Polskie hodowle i przetwórstwo wieprzowiny
Polska od lat jest w europejskiej czołówce producentów wieprzowiny. A chów trzody chlewnej stanowi jedną czwartą całej naszej produkcji rolnej.
Największymi zagłębiami trzodziarskimi są: Wielkopolska i województwo kujawsko-pomorskie. Tu koncentruje się ponad połowa pogłowia. A wynosi ono obecnie 19 mln sztuk. Rocznie w Polsce produkuje się ok. 2 mln ton wieprzowiny. I choć ze wszystkich gatunków mięsa najchętniej wybieramy właśnie wieprzowinę, której roczne spożycie wynosi przeciętnie 45 kilogramów na osobę i tak nie jesteśmy w stanie tej produkcji sami skonsumować. Pozostaje więc ponad 200 tys. ton nadwyżki, którą trzeba wyeksportować.
Po wejściu do UE mamy możliwości łatwiejszej sprzedaży na Wspólnym Rynku, ale mamy niestety spore kłopoty w handlu ze Wschodem. Pojawiają się też u nas wielkotowarowe fermy zagraniczne, zagrażające polskim hodowcom trzody.
W każdej rolniczej produkcji najważniejszy jest zbyt. A jeśli na sprzedaż danego towaru mamy podpisany długoterminowy kontrakt lub choćby roczną umowę kontraktacyjną to łatwiej możemy zaplanować wydatki w gospodarstwie.
Państwo Iwona i Jerzy Banachowie z Grejewa koło Giżycka prowadzą nowoczesne rodzinne gospodarstwo. 80 hektarów ziemi przeznaczają pod uprawę zbóż paszowych. Zajmują się też chowem trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Zatrudniają jednego pracownika, który pomaga im w prowadzeniu chlewni i pracach w gospodarstwie. A należy ono do mniejszych w tym rejonie. Wcześniej na Warmii i Mazurach było bardzo dużo Państwowych Gospodarstw Rolnych. Na początku lat 90-tych zaczęły one trafiać w ręce nowych właścicieli i dzięki temu powstało kilkanaście bardzo nowoczesnych, wydajnych przedsiębiorstw rolnych. Produkują po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy tuczników rocznie.
Państwo Banachowie chwile wolne od pracy w gospodarstwie - poświęcają głównie na podróże. Pani Iwona próbuje również realizować swoje marzenia o malarstwie. Te prace są jej autorstwa. Natchnienia szuka w pięknym ogrodzie, który szczególnie imponująco wygląda wiosną i latem. Być może już niebawem powstanie mini galeria obrazów autorstwa pani Iwony. Czego jej bardzo serdecznie życzymy.
Gospodarstw, które zajmują się produkcją trzody jest w Polsce około 700 tysięcy. Najwięcej powstało ich w połowie lat 70-tych, a wiązało się to z uruchamianiem nowych zakładów przetwórczych.
Na peryferiach Biskupca w woj. warmińsko-mazurskim w niecałe dwa lata powstał ten nowoczesny zakład. Zatrudnienie w nim znalazło 500 osób, które pracują przy uboju, w przetwórstwie, hurtowniach i 40 sklepach firmowych. A ponad 100-tu rolników ma zapewniony zbyt trzody chlewnej i bydła. Obecnie przygotowywane są nowe umowy kontraktacyjne dla kolejnych dostawców. Właściciele zakładu państwo Anna i Marek Dominowie zaczynali nie od uboju i przetwórstwa, ale od produkcji trzody chlewnej.
Codziennie w tym gabinecie właściciele i dyrektor zakładu pani Inna Bondarjew, która do Polski z Kazachstanu przyjechała pięć lat temu - prowadzą rozmowy o sprzedaży, kontraktach i jakości wyrobów. Przy tak ogromnej konkurencji na rynku to właśnie ten ostatni czynnik - decyduje o powodzeniu każdego przedsięwzięcia.
Zakłady mięsne w Biskupcu miesięcznie skupują od rolników ponad 10 tysięcy sztuk trzody chlewnej. Produkują ponad 15 ton wyrobów gotowych - wędzonych szynek, boczków, kiełbas. Natomiast kolejne 15 ton stanowi sprzedaż mięsa surowego. Odbiorców mają nie tylko na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Sprzedają głównie w sklepach własnej sieci. Współpracują też z hurtowniami. Z miesiąca na miesiąc przybywa również z kontrahentów zza granicy: Litwy, Niemiec i Rosji. W negocjacjach zwłaszcza z partnerami zza wschodniej granicy, doskonale sprawdza się pani Inna Bondarjew. Jej znajomość realiów tamtejszego rynku oraz brak barier w porozumiewaniu się w języku rosyjskim, są ogromnie ważne.
Polscy producenci tuż po pierwszym maja ub. roku odczuli wyraźną poprawę opłacalności chowu trzody chlewnej ale dziś najważniejszą dla nich sprawą jest działanie w grupach producenckich i związkach branżowych, by w razie kryzysu móc skutecznie bronić własnych interesów, i być liczącym się partnerem dla coraz częściej łączących się w duże firmy zakładów mięsnych.
Największymi zagłębiami trzodziarskimi są: Wielkopolska i województwo kujawsko-pomorskie. Tu koncentruje się ponad połowa pogłowia. A wynosi ono obecnie 19 mln sztuk. Rocznie w Polsce produkuje się ok. 2 mln ton wieprzowiny. I choć ze wszystkich gatunków mięsa najchętniej wybieramy właśnie wieprzowinę, której roczne spożycie wynosi przeciętnie 45 kilogramów na osobę i tak nie jesteśmy w stanie tej produkcji sami skonsumować. Pozostaje więc ponad 200 tys. ton nadwyżki, którą trzeba wyeksportować.
Po wejściu do UE mamy możliwości łatwiejszej sprzedaży na Wspólnym Rynku, ale mamy niestety spore kłopoty w handlu ze Wschodem. Pojawiają się też u nas wielkotowarowe fermy zagraniczne, zagrażające polskim hodowcom trzody.
W każdej rolniczej produkcji najważniejszy jest zbyt. A jeśli na sprzedaż danego towaru mamy podpisany długoterminowy kontrakt lub choćby roczną umowę kontraktacyjną to łatwiej możemy zaplanować wydatki w gospodarstwie.
Państwo Iwona i Jerzy Banachowie z Grejewa koło Giżycka prowadzą nowoczesne rodzinne gospodarstwo. 80 hektarów ziemi przeznaczają pod uprawę zbóż paszowych. Zajmują się też chowem trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Zatrudniają jednego pracownika, który pomaga im w prowadzeniu chlewni i pracach w gospodarstwie. A należy ono do mniejszych w tym rejonie. Wcześniej na Warmii i Mazurach było bardzo dużo Państwowych Gospodarstw Rolnych. Na początku lat 90-tych zaczęły one trafiać w ręce nowych właścicieli i dzięki temu powstało kilkanaście bardzo nowoczesnych, wydajnych przedsiębiorstw rolnych. Produkują po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy tuczników rocznie.
Państwo Banachowie chwile wolne od pracy w gospodarstwie - poświęcają głównie na podróże. Pani Iwona próbuje również realizować swoje marzenia o malarstwie. Te prace są jej autorstwa. Natchnienia szuka w pięknym ogrodzie, który szczególnie imponująco wygląda wiosną i latem. Być może już niebawem powstanie mini galeria obrazów autorstwa pani Iwony. Czego jej bardzo serdecznie życzymy.
Gospodarstw, które zajmują się produkcją trzody jest w Polsce około 700 tysięcy. Najwięcej powstało ich w połowie lat 70-tych, a wiązało się to z uruchamianiem nowych zakładów przetwórczych.
Na peryferiach Biskupca w woj. warmińsko-mazurskim w niecałe dwa lata powstał ten nowoczesny zakład. Zatrudnienie w nim znalazło 500 osób, które pracują przy uboju, w przetwórstwie, hurtowniach i 40 sklepach firmowych. A ponad 100-tu rolników ma zapewniony zbyt trzody chlewnej i bydła. Obecnie przygotowywane są nowe umowy kontraktacyjne dla kolejnych dostawców. Właściciele zakładu państwo Anna i Marek Dominowie zaczynali nie od uboju i przetwórstwa, ale od produkcji trzody chlewnej.
Codziennie w tym gabinecie właściciele i dyrektor zakładu pani Inna Bondarjew, która do Polski z Kazachstanu przyjechała pięć lat temu - prowadzą rozmowy o sprzedaży, kontraktach i jakości wyrobów. Przy tak ogromnej konkurencji na rynku to właśnie ten ostatni czynnik - decyduje o powodzeniu każdego przedsięwzięcia.
Zakłady mięsne w Biskupcu miesięcznie skupują od rolników ponad 10 tysięcy sztuk trzody chlewnej. Produkują ponad 15 ton wyrobów gotowych - wędzonych szynek, boczków, kiełbas. Natomiast kolejne 15 ton stanowi sprzedaż mięsa surowego. Odbiorców mają nie tylko na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Sprzedają głównie w sklepach własnej sieci. Współpracują też z hurtowniami. Z miesiąca na miesiąc przybywa również z kontrahentów zza granicy: Litwy, Niemiec i Rosji. W negocjacjach zwłaszcza z partnerami zza wschodniej granicy, doskonale sprawdza się pani Inna Bondarjew. Jej znajomość realiów tamtejszego rynku oraz brak barier w porozumiewaniu się w języku rosyjskim, są ogromnie ważne.
Polscy producenci tuż po pierwszym maja ub. roku odczuli wyraźną poprawę opłacalności chowu trzody chlewnej ale dziś najważniejszą dla nich sprawą jest działanie w grupach producenckich i związkach branżowych, by w razie kryzysu móc skutecznie bronić własnych interesów, i być liczącym się partnerem dla coraz częściej łączących się w duże firmy zakładów mięsnych.
Źródło: Agrobiznes, TVP1