Trudno zdobyć żywiec wieprzowy
Co zrobić, gdy nic nie można kupić ani sprzedać? To pytanie od kilku tygodni zadają sobie przetwórcy mięsa. Jest źle – a wszystkiemu winna upalna pogoda. Pozyskanie wystarczającej ilości żywca wieprzowego zaczyna graniczyć z cudem.
Rolnicy są teraz zajęci żniwami i tuczników nie ma kto dostarczać do punktów skupu. Dlatego, by ich zachęcić zakłady podnoszą ceny. W tym tygodniu średnia cena żywca sięga 4 złotych za kilogram. To nawet o 20 groszy więcej niż w zeszłym tygodniu. A im żywca mniej, tym drożej.
Ale to i tak w wielu regionach nie przysparza większej ilości żywca. Zakłady próbują więc uzupełniać braki importem. Jednak mimo słabszego euro, ceny wieprzowiny w Europie są dla wielu z nich za wysokie. Sprowadzamy np. schab, ale szynki już nie, bo się zwyczajnie nie opłaca – mówią.
Podobnie jest ze sprzedażą – podczas upałów konsumenci niechętnie sięgają po mięso, a zakładom nie opłaca się sprzedawać po kosztach produkcji. Dlatego część zakładów już rozpoczęła okres urlopowo–modernizacyjny.
Rosną ceny w skupach, rosną i w zakładach. Cena tuczników w klasie R dochodzi prawie do 5 złotych za kilogram – tak jest np. w Wielkopolsce. To zdecydowanie za dużo mówią przedstawiciele zakładów, ale... płacą.
Najtaniej parę prosiąt można kupić w Lubelskiem – już od 135 złotych. Najdrożej na Śląsku – tu cena sięga 300 złotych za parę. W czołówce wysokich cen utrzymuje się także Wielkopolska, Mazowsze i województwo łódzkie.
Rolnicy są teraz zajęci żniwami i tuczników nie ma kto dostarczać do punktów skupu. Dlatego, by ich zachęcić zakłady podnoszą ceny. W tym tygodniu średnia cena żywca sięga 4 złotych za kilogram. To nawet o 20 groszy więcej niż w zeszłym tygodniu. A im żywca mniej, tym drożej.
Ale to i tak w wielu regionach nie przysparza większej ilości żywca. Zakłady próbują więc uzupełniać braki importem. Jednak mimo słabszego euro, ceny wieprzowiny w Europie są dla wielu z nich za wysokie. Sprowadzamy np. schab, ale szynki już nie, bo się zwyczajnie nie opłaca – mówią.
Podobnie jest ze sprzedażą – podczas upałów konsumenci niechętnie sięgają po mięso, a zakładom nie opłaca się sprzedawać po kosztach produkcji. Dlatego część zakładów już rozpoczęła okres urlopowo–modernizacyjny.
Rosną ceny w skupach, rosną i w zakładach. Cena tuczników w klasie R dochodzi prawie do 5 złotych za kilogram – tak jest np. w Wielkopolsce. To zdecydowanie za dużo mówią przedstawiciele zakładów, ale... płacą.
Najtaniej parę prosiąt można kupić w Lubelskiem – już od 135 złotych. Najdrożej na Śląsku – tu cena sięga 300 złotych za parę. W czołówce wysokich cen utrzymuje się także Wielkopolska, Mazowsze i województwo łódzkie.
Źródło: Agrobiznes, TVP1