Nietypowa sytuacja na rynku mięsa
Tuczników jest mało. Ubojnie mają więc kłopoty, bo ceny są wysokie. W handlu detalicznym popyt na mięso też jest mały i na przykład na półtuszach nie zarabia się wcale. Wyroby garmażeryjne zostają na półkach, ponieważ nie ma na nie chętnych. Podobnie jest z gorszymi elementami mięsa.
W magazynach zalegają tłuszcze, których kilogram można obecnie kupić za złotówkę, czyli ponad dwukrotnie taniej niż rok temu. W najbliższym czasie na tym rynku nie zanosi się na zmiany – upały nie ustępują, a i o odblokowaniu eksportu do Rosji czy na Ukrainę nie ma na razie co marzyć, choć negocjacje trwają. Ubojnie wstrzymują się ze zwiększaniem produkcji. W rezultacie na rynku zapotrzebowanie na tuczniki zaczyna równoważyć się z podażą, a to stabilizuje ceny.
W magazynach zalegają tłuszcze, których kilogram można obecnie kupić za złotówkę, czyli ponad dwukrotnie taniej niż rok temu. W najbliższym czasie na tym rynku nie zanosi się na zmiany – upały nie ustępują, a i o odblokowaniu eksportu do Rosji czy na Ukrainę nie ma na razie co marzyć, choć negocjacje trwają. Ubojnie wstrzymują się ze zwiększaniem produkcji. W rezultacie na rynku zapotrzebowanie na tuczniki zaczyna równoważyć się z podażą, a to stabilizuje ceny.
Źródło: Rzeczpospolita