Polacy nie polubili strusiny
Krajowi hodowcy strusi są już w europejskiej czołówce. Produkowane przez nich mięso trafia na talerze Francuzów, Niemców i Szwajcarów. W Polsce jest prawie niedostępne.
Dwanaście tysięcy strusi traci co roku życie w polskich rzeźniach. Uzyskuje się z nich łącznie blisko 500 ton mięsa, które niemal w całości trafia za granicę. – Polska należy do czołówki producentów mięsa strusiego w Unii Europejskiej – wyjaśnia Henryk Naranowicz, prezes Polskiego Związku Hodowców Strusi. Katowicki Mobax eksportuje 98 procent swoich produktów. Steki i filety kupują od firmy głównie odbiorcy we Francji, Szwajcarii, Niemczech, a ostatnio w Wielkiej Brytanii.
Największym konkurentem krajowych hodowców na europejskim rynku jest Republika Południowej Afryki. Kraj ten jest potentatem na światowym rynku mięsa strusiego. Jego udziały rynkowe w Europie sięgają 70 procent. Atutem Afrykańczyków jest cena. Dostarczane przez nich mrożone steki i filety są niemal dwukrotnie tańsze od polskich. Wyjątkowo udany dla polskich producentów strusiego mięsa był 2005 rok. W związku z wybuchem ptasiej grypy Bruksela wprowadziła wówczas embargo na drobiowe produkty z RPA. Dzięki niemu łódzka spółka Struś Polski wyeksportowała wówczas 100 ton mięsa. W ubiegłym roku dostawydo krajów europejskich były o 60 procent niższe.
Zagraniczna ekspansja to dla polskich hodowców strusi jedyny sposób na przetrwanie. Ich produkty nie znajdują uznania na krajowym rynku. Spółka Struś Polski przez dwa lata dostarczała egzotyczne mięso do 116 sklepów należących do sześciu sieci handlowych. Miesięcznie sprzedawała tam jednak zaledwie 500 – 800 kilogramów. – Obroty były zbyt małe, aby zrekompensować koszty, które ponosiliśmy – przyznaje Wojciech Włodarczyk, prezes Strusia Polskiego. Firma straciła wówczas 300 tysięcy złotych.
Zdaniem Henryka Naranowicza do strusiego mięsa zniechęca nas wysoka cena. Kosztuje ono 40 – 60 złotych za kilogram, czyli kilka razy więcej niż na przykład mięso z piersi kurczaka. Polacy niechętnie zmieniają także upodobania kulinarne. – Na zachodzie Europy znacznie więcej osób sięga po nietypowe produkty – uważa Wojciech Włodarczyk.
Dziś w Polsce można kupić mięso strusie głównie w restauracjach. W sklepach świeże steki i filety są prawie nieosiągalne. – W niektórych sieciach można znaleźć mrożone steki ze strusia sprowadzone, m.in. z Belgii. Kosztują około 80 złotychza kilogram – przyznaje Adam Motz z Mobaksu.
Dwanaście tysięcy strusi traci co roku życie w polskich rzeźniach. Uzyskuje się z nich łącznie blisko 500 ton mięsa, które niemal w całości trafia za granicę. – Polska należy do czołówki producentów mięsa strusiego w Unii Europejskiej – wyjaśnia Henryk Naranowicz, prezes Polskiego Związku Hodowców Strusi. Katowicki Mobax eksportuje 98 procent swoich produktów. Steki i filety kupują od firmy głównie odbiorcy we Francji, Szwajcarii, Niemczech, a ostatnio w Wielkiej Brytanii.
Największym konkurentem krajowych hodowców na europejskim rynku jest Republika Południowej Afryki. Kraj ten jest potentatem na światowym rynku mięsa strusiego. Jego udziały rynkowe w Europie sięgają 70 procent. Atutem Afrykańczyków jest cena. Dostarczane przez nich mrożone steki i filety są niemal dwukrotnie tańsze od polskich. Wyjątkowo udany dla polskich producentów strusiego mięsa był 2005 rok. W związku z wybuchem ptasiej grypy Bruksela wprowadziła wówczas embargo na drobiowe produkty z RPA. Dzięki niemu łódzka spółka Struś Polski wyeksportowała wówczas 100 ton mięsa. W ubiegłym roku dostawydo krajów europejskich były o 60 procent niższe.
Zagraniczna ekspansja to dla polskich hodowców strusi jedyny sposób na przetrwanie. Ich produkty nie znajdują uznania na krajowym rynku. Spółka Struś Polski przez dwa lata dostarczała egzotyczne mięso do 116 sklepów należących do sześciu sieci handlowych. Miesięcznie sprzedawała tam jednak zaledwie 500 – 800 kilogramów. – Obroty były zbyt małe, aby zrekompensować koszty, które ponosiliśmy – przyznaje Wojciech Włodarczyk, prezes Strusia Polskiego. Firma straciła wówczas 300 tysięcy złotych.
Zdaniem Henryka Naranowicza do strusiego mięsa zniechęca nas wysoka cena. Kosztuje ono 40 – 60 złotych za kilogram, czyli kilka razy więcej niż na przykład mięso z piersi kurczaka. Polacy niechętnie zmieniają także upodobania kulinarne. – Na zachodzie Europy znacznie więcej osób sięga po nietypowe produkty – uważa Wojciech Włodarczyk.
Dziś w Polsce można kupić mięso strusie głównie w restauracjach. W sklepach świeże steki i filety są prawie nieosiągalne. – W niektórych sieciach można znaleźć mrożone steki ze strusia sprowadzone, m.in. z Belgii. Kosztują około 80 złotychza kilogram – przyznaje Adam Motz z Mobaksu.
Źródło: Rzeczpospolita
Powrót do aktualności