Styczeń na krajowym rynku mięsa
Jaki był styczeń na krajowym rynku mięsa? - branża jest podzielona w opiniach. Stycznia nie polubili eksporterzy. Zamknięte wschodnie granice, skutecznie ogołociły ich kieszenie. Bardzo niski popyt w kraju nie wyrównał strat, na co część przetwórców liczyła.
Nienajlepiej zamknął się miesiąc także dla importerów. Sprowadzać surowca w dużych ilościach z Danii czy Belgii zwyczajnie się nie opłacało, bo polska wieprzowina jest najtańsza w Europie. Ale są i tacy, którzy specjalnie nie narzekają - to ubojnie. Ograniczony import spowodował, że skupiły one więcej tuczników i zanotowały wyjątkowo wysokie jak na styczeń obroty. Nie powinni narzekać także rolnicy, bo podaż zrównała się z popytem.
Gorzej za to z cenami mięsa. Te przez cały miesiąc utrzymywały się na niskim poziomie a i zainteresowanie nimi było znikome. Teraz też nic się nie zmieniło. Różnice między krajowymi a importowanymi elementami sięgają nawet 30 groszy za kilogram.
Nienajlepiej zamknął się miesiąc także dla importerów. Sprowadzać surowca w dużych ilościach z Danii czy Belgii zwyczajnie się nie opłacało, bo polska wieprzowina jest najtańsza w Europie. Ale są i tacy, którzy specjalnie nie narzekają - to ubojnie. Ograniczony import spowodował, że skupiły one więcej tuczników i zanotowały wyjątkowo wysokie jak na styczeń obroty. Nie powinni narzekać także rolnicy, bo podaż zrównała się z popytem.
Gorzej za to z cenami mięsa. Te przez cały miesiąc utrzymywały się na niskim poziomie a i zainteresowanie nimi było znikome. Teraz też nic się nie zmieniło. Różnice między krajowymi a importowanymi elementami sięgają nawet 30 groszy za kilogram.
Źródło: Agrobiznes, TVP1