczne i zapachowe odstraszacze, których z każdym rokiem myśliwi dostarczają rolnikom coraz więcej.
Koło Łowieckie "Szarak" nr 1 w Lublinie oceniające szkody wyrządzone przez dziki, tylko w tym roku wypłaciło rolnikom ponad 50.000 złotych.
Źródło: na podstawie: Agrobiznes TVP