Choroba Aujeszkyego wstrzymuje eksport żywych świń na zachód
Jeszcze latem świnie z województwa opolskiego były wywożone za zachodnią granice. Dziś żywe tuczniki nie mogą być tam sprzedawane, bo Polska nie jest wolna od choroby Aujeszkyego. Wysyłamy tylko półtusze. Podaż jest coraz większa.
Hodowcy tuczników martwią się zbliżającą się "świńską górką". Jest dużo trzody i cena zaczyna spadać.
- Może to doprowadzić do dużej katastrofy dla producentów trzody chlewnej, ponieważ wszystko podrożało - nawozy, paliwo - a cena trzody może spaść i mogą być problemy ze zbytem - mówi jeden z hodowców.
Interes zdają się robić głównie duże tuczarnie.
- Dziwne jest to, że rolnicy zostali wyeliminowani z hodowli, a firmy zachodnie, takie jak amerykańskie, produkują i tu jest właśnie pies pogrzebany, że gdyby rolnik wiedział, że taka sytuacja była to na pewno by produkował i jakiś ten okres by pokulał, a teraz wyszedłby na swoje i jakieś pieniądze by z tego były - dodaje inny hodowca.
Po świętach w ubojniach panuje zastój. Rolnicy nie sprzedają tuczników licząc na wyższe ceny. Ludzie mają jeszcze zapasy.
- Nie będzie problemów z nabyciem surowca, natomiast dla rolników może to być niedobry okres, bo ta cena może być dużo niższa niż przed świętami - powiedział przedstawiciel zakładu skupującego mięso.
Może jednak ruszyć eksport na Ukrainę i część mięsa zostanie zdjęta z rynku. Z kolei na zachodnich odbiorców liczy nowootwarty zakład w Lubszy.
Wiele firm zachodnich, zanim jeszcze uzyskaliśmy akces unijny już interesowało się w trakcie budowy naszymi wyrobami - powiedział przedstawiciel zakładu.
Opolscy rolnicy cieszą się głównie z tego, że w czasie świąt przyjechały tutaj dziesiątki tysięcy turystów zza zachodniej granicy i oni wykupili dużą część mięsa, bo tak dobrych wyrobów u siebie nie mają.
Hodowcy tuczników martwią się zbliżającą się "świńską górką". Jest dużo trzody i cena zaczyna spadać.
- Może to doprowadzić do dużej katastrofy dla producentów trzody chlewnej, ponieważ wszystko podrożało - nawozy, paliwo - a cena trzody może spaść i mogą być problemy ze zbytem - mówi jeden z hodowców.
Interes zdają się robić głównie duże tuczarnie.
- Dziwne jest to, że rolnicy zostali wyeliminowani z hodowli, a firmy zachodnie, takie jak amerykańskie, produkują i tu jest właśnie pies pogrzebany, że gdyby rolnik wiedział, że taka sytuacja była to na pewno by produkował i jakiś ten okres by pokulał, a teraz wyszedłby na swoje i jakieś pieniądze by z tego były - dodaje inny hodowca.
Po świętach w ubojniach panuje zastój. Rolnicy nie sprzedają tuczników licząc na wyższe ceny. Ludzie mają jeszcze zapasy.
- Nie będzie problemów z nabyciem surowca, natomiast dla rolników może to być niedobry okres, bo ta cena może być dużo niższa niż przed świętami - powiedział przedstawiciel zakładu skupującego mięso.
Może jednak ruszyć eksport na Ukrainę i część mięsa zostanie zdjęta z rynku. Z kolei na zachodnich odbiorców liczy nowootwarty zakład w Lubszy.
Wiele firm zachodnich, zanim jeszcze uzyskaliśmy akces unijny już interesowało się w trakcie budowy naszymi wyrobami - powiedział przedstawiciel zakładu.
Opolscy rolnicy cieszą się głównie z tego, że w czasie świąt przyjechały tutaj dziesiątki tysięcy turystów zza zachodniej granicy i oni wykupili dużą część mięsa, bo tak dobrych wyrobów u siebie nie mają.
Źródło: Agrobiznes, TVP1