PiS robi porządki w ARiMR
PiS czyści Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z lewicowych i ludowych dyrektorów. Przygotowuje ją też do połączenia z Agencją Rynku Rolnego.
Jak dowiedziała się "Gazeta" w czwartek do siedziby warszawskiej Agencji zostali wezwani wszyscy dyrektorzy 16 oddziałów regionalnych. Powodem miała być dyskusja nad przyszłymi zadaniami Agencji i usprawnieniem rozdzielania funduszy unijnych.
Na posiedzeniu prezes Elżbieta Kaufman-Suszko poinformowała niespodziewanie dyrektorów, że właśnie stracili swoje stanowiska. Od piątku ich rolę przejęli dotychczasowi zastępcy. Dyrektorzy opuszczali warszawską siedzibę ARiMR kompletnie oszołomieni.
- Pani prezes chce usprawnić działalność Agencji, zmniejszyć koszty i przygotować ją do połączenia z Agencją Rynku Rolnego - tłumaczy nam Iwona Musiał, rzeczniczka ARiMR. ARiMR zajmował się dotychczas głównie rozdzielaniem unijnych dotacji, a ARR interwencją na rynkach, czyli wykupywaniem i sprzedawaniem produktów rolnych.
Większość odwołanych dyrektorów to ludzie PSL i SLD, które w ostatnich latach decydowały o obsadzie stanowisk w agencjach rolnych. Nikt jednak nie spodziewał się, że odwołani zostaną wszyscy i to ze skutkiem natychmiastowym. Nowi prezesi mają zostać wyłonieni w drodze konkursu lub spośród pracowników oddziałów.
Prezes Elżbieta Kaufamn-Suszko trafiła do Agencji półtora miesiąca temu wprost z gabinetu politycznego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Tak, jak i on mieszka w Białymstoku, i podobnie, jak minister (b. prezydent Białegostoku) ma za sobą pracę w samorządach - ostatnio była naczelnikiem wydziału Pomocy Społecznej w Urzędzie Miejskim. Z zawodu jest elektronikiem, ale ukończyła też studia nad rodziną na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Jest prezesem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich archidiecezji białostockiej.
O nowej pani prezes zdania w Agencji są bardzo podzielone. Niektórzy pracownicy uważają, że nie ma pojęcia o pracy w ARiMR, a została tu zesłana jak spadochroniarz by przeprowadzić czystki.
- Jest solidna, uczciwa i bardzo pracowita - mówią inni - a do tego skromna. Poprzedni prezes Wojciech Pomajda miał do dyspozycji dwa samochody służbowe, pani prezes wystarcza tylko jeden.
Jak dowiedziała się "Gazeta" w czwartek do siedziby warszawskiej Agencji zostali wezwani wszyscy dyrektorzy 16 oddziałów regionalnych. Powodem miała być dyskusja nad przyszłymi zadaniami Agencji i usprawnieniem rozdzielania funduszy unijnych.
Na posiedzeniu prezes Elżbieta Kaufman-Suszko poinformowała niespodziewanie dyrektorów, że właśnie stracili swoje stanowiska. Od piątku ich rolę przejęli dotychczasowi zastępcy. Dyrektorzy opuszczali warszawską siedzibę ARiMR kompletnie oszołomieni.
- Pani prezes chce usprawnić działalność Agencji, zmniejszyć koszty i przygotować ją do połączenia z Agencją Rynku Rolnego - tłumaczy nam Iwona Musiał, rzeczniczka ARiMR. ARiMR zajmował się dotychczas głównie rozdzielaniem unijnych dotacji, a ARR interwencją na rynkach, czyli wykupywaniem i sprzedawaniem produktów rolnych.
Większość odwołanych dyrektorów to ludzie PSL i SLD, które w ostatnich latach decydowały o obsadzie stanowisk w agencjach rolnych. Nikt jednak nie spodziewał się, że odwołani zostaną wszyscy i to ze skutkiem natychmiastowym. Nowi prezesi mają zostać wyłonieni w drodze konkursu lub spośród pracowników oddziałów.
Prezes Elżbieta Kaufamn-Suszko trafiła do Agencji półtora miesiąca temu wprost z gabinetu politycznego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Tak, jak i on mieszka w Białymstoku, i podobnie, jak minister (b. prezydent Białegostoku) ma za sobą pracę w samorządach - ostatnio była naczelnikiem wydziału Pomocy Społecznej w Urzędzie Miejskim. Z zawodu jest elektronikiem, ale ukończyła też studia nad rodziną na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Jest prezesem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich archidiecezji białostockiej.
O nowej pani prezes zdania w Agencji są bardzo podzielone. Niektórzy pracownicy uważają, że nie ma pojęcia o pracy w ARiMR, a została tu zesłana jak spadochroniarz by przeprowadzić czystki.
- Jest solidna, uczciwa i bardzo pracowita - mówią inni - a do tego skromna. Poprzedni prezes Wojciech Pomajda miał do dyspozycji dwa samochody służbowe, pani prezes wystarcza tylko jeden.
Źródło: Gazeta Wyborcza