Ceny zbóż, notowania, aktualności

Szacując straty

Szacując straty

Bolesław Łączyński ze Szczucina w Małopolsce, uprawia 60 hektarów zboża: Nawet nie wiem, ile dokładnie ziemi jest zalanej. Jednak myślę, że przynajmniej 50 hektarów. I tak mam powody do radości, bo mam gdzie mieszkać. A wiele osób straciło dach nad głową.

W podobnej sytuacji jest wielu producentów zbóż. Jak szacuje Małopolska Izba Rolnicza, tylko w tym województwie zalanych i podtopionych jest ok. 60 tys. hektarów ziemi. Na 80 proc. zatopionych pól do niedawna rosło zboże.

Paweł Augustyn, prezes Izby: Sytuacja jest bardzo zła. Około połowy zbóż w województwie zostało zniszczonych.

Rafał Mładanowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż: Spodziewamy się ogromnych strat. Na razie nie jesteśmy w stanie ich oszacować.

Sytuację pogarsza fakt, że problemy mają nie tylko rolnicy na zalanych terenach. Bo oprócz powodzi, w producentów zbóż uderzyły jeszcze deszcze i niskie temperatury. Wielu rolników, którzy zasiali odmiany jare, czyli późniejsze, teraz straciło swoje uprawy, bo ziarno zostało wypłukane przez deszcz.

Prognozy na kolejne tygodnie są niestety pesymistyczne: dni słonecznych będzie mało, a temperatury nie będą wysokie.

Efekt może być taki, że nawet jeśli zboże nie zostanie zupełnie zniszczone, to będzie gorszej jakości. Także dlatego, że z powodu opadów producenci mają problemy, żeby użyć środki chroniące zboże przed chorobami.

Rafał Mładanowicz: Problemy dotyczą nie kilku gmin w Polsce, ale ponad 60 proc. upraw i to od północy kraju do południa, m.in. na Podkarpaciu, w Małopolsce, na Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie. Do Żuław najwyższa fala dopiero dojdzie, a już na niektórych terenach stoi woda.

To nie koniec złych wiadomości. Jak szacuje Krajowa Federacja Producentów Zbóż, od powodzi ubezpieczyło się zaledwie kilka procent rolników. Inni kupowali raczej polisy od gradobicia i ognia, których prawdopodobieństwo wystąpienia jest większe.

Już ubiegły rok był kiepski dla producentów zbóż. Produkcja była nieopłacalna. W wielu regionach, gdzie było mało słońca i zboże złej jakości, rolnicy dostawali za tonę pszenicy do celów spożywczych tylko 380 zł za tonę. Dla porównania w 2008 r. dostawali 600-650 zł.

Teraz znów wielu rolników jest zagrożonych ruiną - mówi Mładanowicz.

Federacja spodziewa się, że w tym roku na rynku może zabraknąć dobrego zboża konsumpcyjnego na cele spożywcze. Cena tony takiej pszenicy może sięgnąć 600 zł.

To jednak marne pocieszenie dla rolników, bo - jak wyjaśnia prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz ze Szkoły Głównej Handlowej - dochody producentów zależą od ilości zboża dobrej jakości. Jeśli na rynku będzie dużo kiepskiego ziarna, dojdzie do powtórki sytuacji z ubiegłego roku, gdy ceny były niskie.

Choć sytuacja może jeszcze się zmienić. Dużo zależy od ostatnich tygodni przed żniwami - zaznacza Duczkowska-Małysz.

Zboże gorszej jakości będzie można wykorzystać na paszę. Ale jego nadmiar to kolejny problem dla rolników. Popyt na pasze jest mały, bo niskie jest pogłowie trzody.

Co to oznacza dla przeciętnego konsumenta? Czy żywność zdrożeje? Na szczęście nie powinna. Ceny zbóż w Polsce zależą od produkcji i zapotrzebowania na rynku europejskim i światowym. W małym stopniu uzależnione są od wysokości krajowych zbiorów. A prognozy wskazują, że czeka nas kolejny rok wysokich zbiorów w skali globalnej. Poza tym zarówno w UE, jak i na świecie są wysokie zapasy ziarna.

Choć powódź może wpłynąć na wysokość tegorocznej produkcji, niekoniecznie znajdzie to odzwierciedlenie choćby w cenach pieczywa. Stratni będą więc przede wszystkim rolnicy, a nie konsumenci.

Źródło: AgroNews za: Gazeta Wyborcza