Mniej zabiegów w oziminach?

![]() |
123RF Zdjęcie Seryjne |
Z nieformalnych rozmów serwis farmer.pl wie, że wielu rolników z powodów finansowych rezygnuje z jesiennego odchwaszczania zbóż. Rzadziej decydują się również na dokarmianie dolistne.
Z drugiej strony więcej niż zazwyczaj stosowali w rzepaku insektycydy (średnio dwu, a nawet trzykrotne zabiegi). To była jednak konieczność, gdyż presja szkodników w obliczu dość ciepłej jesieni zagrażała mocno uprawom. W tym roku lokalnie problem pojawił się z gnatarzem rzepakowcem, tantnisiem krzyżowiaczkiem, śmietką kapuścianą oraz głównie na południu ze ślimakami. W zbożach natomiast pojawiła się mszyca.
Są rejony gdzie pojedyncze plantacje rzepaczane są orane (okolice Grudziądza, Golubia Dobrzynia). Głównym tego powodem są słabe wschody połączone z dużymi uszkodzeniami wyrządzonymi przez szkodniki (w tym głównie śmietkę kapuścianą).
W wielu rejonach bywały również problemy z odchawszczaniem rzepaku, głównie z powodu słabej wilgotności gleby.
Z chorób zagrożeniem stała się sucha zgnilizna kapustnych. Odnotowano w tym roku duże stężenie zarodników w powietrzu, a ciepła pogoda sprzyjała infekcjom. Może się okazać, że rzepaki wymagać będą ponadplanowej interwencji fungicydami.
Póki co rzepaki oraz zboża są w pełni zielone i nie ma wizualnych oznak niedoborów poszczególnych pierwiastków. Jednak w obliczu spadającej temperatury powietrza, rośliny będą miały ograniczoną możliwość pobierania składników pokarmowych, a sam proces mineralizacji materii organicznej ulegnie spowolnieniu. Może się okazać, że za miesiąc lub nawet tuż przed zimą pojawią się na roślinach różne przebarwienia świadczące o niedoborach, a wówczas na zabiegi dokarmiania może być już za późno.
Źródło: farmer.pl/anko