Prezes KRIR: W produkcji zbóż konsekwencje powodzi będziemy odczuwać jeszcze przez lata
Woda zalała liczne gospodarstwa m.in. w woj. małopolskim, podkarpackim, także na Lubelszczyźnie i Śląsku. - Wiele z nich to małe a zarazem biedne gospodarstwa, bez pomocy państwa nie będą mogły odbudować swojego potencjału produkcyjnego. Przełoży się to na krajową produkcję zbóż, który może w ten sposób znacząco zmaleć - zauważa prezes KRIR.
Powódź zabrała rolnikom tegoroczne zbiory - zarówno zbóż konsumpcyjnych, jak i roślin przeznaczonych na pasze. - Oznacza to, że wiele gospodarstw zimą nie będzie miało czym karmić trzody i bydła. Zwierzęta albo będą głodować, albo zostaną przeznaczone na rzeź - podkreśla Wiktor Szmulewicz. Na terenach powodziowych zabraknie też zbóż na zasiewy. Rolnicy, którzy stracili w powodzi cały swój dobytek nie będą mieli za co kupić ziarna. Rozwiązaniem mogłoby być zaciągnięcie kredytu preferencyjnego, od którego część odsetek spłaca państwo.
- Wielu rolników z zalanych terenów kilkakrotnie zaciągało już kredyty preferencyjne. Cały czas je spłacają. Umożliwienie przez państwo zaciągnięcia kolejnego kredytu niczego nie rozwiąże - twierdzi jednak prezes Szmulewicz.
W jaki sposób można zapobiec znaczącemu zmniejszeniu potencjału produkcyjnemu zbóż? Zdaniem prezesa, obecnie najważniejsza jest pomoc państwa i solidarność rolników z całej Polski.
- Uważam, że niezbędną pomocą ze strony państwa jest rozdzielenie (ale nie sprzedaż!) między poszkodowanych rolników zapasów zboża zgromadzonych przez Agencję Rezerw Materiałowych. Dotychczas nadprodukcja sięgała kilku milionów ton rocznie, więc nie będzie problemów z odnowieniem zapasów - mówi Wiktor Szmulewicz.
Źródło: Portal Spożywczy