Prezes ZPM Biernacki: Nowe przepisy mogą odwrócić trend w pogłowiu bydła
Z punktu widzenia przetwórców wołowiny korzystne jest, iż hodowcy zwiększają stada bydła klasy mięsnej. - Wzrost jakości surowca przekłada się na konkurencyjność polskich zakładów na rynkach światowych. Jednocześnie trzeba pamiętać, że to właśnie rozwój eksportu mięsa zdynamizował rozbudowę krajowego pogłowia bydła. Niestety, w związku z wchodzącym w życie od 1 stycznia zakazem wykonywania w Polsce uboju rytualnego, dalszy wzrost pogłowia stanął pod znakiem zapytania. Zachodzi obawa, że hodowcy, którzy zainwestowali w swoje gospodarstwa i zwiększyli skalę produkcji, znajdą się w nieciekawym położeniu - zauważa Tomasz Kubik.
- Wołowina preferowana przez konsumentów, a jednocześnie posiadające najlepsze parametry jakościowe, pochodzi z tzw. bydła młodego, czyli w wieku ok. 24 miesięcy. Aby uzyskać taki surowiec potrzebujemy zatem realnie ok 2,5-3 lat . Obecna sytuacja prawna, związana z zakazem uboju rytualnego, może zapoczątkować trend spadkowy, który ostatecznie doprowadzi do sytuacji porównywalnej do tej, jaką obserwujemy w sektorze wieprzowiny, gdzie połowie jest rekordowo niskie - tłumaczy prezes ZPM Biernacki.
Kiedy spada pogłowie, automatycznie rosną ceny żywca. To z kolei przyczynia się do spadku konkurencyjności polskiej branży mięsnej. - Należy brać pod uwagę, że nagłe wprowadzenie restrykcyjnych przepisów ograniczy znacznie popyt na bydło rzeźne, co przełoży się na spadek cen w skupie i zmniejszenie opłacalności hodowli bydła. To odbije się niekorzystnie na branży w kolejnych latach - prognozuje Tomasz Kubik.
Źródło: Portal Spożywczy