Czy drobiarze przestrzegają zakazów?
Nie wszyscy hodowcy drobiu przejęli się rozporządzeniem ministra rolnictwa. W wielu wsiach Wielkopolski kury i kaczki dalej biegają po podwórkach zamiast siedzieć w zamknięciu. Na razie weterynarze upominają rolników, w przyszłym tygodniu posypią się mandaty.
Glinowo koło Gniezna. Na podwórkach pełno kur, kaczek i perliczek. Mało kto słyszał o rozporządzeniu.
Duzi hodowcy podchodzą do sprawy poważniej. Boją się utraty stada.
Ale nowy przepis nie wszystkich dotyczy. Właściciel jednej z hodowli dostał od powiatowego lekarza weterynarii zgodę na trzymanie gęsi na otwartym terenie.
Na targu rolnym w Widawie handel drobiem ustał. Zazwyczaj można tu było kupić kurczęta, nioski i brojlery.
W niewielkim Świerczowie Stanisław Borczyk był jedynym z nielicznych, którzy zamknęli swoje stadko w kurniku. Na razie, bo jak mówi na dłuższą metę tak się nie da. Wielu hodowców nie ma odpowiednich kurników aby trzymać drób w zamknięciu. Zastanawiają się nad wybiciem części inwentarza.
Ptasiej grypy boją się handlowcy i producenci. Uważają, że szum medialny może pokrzyżować im plany. O fermy są spokojni.
Drób pod obserwacją
Służby weterynaryjne apelują do rolników i hodowców o czujność i szybkie zgłaszanie wszystkich niepokojących objawów występujących wśród ptactwa. Wirus ptasiej grypy jest już w Europie.
Od poniedziałku widok swobodnie biegających po obejściu kur powinien należeć do przeszłości.
Najpierw Turcja, potem Rumunia teraz Grecja. Ptasia grypa rozprzestrzenia się w Unii Europejskiej. Najwcześniej za tydzień dowiemy się czy wywołał ją groźny dla ludzi wirus H5N1.
Natomiast już dzisiaj w tej sprawie odbędzie się spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych. Będzie to pierwsza polityczna debata na temat stanu przygotowania Wspólnoty do walki z ptasią grypą.
Komisja Europejska nie ukrywa, że z tym jest nie najlepiej. Zwłaszcza, zapasy odpowiednich leków są nie wystarczające. Zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia każdy kraj powinien mieć ich przynajmniej dla 25 proc. ludności. W Unii Europejskiej są kraje, które nie spełniają tego zalecenia.
Od poniedziałku widok swobodnie biegających po obejściu kur powinien należeć do przeszłości. Przynajmniej teoretycznie. Minister rolnictwa wydał nakaz trzymania ptactwa w kurnikach.
To efekt wykrycia w Rumunii niebezpiecznego dla ludzi wirusa ptasiej grypy o symbolu H5N1. Poza tym zakazano organizowania wystaw i pokazów ptactwa oraz handlu nimi na bazarach i targowiskach.
Wszystko po to, aby w razie przeniesienia się epidemii do Polski do minimum ograniczyć możliwość jej rozprzestrzeniania się. Rolnicy już wcześniej zostali poproszeni o nie karmienie drobiu na zewnątrz oraz zabezpieczenie wody i pasz przed dzikim ptactwem. Weterynarze wolą dmuchać na zimne.
Potwierdzenie ptasiej grypy oznacza, że wokół gospodarstwa zostaje wyznaczona 3 kilometrowa tzw. strefa zapowietrzona. Przymusowemu ubojowi podlegają tam wszystkie ptaki, które są natychmiast utylizowane, a fermy są dezynfekowane. Jeżeli przez 21 dni w okolicy nie wybuchnie żadne nowe ognisko choroby kurniki mogą być ponownie zasiedlone. Mimo tego, ze ptasiej grypy w Polsce nie ma rolnicy już odczuli panikę związaną z epidemia. Jeszcze miesiąc temu ubojnie płaciły za kurczaki 3 złote za kilogram, teraz już tylko 2,3 zł.
Glinowo koło Gniezna. Na podwórkach pełno kur, kaczek i perliczek. Mało kto słyszał o rozporządzeniu.
Duzi hodowcy podchodzą do sprawy poważniej. Boją się utraty stada.
Ale nowy przepis nie wszystkich dotyczy. Właściciel jednej z hodowli dostał od powiatowego lekarza weterynarii zgodę na trzymanie gęsi na otwartym terenie.
Na targu rolnym w Widawie handel drobiem ustał. Zazwyczaj można tu było kupić kurczęta, nioski i brojlery.
W niewielkim Świerczowie Stanisław Borczyk był jedynym z nielicznych, którzy zamknęli swoje stadko w kurniku. Na razie, bo jak mówi na dłuższą metę tak się nie da. Wielu hodowców nie ma odpowiednich kurników aby trzymać drób w zamknięciu. Zastanawiają się nad wybiciem części inwentarza.
Ptasiej grypy boją się handlowcy i producenci. Uważają, że szum medialny może pokrzyżować im plany. O fermy są spokojni.
Drób pod obserwacją
Służby weterynaryjne apelują do rolników i hodowców o czujność i szybkie zgłaszanie wszystkich niepokojących objawów występujących wśród ptactwa. Wirus ptasiej grypy jest już w Europie.
Od poniedziałku widok swobodnie biegających po obejściu kur powinien należeć do przeszłości.
Najpierw Turcja, potem Rumunia teraz Grecja. Ptasia grypa rozprzestrzenia się w Unii Europejskiej. Najwcześniej za tydzień dowiemy się czy wywołał ją groźny dla ludzi wirus H5N1.
Natomiast już dzisiaj w tej sprawie odbędzie się spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych. Będzie to pierwsza polityczna debata na temat stanu przygotowania Wspólnoty do walki z ptasią grypą.
Komisja Europejska nie ukrywa, że z tym jest nie najlepiej. Zwłaszcza, zapasy odpowiednich leków są nie wystarczające. Zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia każdy kraj powinien mieć ich przynajmniej dla 25 proc. ludności. W Unii Europejskiej są kraje, które nie spełniają tego zalecenia.
Od poniedziałku widok swobodnie biegających po obejściu kur powinien należeć do przeszłości. Przynajmniej teoretycznie. Minister rolnictwa wydał nakaz trzymania ptactwa w kurnikach.
To efekt wykrycia w Rumunii niebezpiecznego dla ludzi wirusa ptasiej grypy o symbolu H5N1. Poza tym zakazano organizowania wystaw i pokazów ptactwa oraz handlu nimi na bazarach i targowiskach.
Wszystko po to, aby w razie przeniesienia się epidemii do Polski do minimum ograniczyć możliwość jej rozprzestrzeniania się. Rolnicy już wcześniej zostali poproszeni o nie karmienie drobiu na zewnątrz oraz zabezpieczenie wody i pasz przed dzikim ptactwem. Weterynarze wolą dmuchać na zimne.
Potwierdzenie ptasiej grypy oznacza, że wokół gospodarstwa zostaje wyznaczona 3 kilometrowa tzw. strefa zapowietrzona. Przymusowemu ubojowi podlegają tam wszystkie ptaki, które są natychmiast utylizowane, a fermy są dezynfekowane. Jeżeli przez 21 dni w okolicy nie wybuchnie żadne nowe ognisko choroby kurniki mogą być ponownie zasiedlone. Mimo tego, ze ptasiej grypy w Polsce nie ma rolnicy już odczuli panikę związaną z epidemia. Jeszcze miesiąc temu ubojnie płaciły za kurczaki 3 złote za kilogram, teraz już tylko 2,3 zł.
Źródło: Agrobiznes, TVP1