Nie w smak
Tam soję już zebrano. Nasiona leżą i czekają na kupca. Zdumiewające jest tylko to, że polskiej soi nikt nie chce.
Soja znakomicie może zastąpić mięso. Są więc sojowe pasztety, ser, mleko, gulasz.
Tomasz Biesiadecki - mieszkaniec Wrocławia: "Ja soję bardzo rzadko jem, wegetarianie sojowe kotlety jedzą, ja tylko raz."
Konsumenci jednak przypatrują się nasionom soi podejrzliwie.
Edward Altman - mieszkaniec Wrocławia: "Dawniej jadłem teraz nie, bo się boję, że jest modyfikowana."
Zdrowa czy szkodliwa? Nawet na stoisku ze zdrową żywnością są co do soi wątpliwości.
Ewa Fijoł - Biokraina: "Problem w tym, że soja ekologiczna jest droższa od zwykłej, że może być modyfikowana, ale nie musi, my nie wiemy."
W Oleśnicy Małej uprawia się soję rodzimych odmian, przystosowaną do polskiego klimatu. Bezpieczną i tradycyjną.
Stefan Synowiec - Zakład Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Oleśnicy Małej: "Taka soja to rzadkość dzisiaj , świat poszedł do przodu, świat zwariował i zmodyfikował soję."
Soję można uprawiać na Dolnym Śląsku i teoretycznie, świetnie na niej zarobić. W handlu półkilogramowa paczka nasion zagranicznej soi kosztuje około 5 złotych. Ale rolnicy nie mają ochoty na eksperymenty.
Stanisław Pabian - mieszkaniec Jutrzyny: "My się nie zajmujemy uprawą soi, głównie mamy buraki, rzepak, pszenicę i to jest wszystko."
Stefan Synowiec - Zakład Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Oleśnicy Małej: "Czy ona jest popularna, należy ubolewać. Ludzie dzwonią, pytają, a jak trzeba siać soję, to jest cisza i mało chętnych."
Dolny Śląsk ze względu na dobre warunki klimatyczne mógłby zawojować rynek polskiej soi.
Tadeusz Cygan - mieszkaniec Krajna: "Oczywiście, jakby korzyść miałaby być, czemu nie."
Trzeba jeszcze tylko przekonać potencjalnych klientów.
Mirosław Wypych: "Słyszałem, że zdrowa, ale u nas się w domu tego nie stosuje."
W tym roku rolnicy po raz pierwszy dostaną unijne dopłaty do soi - 600 złotych do każdego hektara. Tylko siać!
Źródło: Agrobiznes, TVP