Rząd rzuca mięso na rynek. Będzie protest wsi?
Hodowcy świń twierdzą, że ich sytuacja jest dramatyczna: sprzedają świnie poniżej kosztów produkcji. Już w ubiegłym tygodniu przez kilka godzin blokowali drogi w Wielkopolsce, protestując przeciwko niskim cenom skupu, ale prawdziwą eskalację protestów zapowiadają na ten tydzień.
– Dziś powinniśmy dostawać co najmniej 3,8-4 zł za kilogram żywca – twierdzi Andrzej Tułaza, jeden z organizatorów protestu.
Według danych resortu cena za żywe świnie to przeciętnie 3,35 zł za kilogram, o blisko 6 proc. mniej niż przed rokiem. Ale wtedy za pasze dla świń rolnicy płacili niemal o połowę mniej niż dziś.
Tymczasem ceny świń mogą jeszcze bardziej spaść. Jak dowiedziała się "Gazeta", Agencja Rezerw Materiałowych, której podlegają zapasy strategiczne kraju, chce rzucić na rynek znaczną część tych zapasów. – Dostałem pismo od Agencji, że muszę do początku grudnia odkupić od niej zapasy, jakie przechowuję – powiedział nam Jan Mieleszko, właściciel zakładu mięsnego na Lubelszczyźnie, który dla ARM przechowuje ok. 500 ton półtusz wieprzowych. Dla niego oznacza to, że praktycznie przez około półtora miesiąca nie będzie skupował świń od rolników, przerabiając agencyjne zapasy na kiełbasy.
Podobne pisma dostały pozostałe zakłady mięsne, które w lutym i marcu tego roku skupiły dla ARM świnie i aż do tej pory przechowywały dla niej wieprzowinę. W umowach z agencją zobowiązały się, że jeśli w określonym czasie agencja nie sprzeda półtusz, to zakład musi je od niej odkupić. I tak się stało – ARM nie pozbyła się swoich zapasów, bo jedyny praktycznie odbiorca mrożonego mięsa, czyli Rosja, nadal z nami nie handluje.
Wielkość nadwyżki zapasów, którą Agencja wystawia na sprzedaż, jest tajemnicą państwową, ale nieoficjalnie szacuje się ją na 15 tys. ton. – To fatalna decyzja – uważa Witold Choiński, szef Polskiego Mięsa, związku producentów, eksporterów i importerów mięsa. – Ceny na pewno spadną, bo wiele firm wstrzyma teraz skup świeżego mięsa. Wiemy, że rolnicy z powodu nieopłacalności likwidują stada i w połowie przyszłego roku wieprzowiny będzie za mało, więc ceny wzrosną. Dlatego Agencja powinna zaczekać z upłynnieniem zapasów co najmniej do końca II kwartału 2008. Wtedy jej zapasy nie zaszkodzą rolnikom, ale pomogą konsumentom, bo zapobiegną nadmiernemu wzrostowi cen.
– My tylko wykonujemy polecenia ministra gospodarki – tłumaczy Józef Kasprzyk, dyrektor Biura Rezerw Żywnościowych w ARM. – Prezes Agencji nie ma nawet uprawnień, by wnioskować do ministra o wstrzymanie sprzedaży zapasów.
Nadwyżki w zapasach strategicznych, których teraz chce się pozbyć Agencja, powstały wczesną wiosną tego roku. Ceny świń spadały wtedy poniżej 3 zł za kg, bo weszliśmy w szczyt świńskiej górki – na rynku było o ok. 10 proc. wieprzowiny za dużo. Rząd nie mógł skupować świń na zapasy interwencyjne (co podniosłoby cenę), bo taką decyzję może podjąć tylko Komisja Europejska. Zrobił więc to, o czym mógł sam zdecydować – na żądanie ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera powiększył rezerwy strategiczne.
Zdaniem ekspertów cała akcja została przeprowadzona na zbyt małą skalę i nie rozładowała świńskiej górki. Ceny rzeczywiście wzrosły, ale nie aż tak, jak na to liczyli rolnicy. Do tego fatalne w Unii zbiory zbóż spowodowały wzrost cen pasz i już od sierpnia ponowny spadek opłacalności hodowli świń.
– Jedną z pierwszych decyzji nowego ministra gospodarki powinno być wycofanie się ze sprzedaży zapasów Agencji. Waldemar Pawlak akurat zna się na rolnictwie i myślę, że doceni wagę problemu – mówi Choiński.
– Dziś powinniśmy dostawać co najmniej 3,8-4 zł za kilogram żywca – twierdzi Andrzej Tułaza, jeden z organizatorów protestu.
Według danych resortu cena za żywe świnie to przeciętnie 3,35 zł za kilogram, o blisko 6 proc. mniej niż przed rokiem. Ale wtedy za pasze dla świń rolnicy płacili niemal o połowę mniej niż dziś.
Tymczasem ceny świń mogą jeszcze bardziej spaść. Jak dowiedziała się "Gazeta", Agencja Rezerw Materiałowych, której podlegają zapasy strategiczne kraju, chce rzucić na rynek znaczną część tych zapasów. – Dostałem pismo od Agencji, że muszę do początku grudnia odkupić od niej zapasy, jakie przechowuję – powiedział nam Jan Mieleszko, właściciel zakładu mięsnego na Lubelszczyźnie, który dla ARM przechowuje ok. 500 ton półtusz wieprzowych. Dla niego oznacza to, że praktycznie przez około półtora miesiąca nie będzie skupował świń od rolników, przerabiając agencyjne zapasy na kiełbasy.
Podobne pisma dostały pozostałe zakłady mięsne, które w lutym i marcu tego roku skupiły dla ARM świnie i aż do tej pory przechowywały dla niej wieprzowinę. W umowach z agencją zobowiązały się, że jeśli w określonym czasie agencja nie sprzeda półtusz, to zakład musi je od niej odkupić. I tak się stało – ARM nie pozbyła się swoich zapasów, bo jedyny praktycznie odbiorca mrożonego mięsa, czyli Rosja, nadal z nami nie handluje.
Wielkość nadwyżki zapasów, którą Agencja wystawia na sprzedaż, jest tajemnicą państwową, ale nieoficjalnie szacuje się ją na 15 tys. ton. – To fatalna decyzja – uważa Witold Choiński, szef Polskiego Mięsa, związku producentów, eksporterów i importerów mięsa. – Ceny na pewno spadną, bo wiele firm wstrzyma teraz skup świeżego mięsa. Wiemy, że rolnicy z powodu nieopłacalności likwidują stada i w połowie przyszłego roku wieprzowiny będzie za mało, więc ceny wzrosną. Dlatego Agencja powinna zaczekać z upłynnieniem zapasów co najmniej do końca II kwartału 2008. Wtedy jej zapasy nie zaszkodzą rolnikom, ale pomogą konsumentom, bo zapobiegną nadmiernemu wzrostowi cen.
– My tylko wykonujemy polecenia ministra gospodarki – tłumaczy Józef Kasprzyk, dyrektor Biura Rezerw Żywnościowych w ARM. – Prezes Agencji nie ma nawet uprawnień, by wnioskować do ministra o wstrzymanie sprzedaży zapasów.
Nadwyżki w zapasach strategicznych, których teraz chce się pozbyć Agencja, powstały wczesną wiosną tego roku. Ceny świń spadały wtedy poniżej 3 zł za kg, bo weszliśmy w szczyt świńskiej górki – na rynku było o ok. 10 proc. wieprzowiny za dużo. Rząd nie mógł skupować świń na zapasy interwencyjne (co podniosłoby cenę), bo taką decyzję może podjąć tylko Komisja Europejska. Zrobił więc to, o czym mógł sam zdecydować – na żądanie ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera powiększył rezerwy strategiczne.
Zdaniem ekspertów cała akcja została przeprowadzona na zbyt małą skalę i nie rozładowała świńskiej górki. Ceny rzeczywiście wzrosły, ale nie aż tak, jak na to liczyli rolnicy. Do tego fatalne w Unii zbiory zbóż spowodowały wzrost cen pasz i już od sierpnia ponowny spadek opłacalności hodowli świń.
– Jedną z pierwszych decyzji nowego ministra gospodarki powinno być wycofanie się ze sprzedaży zapasów Agencji. Waldemar Pawlak akurat zna się na rolnictwie i myślę, że doceni wagę problemu – mówi Choiński.
Źródło: Gazeta Wyborcza