Hodowla drobiu mniej opłacalna?
Widmo ptasiej grypy krąży po Polsce. Niepokojące informacje o możliwości pandemii stawiają pod znakiem zapytania opłacalność hodowli drobiu w całym kraju.
Życie kurczaków kontrolowane jest jeszcze zanim przyjdą na świat. Profilaktyka, a potem stały nadzór lekarzy w kurnikach i ubojniach zaczyna się pierwszego dnia po wykluciu. Zanim mięso trafi na rynek przeprowadza się dziesiątki testów.
- Jeśli chodzi o względy zdrowotności, to tutaj dajemy pełną gwarancję, że to co konsumenci znajdują w sklepach jest bezpieczne, zdrowe i dobre do konsumpcji. - zapewnia Jarosław Naze - wojewódzki lekarz weterynarii.
Producenci, mimo że zainwestowali wiele w ochronę i higienę swoich kurników, mają teraz spore kłopoty. Wielu z nich po sprzedaży kurcząt nie zdecydowało się już na wznowienie hodowli. Ceny drobiu spadły o 40 proc. Branża ponosi ogromne straty.
Wszyscy producenci zdają sobie sprawę z zagrożenia, ale uważają, że powodów do tak dużej paniki nie ma. - Wytworzoną nie ptasią grypę, a ptasią histerię - uważają lekarze weterynarii.
Choć ptasiej grypy u nas nie ma, to straty są już i to ogromne. Teraz najlepszą informacją dla producentów byłby brak informacji o nowych ogniskach choroby. Na odbudowanie wiary klientów potrzeba tygodni. Pytanie czy branża wytrzyma tak długo?
Życie kurczaków kontrolowane jest jeszcze zanim przyjdą na świat. Profilaktyka, a potem stały nadzór lekarzy w kurnikach i ubojniach zaczyna się pierwszego dnia po wykluciu. Zanim mięso trafi na rynek przeprowadza się dziesiątki testów.
- Jeśli chodzi o względy zdrowotności, to tutaj dajemy pełną gwarancję, że to co konsumenci znajdują w sklepach jest bezpieczne, zdrowe i dobre do konsumpcji. - zapewnia Jarosław Naze - wojewódzki lekarz weterynarii.
Producenci, mimo że zainwestowali wiele w ochronę i higienę swoich kurników, mają teraz spore kłopoty. Wielu z nich po sprzedaży kurcząt nie zdecydowało się już na wznowienie hodowli. Ceny drobiu spadły o 40 proc. Branża ponosi ogromne straty.
Wszyscy producenci zdają sobie sprawę z zagrożenia, ale uważają, że powodów do tak dużej paniki nie ma. - Wytworzoną nie ptasią grypę, a ptasią histerię - uważają lekarze weterynarii.
Choć ptasiej grypy u nas nie ma, to straty są już i to ogromne. Teraz najlepszą informacją dla producentów byłby brak informacji o nowych ogniskach choroby. Na odbudowanie wiary klientów potrzeba tygodni. Pytanie czy branża wytrzyma tak długo?
Źródło: Agrobiznes, TVP1