Inspektorzy chcą zamknąć fermy
Inspektorzy ochrony środowiska chcą zamknąć 30 ferm wielkoprzemysłowych. Decyzje zostały już wręczone. Powodem jest brak certyfikatów dotyczących zapobiegania zanieczyszczeniom.
W poniedziałek zachodniopomorski inspektor ochrony środowiska podjął decyzję o zamknięciu 10 ferm trzody chlewnej. Zakłady nie mają zintegrowanego pozwolenia zapobiegania zanieczyszczeniom, które zgodnie z polskim prawem powinny uzyskać od wojewody do końca ubiegłego roku. Wcześniej z tego samego powodu inspektorzy wydali decyzje o zamknięciu 21 ferm w województwach: lubelskim, podkarpackim, pomorskim i dolnośląskim.
– Już rok temu złożyliśmy wniosek o przyznanie zintegrowanego pozwolenia dla ferm w Byszkowie i Żeńsku, od trzech miesięcy w urzędzie wojewódzkim leżą gotowe teksty pozwoleń. Dlaczego nie zostały one podpisane? – pyta Mirosław Dackiewicz, wiceprezes firmy Prima należącej do Smithfielda.
Jego zdaniem sporna jest także decyzja zamknięcia trzeciej fermy Primy w Gonnym Małym. Wojewoda nie przyznał jej zintegrowanego pozwolenia zapobiegania zanieczyszczeniom, ale firma odwołała się od tej decyzji do ministra środowiska ze względu na różnicę w interpretacji przepisów unijnych. Także duńska firma Poldanor uważa decyzję zamknięcia jego trzech ferm w województwie zachodniopomorskim za nieuzasadnioną.
– Sprawa o wydanie zintegrowanych pozwoleń jest w toku i ich uzyskanie jest tylko kwestią czasu – podkreśla Grzegorz Brodziak, wiceprezes Poldanoru.
Większość ferm umieszczonych na liście zakładów do zamknięcia należy do polskich przedsiębiorców, w tym jedna – w Słowenku – do senatora Henryka Stokłosy. Na razie nikt nie złożył odwołania od decyzji inspektoratów wojewódzkich do głównego inspektora ochrony środowiska.
– Po rozpatrzeniu odwołania możemy odwołać zamykanie ferm. Od wydania decyzji upływają miesiące zanim ferma zostanie zamknięta. Przedsiębiorcy liczą, że w tym czasie uda im się uzyskać zintegrowane pozwolenie zapobiegania zanieczyszczeniom – mówi Anna Kowalska, dyrektor Inspekcji Ochrony Środowiska GIOŚ.
Do końca ubiegłego roku zintegrowane pozwolenie powinno uzyskać 137 ferm z 2 tysiącami stanowisk dla świń o wadze powyżej 30 kg lub z 750 sztuk macior. Dotychczas ma je kilkanaście z nich. Do końca ubiegłego roku pozwolenia musiało uzyskać także 25 przedsiębiorstw zajmujących się produkcją wapna i cementu i wszystkim się udało.
Zintegrowane pozwolenie to rodzaj certyfikatu, który świadczy, że posiadająca go firma stosuje najlepsze istniejące techniki w danej dziedzinie i jak najmniej szkodzi środowisku. Obowiązek posiadania certyfikatu wprowadziła unijna dyrektywa IPPC. W Polsce dyrektywą objętych jest 2,5 tys. przedsiębiorstw, które do 2008 r. będą musiały zainwestować 7 – 20 mld euro w nowoczesne technologie – wynika z szacunków przeprowadzonych dwa lata temu.
Niedługo w podobnej sytuacji jak fermy trzody chlewnej znajdą się fermy drobiarskie. Później zintegrowane pozwolenia będą wymagane od przedsiębiorstw chemicznych, energetycznych, hut, firm działających w przemyśle mineralnym i zajmujących się gospodarką odpadami. Komisja Europejska rozliczy nas z wprowadzenia dyrektywy IPPC po 30 października 2006 r.
W poniedziałek zachodniopomorski inspektor ochrony środowiska podjął decyzję o zamknięciu 10 ferm trzody chlewnej. Zakłady nie mają zintegrowanego pozwolenia zapobiegania zanieczyszczeniom, które zgodnie z polskim prawem powinny uzyskać od wojewody do końca ubiegłego roku. Wcześniej z tego samego powodu inspektorzy wydali decyzje o zamknięciu 21 ferm w województwach: lubelskim, podkarpackim, pomorskim i dolnośląskim.
– Już rok temu złożyliśmy wniosek o przyznanie zintegrowanego pozwolenia dla ferm w Byszkowie i Żeńsku, od trzech miesięcy w urzędzie wojewódzkim leżą gotowe teksty pozwoleń. Dlaczego nie zostały one podpisane? – pyta Mirosław Dackiewicz, wiceprezes firmy Prima należącej do Smithfielda.
Jego zdaniem sporna jest także decyzja zamknięcia trzeciej fermy Primy w Gonnym Małym. Wojewoda nie przyznał jej zintegrowanego pozwolenia zapobiegania zanieczyszczeniom, ale firma odwołała się od tej decyzji do ministra środowiska ze względu na różnicę w interpretacji przepisów unijnych. Także duńska firma Poldanor uważa decyzję zamknięcia jego trzech ferm w województwie zachodniopomorskim za nieuzasadnioną.
– Sprawa o wydanie zintegrowanych pozwoleń jest w toku i ich uzyskanie jest tylko kwestią czasu – podkreśla Grzegorz Brodziak, wiceprezes Poldanoru.
Większość ferm umieszczonych na liście zakładów do zamknięcia należy do polskich przedsiębiorców, w tym jedna – w Słowenku – do senatora Henryka Stokłosy. Na razie nikt nie złożył odwołania od decyzji inspektoratów wojewódzkich do głównego inspektora ochrony środowiska.
– Po rozpatrzeniu odwołania możemy odwołać zamykanie ferm. Od wydania decyzji upływają miesiące zanim ferma zostanie zamknięta. Przedsiębiorcy liczą, że w tym czasie uda im się uzyskać zintegrowane pozwolenie zapobiegania zanieczyszczeniom – mówi Anna Kowalska, dyrektor Inspekcji Ochrony Środowiska GIOŚ.
Do końca ubiegłego roku zintegrowane pozwolenie powinno uzyskać 137 ferm z 2 tysiącami stanowisk dla świń o wadze powyżej 30 kg lub z 750 sztuk macior. Dotychczas ma je kilkanaście z nich. Do końca ubiegłego roku pozwolenia musiało uzyskać także 25 przedsiębiorstw zajmujących się produkcją wapna i cementu i wszystkim się udało.
Zintegrowane pozwolenie to rodzaj certyfikatu, który świadczy, że posiadająca go firma stosuje najlepsze istniejące techniki w danej dziedzinie i jak najmniej szkodzi środowisku. Obowiązek posiadania certyfikatu wprowadziła unijna dyrektywa IPPC. W Polsce dyrektywą objętych jest 2,5 tys. przedsiębiorstw, które do 2008 r. będą musiały zainwestować 7 – 20 mld euro w nowoczesne technologie – wynika z szacunków przeprowadzonych dwa lata temu.
Niedługo w podobnej sytuacji jak fermy trzody chlewnej znajdą się fermy drobiarskie. Później zintegrowane pozwolenia będą wymagane od przedsiębiorstw chemicznych, energetycznych, hut, firm działających w przemyśle mineralnym i zajmujących się gospodarką odpadami. Komisja Europejska rozliczy nas z wprowadzenia dyrektywy IPPC po 30 października 2006 r.
Źródło: Rzeczpospolita