Ceny zbóż, notowania, aktualności

Po większym ożywieniu sprzed dwóch tygodni nie ma już śladu, za to wszyscy czekają

Po większym ożywieniu sprzed dwóch tygodni nie ma już śladu, za to wszyscy czekają
Producenci na to aż przetwórcom zacznie brakować surowca i zgodzą się płacić wyższe stawki, przetwórcy na brak pieniędzy u producentów, który wymusi obniżki. A handlowcy oczywiście czekają na transakcje. Tak w ostatnich dniach przedstawia się sytuacja na zbożowym rynku.

Umowy zawierane są mniej niż sporadycznie, a handlowcy większych transakcji spodziewają się dopiero w grudniu. Powodów jest kilka. Na rynek wciąż docierają spore ilości tańszej czeskiej pszenicy i węgierskiej kukurydzy.

Zakłady przetwórcze mają jeszcze sporo ziarna w magazynach, a jeśli decydują się na zakupy, to bardzo niewielkich ilości surowca i tylko na bieżącą produkcję – nikt nie kupuje zboża na zapas. Ale głównym czynnikiem kształtującym rynek jest cena – dla jednych za wysoka, dla innych za niska. Próby spotkania się w pół drogi nie udają się.

Producentom do sprzedaży jeszcze nie spieszno, a przetwórcy przepłacać nie zamierzają. Jednym słowem – pat. Młyny za tonę pszenicy konsumpcyjnej z dowozem oferują maksymalnie 510 złotych.

Producenci za tyle są skłonni sprzedać, ale u siebie, za towar z dowozem liczą dodatkowe 50 złotych. Są jednak i tacy, u których 550 złotych za tonę to cena wyjściowa.

Za pszenicę paszową przetwórcy chcą płacić 450 złotych po przywiezieniu do zakładu, ale chętnych do sprzedaży w takiej cenie raczej nie ma. Rolnicy oczekują tyle za surowiec kupowany w gospodarstwie.

Tona kukurydzy to według oczekiwań producentów koszt 450 złotych. Kupcy pewnie by się znaleźli, gdyby stawka była średnio o 30 złotych niższa.

Źródło: Agrobiznes, TVP1