Hodowcom trzody grozi bankructwo – rolnicy zapowiadają strajki
Paweł Augustyn będzie rozmawiał o fatalnych nastrojach na wsi z ministrem rolnictwa.
- Rząd musi podjąć zdecydowane działania w sprawie skupu interwencyjnego, ograniczenia importu wieprzowiny z zagranicy i niekontrolowanych marż, nakładanych przez supermarkety - wyjaśnia. Zauważa, że z powodu nieopłacalności produkcji pogłowie trzody zmniejszyło się u nas w ciągu dwóch lat o jedną piątą.
- Jeżeli ceny w skupie będą utrzymywać się na tak niskim poziomie, to za parę lat nie będziemy mieć w sklepach polskiej żywności - ostrzega. Sytuację mogłyby zmienić np. dopłaty do produkcji trzody, podobne do tych, które od tego roku będą wypłacane na krowy i owce. Jeżeli minister nie zrobi nic, aby ceny w skupie skoczyły przynajmniej do ubiegłorocznego poziomu 4,5 zł za kg, rolnicy już w marcu będą pikietować nie tylko w Warszawie, ale też przed supermarketami w kraju.
Jeżeli stawki nadal będą tak niskie, to podtarnowscy rolnicy będą zmuszeni zaniechać hodowli trzody chlewnej. Najwięcej stracą ci, którzy zajmują się właśnie na produkcji żywca. Zaciągnęli kredyty, a pieniądze zainwestowali w dostosowanie gospodarstw do wymogów unijnych i zakup drogich pasz. Teraz grozi im bankructwo.
- Wystarczy tylko przyjrzeć się cenom pasz. Te poszły w górę o kilkadziesiąt procent - mówią ci, którzy co czwartek dostarczają żywiec na jarmark w Lubczy koło Ryglic. Na hodowli trzody chlewnej skoncentrowało się tutaj przynajmniej kilkudziesięciu gospodarzy. To główne źródło utrzymania dla nich i ich rodzin.
Źródło: Portal Spożywczy