Zboże na rozpałkę
Czescy rolnicy nie wiedzą, co zrobić z nadprodukcją pszenicy. Wykonanie zarządzenia UE, aby państwo wykupiło nadwyżki, okazało się trudne.
Brakuje magazynów, pieniędzy oraz urzędników, którzy zajęliby się eksportem. Rozważane są możliwości użycia zboża jako źródła energii.
Sytuacja jest krytyczna, w Czechach mamy ponad milion ton pszenicy spożywczej, a całościowe nadwyżki zbóż są znacznie większe powiedział szef Związku Rolników Miroslav Jirovsky. Jeśli w tym roku będzie podobny urodzaj, problem będzie większy, twierdzą farmerzy z Związku Rolników Prywatnych, zamierzający przedsięwziąć kroki prawne przeciwko urzędom państwowym, które nie potrafią poradzić sobie ze skupem. Zgodnie z przyjętą przez Czechy polityką agrarną Unii i w myśl jej dyrektyw, państwo musi wykupić od rolników pszenicę w cenie 101,31 euro za tonę. Z nadwyżek, sięgających w tej chwili 1,2 miliona ton, państwo wykupiło dotąd około 360 tysięcy. Największym problemem jest brak magazynów, tłumaczą się urzędnicy z Rolniczego Funduszu Interwencyjnego, który zajmuje się skupem. Faktyczne możliwości składowania sięgają pół miliona ton. Co zrobić z drugą połową?
Aby rozwiązać problem magazynowania, Izba Rolnicza zamierza zwrócić się do rządu z wnioskiem o dotacje na transport pszenicy do portów zagranicznych, skąd można by wywieźć ją dalej. Transport potrwałby jednak dość długo i eksperci twierdzą, że już do lata niewiele zdąży się wywieźć.
Pod uwagę brana jest również możliwość przeznaczenia pewnej ilości tzw. gorszej pszenicy na spalenie. Czeskie Zakłady Energetyczne (CEZ), z którymi rolnicy już rozmawiali, proponują 1100 koron (około 40 euro) za tonę. Decyzja jeszcze nie zapadła. Rozważane są etyczne aspekty takiego rozwiązania. W świecie, gdzie tyle ludzi głoduje, używanie zboża na podpałkę budzi sprzeciw ekologów i producentów żywności.
Brakuje magazynów, pieniędzy oraz urzędników, którzy zajęliby się eksportem. Rozważane są możliwości użycia zboża jako źródła energii.
Sytuacja jest krytyczna, w Czechach mamy ponad milion ton pszenicy spożywczej, a całościowe nadwyżki zbóż są znacznie większe powiedział szef Związku Rolników Miroslav Jirovsky. Jeśli w tym roku będzie podobny urodzaj, problem będzie większy, twierdzą farmerzy z Związku Rolników Prywatnych, zamierzający przedsięwziąć kroki prawne przeciwko urzędom państwowym, które nie potrafią poradzić sobie ze skupem. Zgodnie z przyjętą przez Czechy polityką agrarną Unii i w myśl jej dyrektyw, państwo musi wykupić od rolników pszenicę w cenie 101,31 euro za tonę. Z nadwyżek, sięgających w tej chwili 1,2 miliona ton, państwo wykupiło dotąd około 360 tysięcy. Największym problemem jest brak magazynów, tłumaczą się urzędnicy z Rolniczego Funduszu Interwencyjnego, który zajmuje się skupem. Faktyczne możliwości składowania sięgają pół miliona ton. Co zrobić z drugą połową?
Aby rozwiązać problem magazynowania, Izba Rolnicza zamierza zwrócić się do rządu z wnioskiem o dotacje na transport pszenicy do portów zagranicznych, skąd można by wywieźć ją dalej. Transport potrwałby jednak dość długo i eksperci twierdzą, że już do lata niewiele zdąży się wywieźć.
Pod uwagę brana jest również możliwość przeznaczenia pewnej ilości tzw. gorszej pszenicy na spalenie. Czeskie Zakłady Energetyczne (CEZ), z którymi rolnicy już rozmawiali, proponują 1100 koron (około 40 euro) za tonę. Decyzja jeszcze nie zapadła. Rozważane są etyczne aspekty takiego rozwiązania. W świecie, gdzie tyle ludzi głoduje, używanie zboża na podpałkę budzi sprzeciw ekologów i producentów żywności.
Źródło: Rzeczpospolita