Punkt widzenia
Od kilku dni trwa szacowanie strat po majowych przymrozkach. Mimo, że ich wielkość nie jest jeszcze ostatecznie znana, rolnicy już mówią o sporych ubytkach w zasiewach. W skali kraju straty są na poziomie co najmniej 10 procent.
- Zobaczymy jak będzie z plonami, chociaż wiem że tu w rejonie są rzepaki, które wymarzły po ostatnim przymrozku - mówi Krzysztof Wojdyła, plantator rzepaku.
Ale na tegoroczne zbiory wpływ miały nie tylko marcowe czy majowe przymrozki, ale przede wszystkim mokra jesień. Długotrwałe opady deszczu nie tylko uniemożliwiły zasiewy, ale sprawiły, że część plantacji stała w wodzie. Potwierdzają to zresztą sami plantatorzy i dodają, że z uwagi na tak niesprzyjające warunki, rzepak po prostu nie rósł.
Ale jak to się może przełożyć na zbiory? Zdaniem rolników, ubiegłoroczny wynik (2 miliony sto tysięcy ton nasion) może być trudny do powtórzenia. Tym bardziej, że do rozpoczęcia zbiorów jest jeszcze daleko.
- W ubiegłym roku też rozmawialiśmy o tym, o bardzo dobrym roku, a potem okazało się, że 17-ego maja aura skorygowała, powódź jedna, 2-ego czerwca druga i już było po prognozach - mówi Leszek Krzywniak, plantator rzepaku.
Co na to przetwórcy? Ci żadnego drastycznego spadku zbiorów na razie nie przewidują. Ale wszystko zależy oczywiście od pogody, która - podobnie jak rok temu - może te szacunki mocno zweryfikować. I to w obie strony.
- W okresie kwitnienia były silne opady deszczu, następnie w okresie zbiorów również opady deszczu i co gorsza w okresie siewu nowego rzepaku, czyli tego, który będzie teraz zbierany, też były bardzo obfite opady deszczu - mówi Lech Kempczyński, z Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju.
Mniejszą ubiegłoroczną produkcję nasion odczuli eksporterzy, którzy za granicę zdołali wysłać zaledwie 310.000 ton, a więc 3% mniej niż rok wcześniej.
Źródło: Agrobiznes TVP