Nie ma winnych skażenia mąki
Bydgoska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie mąki skażonej mikotoksynami, z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa.
Od 5 lutego śledztwem w sprawie mąki skażonej mikotoksynami (ochratoksyną A) zajmowała się Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz–Północ. Prokuratorzy przesłuchali kilkudziesięciu świadków – przede wszystkim pracowników młyna w Koronowie, należącego do "Polskich Młynów" w Warszawie, który w ubiegłym roku wyprodukował skażoną mąkę żytnią z datą ważności 15.07.2006.
Jako świadek zeznawał też Jan Grajewski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, który jako pierwszy, jesienią ubiegłego roku, wykrył w mące niebezpieczne toksyny grzybów pleśniowych w ilościach 30–krotnie przekraczających dopuszczalne normy. Jego wyniki potwierdziło laboratorium bydgoskiego sanepidu.
Mąka trafiła do piekarń, hurtowni oraz sklepów w woj. kujawsko–pomorskim i ościennych, została sprzedana i zjedzona zanim wykryto w niej ochratoksynę A. Pojedyncze torebki z tej partii przynieśli do sanepidu mieszkańcy Bydgoszczy.
Prokuratura zleciła zbadanie sprawy biegłemu z SGGW w Warszawie, który stwierdził, że "realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi nie było zbyt duże, ponieważ w naszym kraju spożycie mąki żytniej jest niewielkie". Opinia biegłego nie miała jednak wielkiego znaczenia.
– 13 lipca umorzyliśmy śledztwo w tej sprawie wobec niewykrycia sprawców przestępstwa – mówi prokurator Piotr Dunal. – Ustaliliśmy, że w młynie ziarno było badane na zawartość mikotoksyn, ale badanie nie wykryło skażenia.
Od 5 lutego śledztwem w sprawie mąki skażonej mikotoksynami (ochratoksyną A) zajmowała się Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz–Północ. Prokuratorzy przesłuchali kilkudziesięciu świadków – przede wszystkim pracowników młyna w Koronowie, należącego do "Polskich Młynów" w Warszawie, który w ubiegłym roku wyprodukował skażoną mąkę żytnią z datą ważności 15.07.2006.
Jako świadek zeznawał też Jan Grajewski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, który jako pierwszy, jesienią ubiegłego roku, wykrył w mące niebezpieczne toksyny grzybów pleśniowych w ilościach 30–krotnie przekraczających dopuszczalne normy. Jego wyniki potwierdziło laboratorium bydgoskiego sanepidu.
Mąka trafiła do piekarń, hurtowni oraz sklepów w woj. kujawsko–pomorskim i ościennych, została sprzedana i zjedzona zanim wykryto w niej ochratoksynę A. Pojedyncze torebki z tej partii przynieśli do sanepidu mieszkańcy Bydgoszczy.
Prokuratura zleciła zbadanie sprawy biegłemu z SGGW w Warszawie, który stwierdził, że "realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi nie było zbyt duże, ponieważ w naszym kraju spożycie mąki żytniej jest niewielkie". Opinia biegłego nie miała jednak wielkiego znaczenia.
– 13 lipca umorzyliśmy śledztwo w tej sprawie wobec niewykrycia sprawców przestępstwa – mówi prokurator Piotr Dunal. – Ustaliliśmy, że w młynie ziarno było badane na zawartość mikotoksyn, ale badanie nie wykryło skażenia.
Źródło: Gazeta Pomorska