Brak pieniędzy wśród rolników może skutkować katastrofą na rynku zbożowym
- W zależności od pogody albo staniemy się importerem zbóż, albo ceny spadną poniżej stawek proponowanych w tym roku - ocenia Rafał Mładanowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż.
Mijający sezon był wyjątkowo trudny dla zbożowców. Ziarna na rynku było dużo, popyt niewielki, w konsekwenci zatem i cena nie była wysoka. Dodatkowo polscy rolnicy zbierali zboża słabej jakości. Stawki, jakie proponowano w skupie, sięgały niemal dna. Rolnicy skarżyli się, że ceny jakie proponowano im za ziarno, nie pokrywały nawet kosztów produkcji.
- Dodatkowo opóźniają się wypłacanie unijnych dotacji. To wszystko sprawia, że rolnicy nie mają pieniędzy. Prawdopodobnie będą więc ciąć wydatki na produkcję: o 30 a może nawet 70 proc. - ocenia prezes KFPZ.
Jego zdaniem, wielu rolnikom może zabraknąć pieniędzy nawet na materiał siewny. - Co dopiero mówić o ochronie czy nawożeniu! Rolnicy obawiają się, że nie wypracują zysków z produkcji zbożowej, dlatego panuje zupełny minimalizm - twierdzi Rafał Mładanowicz.
To, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja w 2010 r. zależy także od pogody. W przypadku, gdy nastąpi susza, a rolnikom zabraknie pieniędzy na nawozy i ochronę plonów, w opinii prezesa Mładanowicza Polska może stać się importerem zboża. - Ceny mogą wówczas osiągnąć poziom sprzed trzech lat i sięgnąć 800-900 zł za tonę - uważa przedstawiciel KFPZ.
Jednak i dobra pogoda nie musi oznaczać dla rolników poprawy sytuacji.
- To był dobry rok. Jeśli się powtórzy, będziemy mieć obfite zboża. A ponieważ wchodzimy w 2010 r. z dużymi zapasami, eksportu właściwie nie ma, popyt będzie więc jeszcze niższy niż w tym roku. Ceny skupu mogą więc spaść poniżej stawek proponowanych w mijającym sezonie - alarmuje Rafał Mładanowicz. A wtedy sytuacja rolników będzie znacznie gorsza niż obecnie.
Źródło: Portal Spożywczy