Ekspert: Mogą nas czekać kolejne ekstremalne wahania cen zbóż
Jak ocenia ekspert, nie jest wykluczone, że w tym roku czeka nas powtórka wzrostu cen z sezonu 2010/2011, tylko w o wiele bardziej ekstremalnej formie.
- O ile w sezonie 2010/2011 głównymi "winowajcami" występowania wzrostu cen były anomalia pogodowe i klęski nieurodzaju, o tyle obecnie do tych realnie mogących wystąpić w ciągu roku zjawisk doszły nowe sytuacje. W roku 2010/2011 nie było realnego zagrożenia rozpadu UE. Dziś to zagrożenie istnieje i ma ono bezpośredni wpływ na grożące przeszacowania wartości euro, przede wszystkim wobec tych państw, które nie wprowadziły wspólnej waluty - uważa Janusz Kobryner.
Jego zdaniem, słabsza złotówka będzie z jednej strony napędzała koniunkturę eksportową - czym słabsza będzie rodzima waluta, tym większy będzie eksport między innymi polskich zbóż, czy rzepaku. Z drugiej jednak strony słabość waluty polskiej odbijać się będzie bardzo negatywnie na kosztach transportu i przetwórstwa, dla których kluczowym wydatkiem jest zakup energii, pochodzących z importu.
Drugi czynnik, który będzie wpływał bardzo ekstremalnie na sytuację w rolnictwie, to czynnik pogodowy. Gwałtownie zmieniające się warunki klimatyczne od kilku lat nasilają się na całym świecie i stanowią duży problem dla rolników. Prowzrostowo na ceny zbóż może działać także czynnik spekulacyjny.
- Szereg rynków, na którym tradycyjnie odbywały się spekulacje, jak np. nieruchomości, w okresie recesji przestały być popularne. Rynek nieruchomości rósł tak długo, jak długo rosła zamożność społeczeństw, a obecnie zamożność wielu społeczeństw maleje. Dlatego dla różnego rodzaju instytucji finansowych, funduszy hedgingowych, towarzystw ubezpieczeniowych szukających bezpiecznych, łatwo zbywalnych produktów, obrót surowcami rolnymi jest wygodny dzięki możliwości wykorzystania giełd towarowych - tłumaczy Janusz Kobryner.
Ocenia on, że surowce rolne postrzegane są w tym obrocie jako przewidywalne, bo żywność jest jednym z najbardziej podstawowych i fundamentalnych produktów, przez co można na nich zarabiać.
- W poprzednim sezonie bywały sytuacje, w których zdecydowaną większością uczestników CBOT (giełdy zbożowej w Chicago) rynku kukurydzy czy soi stanowiły podmioty finansowe a nie podmioty utrzymujące się z przetwórstwa tych surowców - mówi ekspert.
- Dlatego nie wykluczam w nadchodzącym sezonie spektakularnych fluktuacji - mogą to być imponujące wzrosty, za którymi wkrótce będą szły imponujące spadki. Wszystko zależeć będzie od efektu skali zawieranych transakcji. Warto pamiętać, iż obecnie niektóre podmioty gospodarcze dysponują większymi budżetami niż niejedno państwo narodowe - dodaje.
Źródło: Portal Spożywczy