Nadzieje na ożywienie na rynku drobiu spełzły na niczym
Stagnacja była, jest i co najgorsze nikt nie jest w stanie przewidzieć jak długo będzie. Być może na konkretne transakcje przyjdzie poczekać nawet do Wielkanocy. Producenci są w coraz trudniejszej sytuacji, a przetwórcy wciąż mają zapasy. Wszystkiemu winien kryzys, który skutecznie ogranicza konsumpcję. Tak w ostatnich dniach wygląda sytuacja na rynku drobiu.
Takiego zastoju nie było już od dawna. Handlowcy mieli nadzieję, że podwyżki z początku stycznia zwiastują większą sprzedaż. Tak się jednak nie stało. Do transakcji właściwie nie dochodzi.
Nie pomagają nawet obniżki, które kolejny tydzień goszczą w cennikach. Drobiowa górka zaczyna niepokojąco rosnąć. Co z tego, że dostępny jest pełen asortyment, skoro nie ma na niego chętnych.
Były już miesiące w handlu, gdy brakowało podrobów, a ceny serc czy wątróbek pięły się w górę - mówią handlowcy. I dodają, że o takiej sytuacji można na razie tylko pomarzyć.
Podobnie jest z pozostałymi elementami. Nawet najbardziej popularne i najdroższe mięsa, czyli filety z piersi - dzisiaj tanie - nie znajdują nabywców. Handel nimi odbywa się tylko wtedy, gdy ktoś ma podpisane stałe kontrakty z odbiorcami z zagranicy. Wewnętrzny rynek jest przepełniony.
Źródło: Agrobiznes, TVP1