Bez precedensu
Warto walczyć o swoje nawet, jeśli droga nie jest ani łatwa ani krótka, a wygrana niepewna. Przekonał się o tym rolnik, który jako pierwszy postanowił zaskarżyć decyzję Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w sądzie. A wszystko zaczęło się od tego, że odmówiono mu przyznania 50 tysięcy złotych premii.
Premia dla młodych rolników w programie na lata 2004–2006 przysługiwała osobom, które prowadziły własne gospodarstwo nie dłużej niż 12 miesięcy. To był jeden z podstawowych warunków. I właśnie tego wymogu zdaniem Agencji Restrukturyzacji rolnik nie spełniał.
Piotr Brzozowski specjalista ds. postępowania administracyjnego: – Zdaniem organu fakt że rolnik miał udział w gospodarstwie rolnym, choć go nie prowadził w latach 70 tych powoduj,e że przekroczył termin 12 miesięcy do ubiegania się o przyznanie premii.
Problem w tym, że wtedy Adam Szajdek miał kilkanaście lat, a jego udział w gospodarstwie wynosił zaledwie 25 arów. Gospodarstwo faktycznie przejął dużo później. Dlatego rolnik postanowił szukać sprawiedliwości w sądzie.
Pierwszy wyrok, jaki zapadł w tej sprawie dokładnie rok temu, był dla rolnika korzystny. Agencja Restrukturyzacji w tej sytuacji postanowiła się odwołać. Sprawa trafiła do wyższej instancji. Tu okazało się, że wydanie wyroku wcale nie jest łatwe. Osobną rozprawę poświecono ustaleniu czy decyzja prezesa Agencji Restrukturyzacji jest decyzją administracyjną. Okazało się, że tak. To otworzyło drogę innym rolnikom do walki o unijne środki na drodze sądowej. Wczoraj miał zapaść ostateczny wyrok. Publikację jednak odłożono.
– Sprawa jest bardzo skomplikowana. Skarga prezesa ARiMR jest skonstruowana dosyć dobrze niemniej zawiera pewne wady. Przepisy nie pozwalają teraz przed wyrokiem powiedzieć jakie będzie rozstrzygnięcie. – mówi Brzozowski
Pojawił się, bowiem kolejny problem. A dokładnie pytanie czy posiadanie gospodarstwa znaczy tyle samo, co jego prowadzenie.
Wyrok zapadnie 18 czerwca. A czeka na niego nie tylko rolnik, którego sprawa dotyczy osobiście, ale także ci wszyscy, którym odmówiono przyznania unijnej pomocy, bez prawa odwołania od decyzji.
Premia dla młodych rolników w programie na lata 2004–2006 przysługiwała osobom, które prowadziły własne gospodarstwo nie dłużej niż 12 miesięcy. To był jeden z podstawowych warunków. I właśnie tego wymogu zdaniem Agencji Restrukturyzacji rolnik nie spełniał.
Piotr Brzozowski specjalista ds. postępowania administracyjnego: – Zdaniem organu fakt że rolnik miał udział w gospodarstwie rolnym, choć go nie prowadził w latach 70 tych powoduj,e że przekroczył termin 12 miesięcy do ubiegania się o przyznanie premii.
Problem w tym, że wtedy Adam Szajdek miał kilkanaście lat, a jego udział w gospodarstwie wynosił zaledwie 25 arów. Gospodarstwo faktycznie przejął dużo później. Dlatego rolnik postanowił szukać sprawiedliwości w sądzie.
Pierwszy wyrok, jaki zapadł w tej sprawie dokładnie rok temu, był dla rolnika korzystny. Agencja Restrukturyzacji w tej sytuacji postanowiła się odwołać. Sprawa trafiła do wyższej instancji. Tu okazało się, że wydanie wyroku wcale nie jest łatwe. Osobną rozprawę poświecono ustaleniu czy decyzja prezesa Agencji Restrukturyzacji jest decyzją administracyjną. Okazało się, że tak. To otworzyło drogę innym rolnikom do walki o unijne środki na drodze sądowej. Wczoraj miał zapaść ostateczny wyrok. Publikację jednak odłożono.
– Sprawa jest bardzo skomplikowana. Skarga prezesa ARiMR jest skonstruowana dosyć dobrze niemniej zawiera pewne wady. Przepisy nie pozwalają teraz przed wyrokiem powiedzieć jakie będzie rozstrzygnięcie. – mówi Brzozowski
Pojawił się, bowiem kolejny problem. A dokładnie pytanie czy posiadanie gospodarstwa znaczy tyle samo, co jego prowadzenie.
Wyrok zapadnie 18 czerwca. A czeka na niego nie tylko rolnik, którego sprawa dotyczy osobiście, ale także ci wszyscy, którym odmówiono przyznania unijnej pomocy, bez prawa odwołania od decyzji.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności