Ceny zbóż, notowania, aktualności

Ziarna mało, ceny wzrosną

Ziarna mało, ceny wzrosną
Jest już pewne, że rolnicy zbiorą w te żniwa mniej ziarna, za to na ogół dobrej jakości. Dlatego spokojnie czekają na wzrost cen. Żniwa minęły półmetek – skończyły się w Polsce południowej, dobiegają końca w centralnej, zaczynają się na północy kraju.

Grzegorz Winiarek w Rozogach na Mazurach obsiał owsem 4 ha pola. Zbiory zacznie za tydzień. – Ziarno jest niewyrośnięte, drobne, niektóre kłosy są zupełnie puste – narzeka, ale zaraz dodaje, że tak suchego ziarna jeszcze nie miał. To znaczy, że będzie się dobrze przechowywało. Będzie też pożywne, a konie, które będzie karmił tym owsem, będą zadowolone.

Henryk Organik z Karolewa w Wielkopolsce zebrał już połowę pszenicy. Też jest zadowolony, choć jego gospodarstwo leży w rejonie największej suszy w kraju – od początku maja tylko raz tu porządnie popadało. – 40 lat pracuję w rolnictwie i nigdy nie widziałem, by pszenica tak cierpiała. W czasie kwitnienia listki całe się poskręcały z braku wilgoci – opowiada.

A jednak zbiory nie okazały się tragiczne. Zwykle zbierał po 7,5 ton pszenicy z ha, w tym roku tylko 6 ton, ale za to dobrej jakości. Dlatego Organik nie będzie się spieszył ze sprzedażą – zaczeka na korzystną cenę.

Teraz nie jest dobra. Tydzień temu za tonę pszenicy z tegorocznych zbiorów rolnicy dostawali po 700 zł, potem po 650, dziś nawet 600 zł. Ceny spadają, bo mamy czas największej podaży: rolnicy, którzy nie mają magazynów, właśnie teraz ustawiają załadowane ziarnem przyczepy przed punktami skupu.

 – Cena poniżej 700 zł za tonę mnie nie interesuje. Po żniwach, jak skończą się kolejki przed elewatorami, cena pójdzie w górę – uważa Organik.

Bardziej na południe, w gminie Milicz (na granicy Wielkopolski z Dolnym Śląskiem), Romuald Jankowski już zebrał zboża ze swoich 250 hektarów. Tu też tragedii nie ma. – Bałem się, że będzie gorzej. Zebrałem tylko o 20-30 proc. mniej niż zwykle. Zboża ozime zdążyły wykorzystać wiosenne zapasy wilgoci w glebie i urosnąć – mówi Jankowski. Dużo gorzej wypadają zboża jare, te siane wiosną. Rolnicy w gminie Milicz zebrali 30 proc. tego co zwykle.

Jankowski też będzie czekał ze sprzedażą pszenicy, aż cena wzrośnie przynajmniej do 700 zł za tonę, bo – jak mówi – nie ma noża na gardle. Ma za to dobre magazyny do przechowywania zbóż.

Eksperci ostrzegają jednak, że rolnicy mogą się przeliczyć. Żniwa udały się niemal w całej Europie. Będzie więc skąd sprowadzić ziarno do Polski, jeśli nasza cena byłaby zbyt wysoka. Ale nasi rolnicy na razie się tym nie przejmują. Cenę u nas wyznacza bowiem mała grupa rolników – właściciele zaledwie ok. 2 tys. gospodarstw, które rzucają na rynek ok. 60 proc. wszystkich krajowych zbóż. Mają gdzie przechowywać swoje ziarno, oferują towar wysokiej jakości, w dużych partiach. I nie boją się konkurencji ze zbożem importowanym. – Co z tego, że na giełdzie budapeszteńskiej pszenica kosztuje 600 zł, skoro trzeba doliczyć transport do Polski, jakieś 100 zł do tony. Na Ukrainie zaś cały czas drożeje, już doszła do 550 zł za tonę. Myślę, że 700 zł za tonę u nas jest bardzo realne – podsumowuje Zbigniew Kaszuba, prezes organizacji zrzeszającej wielkich producentów.

Źródło: Gazeta Wyborcza