Zmodyfikowaną żywność kupi tylko ten, kto chce
Projekt ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych (GMO), opracowany przez Ministerstwo Środowiska, właśnie trafił do konsultacji społecznych. Spełnia on unijne wymagania i jednocześnie do minimum ogranicza obecność produktów mutowanych na naszym rynku.
Cieszy to polskich ekologów, a niepokoi naukowców i biotechnologów, którzy chcieliby zwiększenia ilości upraw genetycznych.
Większość z nas nie sięgnęłaby po wielkie, czerwone pomidory czy idealnie okrągłe jabłka, gdyby miała świadomość, że są zmutowane. Już niedługo będziemy to wiedzieć, bo projekt ustawy o GMO nakłada obowiązek znakowania tego typu produktów. Wprowadzenie ich do obrotu będzie wymagało udowodnienia, że są one nieszkodliwe dla ludzi i środowiska. Powołana zostanie specjalna Komisja ds. Organizmów Genetycznie Zmodyfikowanych, która ma doradzać ministrowi środowiska. Komisja będzie opiniować wnioski o wprowadzenie GMO na teren naszego kraju. Wiadomo już, że w Polsce nie będzie można uprawiać zmodyfikowanych roślin na skalę przemysłową. Powstaną specjalne strefy do ich upraw, zezwolenie na nie będzie musiał wydać wójt, burmistrz lub prezydent miasta.
Cieszy to polskich ekologów, a niepokoi naukowców i biotechnologów, którzy chcieliby zwiększenia ilości upraw genetycznych.
Większość z nas nie sięgnęłaby po wielkie, czerwone pomidory czy idealnie okrągłe jabłka, gdyby miała świadomość, że są zmutowane. Już niedługo będziemy to wiedzieć, bo projekt ustawy o GMO nakłada obowiązek znakowania tego typu produktów. Wprowadzenie ich do obrotu będzie wymagało udowodnienia, że są one nieszkodliwe dla ludzi i środowiska. Powołana zostanie specjalna Komisja ds. Organizmów Genetycznie Zmodyfikowanych, która ma doradzać ministrowi środowiska. Komisja będzie opiniować wnioski o wprowadzenie GMO na teren naszego kraju. Wiadomo już, że w Polsce nie będzie można uprawiać zmodyfikowanych roślin na skalę przemysłową. Powstaną specjalne strefy do ich upraw, zezwolenie na nie będzie musiał wydać wójt, burmistrz lub prezydent miasta.
Źródło: Rzeczpospolita