Polskie podroby jadą do Kaliningradu
Odkąd Rosjanie zakazali importu polskiego mięsa, nasze tanie kiełbasy i podroby masowo wjeżdżają do obwodu kaliningradzkiego w torbach drobnych przemytników.
Każdego dnia w sklepach w pasie przygranicznym wędliniarskie zakupy robią dziesiątki Rosjan. - To ludzie, którzy do Polski przyjeżdżają z papierosami i paliwem - opisuje ich Edyta Kruklińska ze sklepu Smakosz w Gołdapi. - U nas kupują za pieniądze zarobione na przemycie.
W gołdapskim Smakoszu Rosjanie kupują najczęściej wędzone skrzydełka, faszerowaną golonkę, najtańsze kiełbasy i ulubioną przez miłośników tłustej kuchni faszerowaną słoninę. Z mięs wybierają podroby, ostatnio sporym zainteresowaniem cieszy się łopatka wieprzowa. - Jak się trafi bogatszy klient, to bierze lepsze wędliny i mięsa, ale takich jest niezbyt wielu - opowiada Edyta Kruklińska.
Alina Mordas ze sklepu Rzeźnik, który działa w samym centrum Gołdapi, dodaje: - Rosjanie kupują kilogram, dwa. Widać, że robią zakupy dla siebie i bliskich.
W kwietniu przed prawosławną Wielkanocą zakupy były większe, wtedy Rosjanie przewozili nawet i po ćwiartce świniaka.
Każdego dnia w sklepach w pasie przygranicznym wędliniarskie zakupy robią dziesiątki Rosjan. - To ludzie, którzy do Polski przyjeżdżają z papierosami i paliwem - opisuje ich Edyta Kruklińska ze sklepu Smakosz w Gołdapi. - U nas kupują za pieniądze zarobione na przemycie.
W gołdapskim Smakoszu Rosjanie kupują najczęściej wędzone skrzydełka, faszerowaną golonkę, najtańsze kiełbasy i ulubioną przez miłośników tłustej kuchni faszerowaną słoninę. Z mięs wybierają podroby, ostatnio sporym zainteresowaniem cieszy się łopatka wieprzowa. - Jak się trafi bogatszy klient, to bierze lepsze wędliny i mięsa, ale takich jest niezbyt wielu - opowiada Edyta Kruklińska.
Alina Mordas ze sklepu Rzeźnik, który działa w samym centrum Gołdapi, dodaje: - Rosjanie kupują kilogram, dwa. Widać, że robią zakupy dla siebie i bliskich.
W kwietniu przed prawosławną Wielkanocą zakupy były większe, wtedy Rosjanie przewozili nawet i po ćwiartce świniaka.
Źródło: Gazeta Wyborcza