W Zachodniopomorskiem 30 proc. zbóż jest nadal na polach
Wicewojewoda Andrzej Chmielewski razem z wicemarszałkiem województwa Janem Krawczukiem i Edwardem Sadłowskim z ZIR razem przedstawiali we wtorek fatalną sytuację zachodniopomorskich rolników. Pogoda - najpierw susza, a potem ulewy - spowodowała nie tylko opóźnienie żniw, ale przede wszystkim pogorszenie jakości plonów.
Mirosława Kaczyńska, wiceprezes zakładów zbożowych "Stoisław" wskazała, że rok temu o tej porze w magazynach firmy było już 30 tysiące ton zboża. W tym roku jest jak na razie tylko 15 tysięcy ton, z czego siedem tysięcy ma bardzo złe parametry.
Rolnicy na fatalnych zbiorach mogą stracić podwójnie. Nie tylko nie zarobią na sprzedaży ziarna, ale część z nich może zapłacić nawet z tego powodu karę. To efekt podpisanych przez nich umów z firmami skupującymi zboże. Przedsiębiorstwa oferowały w maju i czerwcu umowy gwarantujące odbiór pszenicy za 550-600 zł za tonę. Stawka była kusząca, bo prognozy przewidywały urodzaj i kłopoty ze zbytem. W umowach znalazł się jednak zapis zmuszający rolnika do dostarczenia zboża "bez względu na warunki pogodowe". Teraz niedoszli kupcy żądają od rolników odszkodowań za niewywiązanie się z kontraktu. To około 10 proc. jego wartości. Rolnicy przyznają, że zgubiła ich żądza pieniądza. "Stoisław", który nie zawiera wcześniejszych kontraktów, płaci dziś za zboże 700 zł za tonę.
Źródło: Portal Spożywczy za: gazeta.pl