Niemcy lepiej płacą za pszenicę
Nasi sąsiedzi wykupują polskie zboża, ceny mogą ostro skoczyć w górę. W Europie brakuje ziarna, jego ceny są najwyższe od 10 lat.
Na razie chleb i produkty mączne nie podrożały, ale piekarze i handlujący mąką już dostali sygnały od swoich dostawców, że będą podwyżki. Nikt nie potrafi powiedzieć, jak duże. Analitycy przewidują, że czeka nas cenowy szok, bo na świecie ceny są najwyższe od 10 lat, a w większości krajów UE zboża podrożały aż dwukrotnie.
Powód: susza, brak zapasów, większe zapotrzebowanie na surowce do biopaliw. Ponieważ zboża w Polsce są tańsze niż w UE (u nas płaci się 152 euro za tonę pszenicy, w Niemczech – 181 euro), a zbiory zapowiadają się nie najgorzej, duży popyt z Zachodu może spowodować podwyżki cen na naszym rynku.
Opolscy przedsiębiorcy nie spodziewają się jednak rewolucji cenowej.
– Parę dni temu mój dostawca zapowiedział, że to ostatnia partia mąki po starej cenie – mówi Ryszard Konfisz, właściciel piekarni w Opolu. – Ale o ile podrożeje mąka, tego nie powiedział. Nie wierzę w gwałtowny skok cen, bo poprzednimi laty media często alarmowały o zwyżkach, a potem nic takiego się nie działo. Z tego co wiem, to po prostu rolnicy nie oddają zboża do skupu, bo usłyszeli, że Niemcy masowo wykupują nasze ziarno. Czekają więc na lepszą cenę. A wiadomo, że gdy jakiegoś towaru na rynku brakuje, to jego cena idzie w górę.
Niemiecki zmasowany wykup potwierdza Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu: – Klęska suszy dotknęła całą Europę, a u nas zbiory zapowiadają się dość dobrze. Szacuje się, że będzie to około 27 mln ton. To jest zbiór wystarczający na nasze lokalne potrzeby. Ale import może spowodować zwyżkę cen zbóż u nas. Mimo to nie wierzę w jakąś drastyczną podwyżkę cen chleba. To jest najwrażliwszy produkt na rynku, jednakże mąka stanowi tylko jakieś 30 proc. w koszcie wytworzenia bochenka, więc chleb nie może podrożeć o połowę.
Ceny można też zahamować. Państwo ma możliwość tworzenia zapasów żywności (zajmuje się tym spółka Elewar). Jeśli zadziała skutecznie jeszcze przed skokiem cen, może uchronić rynek przed cenowym szokiem. Nie jest to takie trudne, zważywszy na to, że z 27 mln ton zbóż, które rolnicy spodziewają się zebrać w tym roku, tylko ok. 4 mln ton przeznaczone jest do bezpośredniej konsumpcji, reszta idzie na pasze i przerób na biopaliwa.
To jest pocieszające ze względu na ceny wyrobów mącznych, ale zagraża cenom tuczników i produktów mięsnych, bo wzrosną koszty produkcji trzody chlewnej.
Na razie chleb i produkty mączne nie podrożały, ale piekarze i handlujący mąką już dostali sygnały od swoich dostawców, że będą podwyżki. Nikt nie potrafi powiedzieć, jak duże. Analitycy przewidują, że czeka nas cenowy szok, bo na świecie ceny są najwyższe od 10 lat, a w większości krajów UE zboża podrożały aż dwukrotnie.
Powód: susza, brak zapasów, większe zapotrzebowanie na surowce do biopaliw. Ponieważ zboża w Polsce są tańsze niż w UE (u nas płaci się 152 euro za tonę pszenicy, w Niemczech – 181 euro), a zbiory zapowiadają się nie najgorzej, duży popyt z Zachodu może spowodować podwyżki cen na naszym rynku.
Opolscy przedsiębiorcy nie spodziewają się jednak rewolucji cenowej.
– Parę dni temu mój dostawca zapowiedział, że to ostatnia partia mąki po starej cenie – mówi Ryszard Konfisz, właściciel piekarni w Opolu. – Ale o ile podrożeje mąka, tego nie powiedział. Nie wierzę w gwałtowny skok cen, bo poprzednimi laty media często alarmowały o zwyżkach, a potem nic takiego się nie działo. Z tego co wiem, to po prostu rolnicy nie oddają zboża do skupu, bo usłyszeli, że Niemcy masowo wykupują nasze ziarno. Czekają więc na lepszą cenę. A wiadomo, że gdy jakiegoś towaru na rynku brakuje, to jego cena idzie w górę.
Niemiecki zmasowany wykup potwierdza Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu: – Klęska suszy dotknęła całą Europę, a u nas zbiory zapowiadają się dość dobrze. Szacuje się, że będzie to około 27 mln ton. To jest zbiór wystarczający na nasze lokalne potrzeby. Ale import może spowodować zwyżkę cen zbóż u nas. Mimo to nie wierzę w jakąś drastyczną podwyżkę cen chleba. To jest najwrażliwszy produkt na rynku, jednakże mąka stanowi tylko jakieś 30 proc. w koszcie wytworzenia bochenka, więc chleb nie może podrożeć o połowę.
Ceny można też zahamować. Państwo ma możliwość tworzenia zapasów żywności (zajmuje się tym spółka Elewar). Jeśli zadziała skutecznie jeszcze przed skokiem cen, może uchronić rynek przed cenowym szokiem. Nie jest to takie trudne, zważywszy na to, że z 27 mln ton zbóż, które rolnicy spodziewają się zebrać w tym roku, tylko ok. 4 mln ton przeznaczone jest do bezpośredniej konsumpcji, reszta idzie na pasze i przerób na biopaliwa.
To jest pocieszające ze względu na ceny wyrobów mącznych, ale zagraża cenom tuczników i produktów mięsnych, bo wzrosną koszty produkcji trzody chlewnej.
Źródło: Nowa Trybuna Opolska