Tragedia na wsi
Czy można już oszacować ogromne straty, które dotknęły rolników na południu Polski? Nie ma jeszcze danych na ten temat. Żywioł nadal przesuwa się w głąb Polski i grozi kolejnym miejscowościom.
Zbiory na południu będą niestety prawdopodobnie mizerne. - Liczę, że chociaż kukurydza poradzi sobie z tą trudną sytuacją. Wysiałem w tym roku około 30 ha i szacuję, że 5 ha może być podtopionych. Gorzej ze zbożami, nadal stoją w wodzie - mówi Tadeusz Bukowski z Podkarpacia.
Andrzej Gmiąt z Brzeska w Małopolsce pracuje w Ośrodku Doradztwa Rolniczego i twierdzi, że sytuacja w jego regionie wygląda tragicznie. Wody w rzekach ubywa, ale rozlewa się ona na kolejne pola z uwagi na fakt, że ziemia jest mocno przesiąknięta. Mieszkańcy zalanych terenów najpierw ratowali swoje życie i swoich rodzin, później zwierząt gospodarskich.
- Wielu jednak nie dało się ustrzec przed utopieniem. Zwierzęta padły i nie oszacowano jeszcze skali tego zjawiska. W pewnym momencie zabrakło leków uspokajających, aby przeprowadzić zwierzęta w bezpieczne miejsce. Bo przecież dla nich to też są ekstremalne warunki. Sytuacja jest w dalszym ciągu bardzo trudna rolnicy o ile to było możliwe przekazali swoje zwierzęta z terenów zalanych innym farmerom na przechowanie - mówi Gmiąt.
Zaczęły się już pierwsze spekulacje na temat rynku żywnościowego. Eksperci przewidują, że ceny płodów rolnych mogą w najbliższym czasie wzrosnąć, bo wiele upraw zostało zniszczonych. Rolnicy nie będą też mieli pieniędzy na ochronę roślin przed chorobami grzybowymi - a te pojawią się na pewno. Zatem jakość tych płodów może być bardzo niska.
Wszystko teraz będzie zależeć od przebiegu pogody i wytrzymałości wałów przeciwpowodziowych. Są one już tak bardzo przesiąknięte, że mogą przepuszczać wodę.
Źródło: farmer.pl
Powrót do aktualności