Polskie kurczęta bez antybiotyków
Ten rok nie będzie łatwych dla rodzimych wytwórców pasz. Dwie trzecie produktu zjada bowiem drób.
- Nagłaśnianie przypadków ptasiej grypy już zmniejszyło produkcję i spożycie pasz - mówił na piątkowej konferencji prasowej zorganizowanej przez dwutygodnik "AgroTrendy" Piotr Łuczak, dyrektor ds. rozwoju De Heus Koudijs-Hima. Firma jest jednym z liderów w produkcji pasz w naszym kraju.
Wyzwaniem dla branży jest wprowadzony w Polsce od 1 stycznia tego roku zakaz dodawania do pasz antybiotyków przyspieszających rozwój kurcząt. - Nasza branża dostosowała się do nowych przepisów - zapewniał na konferencji Witold Obidziński, dyrektor generalny De Heus Koudijs-Hima.
Doświadczenia innych krajów, w których zakaz ten wprowadzono wcześniej (w Danii w 2000 r., w Wielkiej Brytanii w 1999 r., w Irlandii w 2001 r.), pokazują, że szczególnie trudny był pierwszy rok jego obowiązywania.
Przedsiębiorcy obawiają się wprowadzenia w naszym kraju zakazu importu i wytwarzania produktów genetycznie modyfikowanych (GMO). Maciej Tomaszewicz, sekretarz generalny Izby Zbożowo-Paszowej, powiedział, że konsekwencjami tego zakazu mogą być trudności z zakupem śruty sojowej potrzebnej do produkcji pasz, podniesienie jej ceny, a potem wzrost kosztów produkcji i cen pasz. To doprowadzi do wzrostu cen mięsa drobiowego i wieprzowego, obniży konkurencyjność eksportu, przy opłacalnym imporcie mięsa z Unii Europejskiej.
- Modyfikowana śruta sojowa ma powszechne zastosowanie w produkcji pasz i obrocie handlowym w krajach unijnych - przypomniał Maciej Tomaszewicz.
Branża paszowa w Polsce należy do najbardziej skonsolidowanych i rentownych sektorów przemysłu rolno-spożywczego. Jedną trzecią łącznych przychodów, wynoszących rocznie ok. 2 mld zł, realizują trzy duże firmy: Provimi-Rolimpex, De Heus Koudijs-Hima oraz Cargill.
Produkcja pasz w naszym kraju to ok. 6 mln ton rocznie, w Niemczech, Holandii i Hiszpanii - ok. 20 mln ton, w Wielkiej Brytanii - 14 mln ton, w Holandii - 13 mln ton.
- Nagłaśnianie przypadków ptasiej grypy już zmniejszyło produkcję i spożycie pasz - mówił na piątkowej konferencji prasowej zorganizowanej przez dwutygodnik "AgroTrendy" Piotr Łuczak, dyrektor ds. rozwoju De Heus Koudijs-Hima. Firma jest jednym z liderów w produkcji pasz w naszym kraju.
Wyzwaniem dla branży jest wprowadzony w Polsce od 1 stycznia tego roku zakaz dodawania do pasz antybiotyków przyspieszających rozwój kurcząt. - Nasza branża dostosowała się do nowych przepisów - zapewniał na konferencji Witold Obidziński, dyrektor generalny De Heus Koudijs-Hima.
Doświadczenia innych krajów, w których zakaz ten wprowadzono wcześniej (w Danii w 2000 r., w Wielkiej Brytanii w 1999 r., w Irlandii w 2001 r.), pokazują, że szczególnie trudny był pierwszy rok jego obowiązywania.
Przedsiębiorcy obawiają się wprowadzenia w naszym kraju zakazu importu i wytwarzania produktów genetycznie modyfikowanych (GMO). Maciej Tomaszewicz, sekretarz generalny Izby Zbożowo-Paszowej, powiedział, że konsekwencjami tego zakazu mogą być trudności z zakupem śruty sojowej potrzebnej do produkcji pasz, podniesienie jej ceny, a potem wzrost kosztów produkcji i cen pasz. To doprowadzi do wzrostu cen mięsa drobiowego i wieprzowego, obniży konkurencyjność eksportu, przy opłacalnym imporcie mięsa z Unii Europejskiej.
- Modyfikowana śruta sojowa ma powszechne zastosowanie w produkcji pasz i obrocie handlowym w krajach unijnych - przypomniał Maciej Tomaszewicz.
Branża paszowa w Polsce należy do najbardziej skonsolidowanych i rentownych sektorów przemysłu rolno-spożywczego. Jedną trzecią łącznych przychodów, wynoszących rocznie ok. 2 mld zł, realizują trzy duże firmy: Provimi-Rolimpex, De Heus Koudijs-Hima oraz Cargill.
Produkcja pasz w naszym kraju to ok. 6 mln ton rocznie, w Niemczech, Holandii i Hiszpanii - ok. 20 mln ton, w Wielkiej Brytanii - 14 mln ton, w Holandii - 13 mln ton.
Źródło: Rzeczpospolita