Moskwa podtrzymuje embargo
Komisji Europejskiej nie udało się przekonać Rosjan do zniesienia zakazu importu żywności z Polski. Nie pomogły dwudniowe negocjacje w Moskwie.
– Jesteśmy rozczarowani, że te rozmowy nie przyniosły więcej postępu w sprawie – stwierdził w Brukseli rzecznik komisarza UE ds. zdrowia Markosa Kyprianou, Philip Todd. Potem złagodził nieco swą wypowiedź, dodając, że moskiewskie spotkanie było techniczne, Bruksela nie oczekiwała po nim przełomu, a sam fakt, że Rosja chce rozmawiać o embargu na polską żywność, "jest zachęcający".
Jak poinformował Marek Zagórski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, na moskiewskim spotkaniu ustalono, że strona rosyjska w najbliższych dniach udostępni Komisji Europejskiej i Polsce raporty ze swoich lutowych inspekcji weterynaryjnych i fitosanitarnych w naszym kraju. Następnie Bruksela i Warszawa będą miały dwa tygodnie na ustosunkowanie się do tych dokumentów. Wówczas odbędzie się kolejne spotkanie, w Moskwie lub Brukseli. Do następnej tury rozmów może dojść w ciągu trzech – czterech tygodni – ocenia wiceminister Zagórski, podkreślając, że z punktu widzenia Polski nie ma żadnych podstaw do rosyjskiego embarga.
– Z naszej strony pojawiło się wiele pytań – tak tłumaczył przyczynę niepowodzenia moskiewskich negocjacji rzecznik Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rossielchoznadzor, Aleksiej Aleksiejenko.
Tymczasem rosyjscy eksperci oceniają, że kolejne żądania ze strony Rosjan są umotywowane politycznie. – Ten problem ostatecznie zmienił się w polityczny – mówi "Rz" Fiodor Lukianów, redaktor naczelny czasopisma "Rosja w Globalnej Polityce". Jest on przekonany, że stronie rosyjskiej w tym sporze "już dawno nie chodzi o jakość polskiego mięsa". – Kreml najwyraźniej daje do zrozumienia, że to najpierw Polska powinna wycofać swoje weto – podkreśla ekspert. Chodzi o polskie weto, które zablokowało rozpoczęcie negocjacji w sprawie podpisania nowego porozumienia o współpracy między Rosją a UE. – Wszystko wskazuje na to, że Kreml uznał to za niedopuszczalną formę szantażu – tłumaczy Lukianow. Uważa on także, że Moskwa stara się dać do zrozumienia UE, iż nie spieszy jej się z podpisaniem nowego porozumienia o współpracy.
– Jesteśmy rozczarowani, że te rozmowy nie przyniosły więcej postępu w sprawie – stwierdził w Brukseli rzecznik komisarza UE ds. zdrowia Markosa Kyprianou, Philip Todd. Potem złagodził nieco swą wypowiedź, dodając, że moskiewskie spotkanie było techniczne, Bruksela nie oczekiwała po nim przełomu, a sam fakt, że Rosja chce rozmawiać o embargu na polską żywność, "jest zachęcający".
Jak poinformował Marek Zagórski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, na moskiewskim spotkaniu ustalono, że strona rosyjska w najbliższych dniach udostępni Komisji Europejskiej i Polsce raporty ze swoich lutowych inspekcji weterynaryjnych i fitosanitarnych w naszym kraju. Następnie Bruksela i Warszawa będą miały dwa tygodnie na ustosunkowanie się do tych dokumentów. Wówczas odbędzie się kolejne spotkanie, w Moskwie lub Brukseli. Do następnej tury rozmów może dojść w ciągu trzech – czterech tygodni – ocenia wiceminister Zagórski, podkreślając, że z punktu widzenia Polski nie ma żadnych podstaw do rosyjskiego embarga.
– Z naszej strony pojawiło się wiele pytań – tak tłumaczył przyczynę niepowodzenia moskiewskich negocjacji rzecznik Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rossielchoznadzor, Aleksiej Aleksiejenko.
Tymczasem rosyjscy eksperci oceniają, że kolejne żądania ze strony Rosjan są umotywowane politycznie. – Ten problem ostatecznie zmienił się w polityczny – mówi "Rz" Fiodor Lukianów, redaktor naczelny czasopisma "Rosja w Globalnej Polityce". Jest on przekonany, że stronie rosyjskiej w tym sporze "już dawno nie chodzi o jakość polskiego mięsa". – Kreml najwyraźniej daje do zrozumienia, że to najpierw Polska powinna wycofać swoje weto – podkreśla ekspert. Chodzi o polskie weto, które zablokowało rozpoczęcie negocjacji w sprawie podpisania nowego porozumienia o współpracy między Rosją a UE. – Wszystko wskazuje na to, że Kreml uznał to za niedopuszczalną formę szantażu – tłumaczy Lukianow. Uważa on także, że Moskwa stara się dać do zrozumienia UE, iż nie spieszy jej się z podpisaniem nowego porozumienia o współpracy.
Źródło: Rzeczpospolita