Z czym się je geny?
Choć nie wszyscy o tym wiedzą, produkty inżynierii genetycznej są obecne na rynku i mają coraz szersze zastosowanie. Czy Polska jest w stanie naprawdę uchronić się przed wprowadzaniem GMO?
Prawdopodobnie około 70 proc. artykułów sprzedawanych w dużych sieciach handlowych zawiera choćby śladowe ilości genetycznie zmodyfikowanych komponentów lub jest wyprodukowana z genetycznie zmodyfikowanych organizmów. Dziś powszechnie stosuje się mikroorganizmy genetycznie zmodyfikowane do produkcji insuliny czy hormonu wzrostu.
Palacze nawet nie podejrzewają, że tytoń papierosowy, szczególnie używany do "zdrowszych" papierosów renomowanych marek, został genetycznie zmodyfikowany. Genetyczna modyfikacja ma również swój ogromny udział w produkcji odzieży wykonanej z użyciem bawełny.
Rozwój technik genetycznego modyfikowania produktów roślinnych wywołuje dyskusję na temat dopuszczenia "zmutowanych" roślin do upraw polowych. Ścierają się argumenty zwolenników i przeciwników Genetycznie Modyfikowanych Organizmów /GMO/. Do opinii publicznej trafiają te hasła, które są najbardziej nośne, czyli proste i wielokrotnie obarczone bagażem powierzchowności.
Argument o szkodliwości artykułów spożywczych zawierających transgeniki w poważnych gremiach raczej się nie pojawia (kontrole takiej żywności są o wiele skrupulatniejsze). Dyskusyjna jest natomiast kwestia rachunku korzyści i strat dla środowiska.
Unia Europejska niechętnie udostępnia swoje pola dla upraw GMO. Przyczyną, chociaż nie do końca wyartykułowaną, są nadwyżki w produkcji żywności. Tymczasem postępu nie można zatrzymać, można go jedynie spowalniać. W efekcie takich działań technologie rodzące się w Europie przynoszą korzyści firmom i producentom spoza starego kontynentu. W 2004 roku na całym świecie uprawiano już 81 mln ha roślin transgenicznych, a w krajach Unii Europejskiej jedynie około 50 tys. hektarów.
Czy zatem jesteśmy w stanie ochronić nasz kraj od wprowadzenia GMO? Przez najbliższe lata na pewno, gdyż rząd zgodnie z europejskim trendem ogłosił, że Polska ma być wolna od żywności modyfikowanej genetycznie.
Również samorządy zgodnie przeciwstawiły się uprawom transgenicznych roślin, a producenci zdrowej żywności z soi starają się nie dociekać z którego kraju pochodzi importowane do Polski ziarno. Ale problem pozostaje i właśnie o nim będziemy rozmawiali w najbliższym wydaniu "Tygodnia".
Postaramy się wyjaśnić co to jest GMO, czy można uniknąć transferu tych technologii do Polski oraz jakie zagrożenia i korzyści niesie inżynieria genetyczna w rolnictwie i przetwórstwie żywności.
Przecież praktycznie każda dziedzina produkcji rolnej korzysta z genetyki. Warto też wspomnieć o niewątpliwych zasługach polskich naukowców zajmujących się biologią i biochemią roślin i zwierząt.
Prawdopodobnie około 70 proc. artykułów sprzedawanych w dużych sieciach handlowych zawiera choćby śladowe ilości genetycznie zmodyfikowanych komponentów lub jest wyprodukowana z genetycznie zmodyfikowanych organizmów. Dziś powszechnie stosuje się mikroorganizmy genetycznie zmodyfikowane do produkcji insuliny czy hormonu wzrostu.
Palacze nawet nie podejrzewają, że tytoń papierosowy, szczególnie używany do "zdrowszych" papierosów renomowanych marek, został genetycznie zmodyfikowany. Genetyczna modyfikacja ma również swój ogromny udział w produkcji odzieży wykonanej z użyciem bawełny.
Rozwój technik genetycznego modyfikowania produktów roślinnych wywołuje dyskusję na temat dopuszczenia "zmutowanych" roślin do upraw polowych. Ścierają się argumenty zwolenników i przeciwników Genetycznie Modyfikowanych Organizmów /GMO/. Do opinii publicznej trafiają te hasła, które są najbardziej nośne, czyli proste i wielokrotnie obarczone bagażem powierzchowności.
Argument o szkodliwości artykułów spożywczych zawierających transgeniki w poważnych gremiach raczej się nie pojawia (kontrole takiej żywności są o wiele skrupulatniejsze). Dyskusyjna jest natomiast kwestia rachunku korzyści i strat dla środowiska.
Unia Europejska niechętnie udostępnia swoje pola dla upraw GMO. Przyczyną, chociaż nie do końca wyartykułowaną, są nadwyżki w produkcji żywności. Tymczasem postępu nie można zatrzymać, można go jedynie spowalniać. W efekcie takich działań technologie rodzące się w Europie przynoszą korzyści firmom i producentom spoza starego kontynentu. W 2004 roku na całym świecie uprawiano już 81 mln ha roślin transgenicznych, a w krajach Unii Europejskiej jedynie około 50 tys. hektarów.
Czy zatem jesteśmy w stanie ochronić nasz kraj od wprowadzenia GMO? Przez najbliższe lata na pewno, gdyż rząd zgodnie z europejskim trendem ogłosił, że Polska ma być wolna od żywności modyfikowanej genetycznie.
Również samorządy zgodnie przeciwstawiły się uprawom transgenicznych roślin, a producenci zdrowej żywności z soi starają się nie dociekać z którego kraju pochodzi importowane do Polski ziarno. Ale problem pozostaje i właśnie o nim będziemy rozmawiali w najbliższym wydaniu "Tygodnia".
Postaramy się wyjaśnić co to jest GMO, czy można uniknąć transferu tych technologii do Polski oraz jakie zagrożenia i korzyści niesie inżynieria genetyczna w rolnictwie i przetwórstwie żywności.
Przecież praktycznie każda dziedzina produkcji rolnej korzysta z genetyki. Warto też wspomnieć o niewątpliwych zasługach polskich naukowców zajmujących się biologią i biochemią roślin i zwierząt.
Źródło: Agrobiznes, TVP1
Powrót do aktualności