Zwalczanie "Aujeszkiego"
Czy w tym roku ruszy program zwalczania choroby Aujeszkiego? Niestety jest to bardzo wątpliwe. Chyba, że posłom uda się wprowadzić poprawkę do budżetu, która zwiększy fundusze inspekcji weterynaryjnej.
O wprowadzenie programu zwalczania i monitoringu choroby Aujeszkiego hodowcy trzody chlewnej walczą od dawna. Bez tego nie możemy nawet marzyć o eksporcie żywych świń za granicę. W Unii Europejskiej tego problemu nie uregulowała jeszcze poza Polską tylko Bułgaria i Rumunia.
– To jest wstyd dla takiego dużego producenta trzody chelwnej w Europie i na świecie, że nie ma uregulowanego tego najważniejszego problemu – twierdzi Tadeusz Blicharski, "Polsus".
W tegorocznym budżecie na walkę z chorobą Aujeszkiego zarezerwowano 200 milionów złotych. To dużo, ale niestety niewystarczająco – twierdzi samorząd weterynaryjny. Rząd zapomniał bowiem zarezerwować funduszy na dodatkowe etaty w Inspekcji Weterynaryjnej.
– Pomysł Rządu był taki, że damy pieniądze na wszystko, ale na ludzi – koordynatorów w Inspekcji Weterynaryjnej nie damy i nie wiem, kto by to robił – wyjaśnia Tadeusz Jakubowski, prezes Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.
Sejmowej Komisji Rolnictwa nie udało się dołożyć kolejnych funduszy dla Inspekcji Weterynaryjnej. O dodatkowe 90 milionów wnioskowali także senatorowie. Jak zakończy się ta walka zobaczymy podczas głosowania na ostateczną wersją budżetu w Sejmie. Jeżeli pieniądze znajdą się program ruszy najwcześniej w marcu.
– Ponieważ pieniądze przeznaczone na ten cel są w rezerwach celowych, a rezerw nie uruchamia się od stycznia, tylko najwcześniej od marca – mówi Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.
Hodowcy boją się, że jeżeli parlament nie zgodzi się wyłożyć dodatkowych fundusze to w końcu ktoś wpadnie na pomysł, żeby częścią kosztów walki z chorobą Aujeszkiego obarczyć rolników.
O wprowadzenie programu zwalczania i monitoringu choroby Aujeszkiego hodowcy trzody chlewnej walczą od dawna. Bez tego nie możemy nawet marzyć o eksporcie żywych świń za granicę. W Unii Europejskiej tego problemu nie uregulowała jeszcze poza Polską tylko Bułgaria i Rumunia.
– To jest wstyd dla takiego dużego producenta trzody chelwnej w Europie i na świecie, że nie ma uregulowanego tego najważniejszego problemu – twierdzi Tadeusz Blicharski, "Polsus".
W tegorocznym budżecie na walkę z chorobą Aujeszkiego zarezerwowano 200 milionów złotych. To dużo, ale niestety niewystarczająco – twierdzi samorząd weterynaryjny. Rząd zapomniał bowiem zarezerwować funduszy na dodatkowe etaty w Inspekcji Weterynaryjnej.
– Pomysł Rządu był taki, że damy pieniądze na wszystko, ale na ludzi – koordynatorów w Inspekcji Weterynaryjnej nie damy i nie wiem, kto by to robił – wyjaśnia Tadeusz Jakubowski, prezes Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.
Sejmowej Komisji Rolnictwa nie udało się dołożyć kolejnych funduszy dla Inspekcji Weterynaryjnej. O dodatkowe 90 milionów wnioskowali także senatorowie. Jak zakończy się ta walka zobaczymy podczas głosowania na ostateczną wersją budżetu w Sejmie. Jeżeli pieniądze znajdą się program ruszy najwcześniej w marcu.
– Ponieważ pieniądze przeznaczone na ten cel są w rezerwach celowych, a rezerw nie uruchamia się od stycznia, tylko najwcześniej od marca – mówi Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.
Hodowcy boją się, że jeżeli parlament nie zgodzi się wyłożyć dodatkowych fundusze to w końcu ktoś wpadnie na pomysł, żeby częścią kosztów walki z chorobą Aujeszkiego obarczyć rolników.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności