Ceny zbóż, notowania, aktualności

Wysokie ceny mięsa w Polsce

Wysokie ceny mięsa w Polsce
Takiego spokoju na rynku mięsa dawno nie było - najbliższych zmian cen można się spodziewać dopiero za pół roku.

Za kilogram żywej świni rolnicy dostają dziś od 4,20 do 4,70 zł. To ok. 50 proc. więcej, niż dostawali przed wejściem do Unii.

 - To nie jest cena rewelacyjna, ale narzekać też nie wolno. Nie da się ukryć, że jest dziś interes na świni - ocenia Zygmunt Jodko, prezes dużej spółki hodującej świnie w Bieganowie przy granicy niemieckiej.

Jeszcze w marcu rolnicy sprzedawali świnie po 3 zł za kilogram. Po 1 maja ceny zaczęły jak szalone piąć się do góry, bo ruszył eksport mięsa na Zachód - pod koniec maja doszły do 4,50 zł za kilogram, a w czerwcu przekroczyły 5 zł. Ale wtedy zaczął się import mrożonych, tańszych półtusz z Francji, Danii i Niemiec - kupowały je zakłady mięsne jako dodatek do produkcji wędlin, a to wpłynęło na spadek cen żywca w kraju. Do tego tegoroczne żniwa były bardzo udane, więc zaczęły tanieć pasze - w porównaniu z latem staniały już o blisko 20 proc., a to oznacza mniejsze koszty produkcji. Dlatego, chociaż cenowe szaleństwo z czerwca minęło, rolnicy nie narzekają na ceny.

 - Grzechem byłoby narzekać, ale to, co gadają w telewizji, że tak się chłopom teraz dobrze powodzi, to też nieprawda. Świnie powinny być po 5 zł, wtedy byłoby w porządku - uważa Jan Adamski spod Mrągowa.

Takiej ceny nie przewiduje żaden ekspert. Ceny, jeśli pójdą w górę, to tylko nieznacznie i z powodu świąt, bo w tym okresie jest większy popyt i mięso tradycyjnie osiąga najwyższe ceny w roku. Ten rok jest jednak nietypowy i na wzrost raczej nie ma co liczyć. - Na rynku nie ma ssania, ludzi po prostu nie stać na większe zakupy, dlatego my cen podnosić nie możemy, chociaż rolnicy by chcieli - mówi Marek Langowski z zakładów mięsnych w Czerniewicach.

Natomiast w przyszłym roku wieprzowina prawdopodobnie nieco stanieje. Eksperci różnią się tylko w ocenie tego, od kiedy ten spadek się zacznie i jak będzie głęboki.

Według Stanisława Zięby z Polskiego Związku Producentów Eksporterów i Importerów Mięsa obecne ceny utrzymają się aż do drugiego kwartału 2005 roku, potem czeka nas lekki spadek, gdyż dopiero wówczas rolnicy odczują wpływ tańszych pasz.

Zdaniem Romana Milera z zakładów mięsnych Duda w Grądkowie w połowie przyszłego roku świnie będą tańsze o 10-15 proc. niż obecnie, bo wychodzimy ze świńskiego dołka i podaż będzie większa. Jednak z informacji "Gazety" wynika, że do Polski od kilku tygodni masowo napływają warchlaki, czyli młode świnki przeznaczone do dalszej hodowli. Importerzy sprowadzają je z Niemiec i Danii, bo tam z powodu panującej nadprodukcji są tańsze. To może spowodować że ceny w kraju spadną szybciej, niż przewidują eksperci.

Wołowina już staniała - w porównaniu z czerwcem tego roku o blisko 20 proc. Cena jest ustabilizowana i nie powinna się zmieniać, bo podaż i popyt są zrównoważone. Dramat może się zacząć za rok, bo dopiero wówczas możemy odczuć skutki wielkiego eksportu cieląt i młodego bydła, jaki nastąpił po 1 maja. Jeśli okaże się, że rolnicy istotnie wyzbyli się bydlęcej młodzieży, bo to nią najbardziej byli zainteresowani importerzy z Unii, to za rok-półtora na rynku odczujemy brak wołowiny, a ceny mogą wzrosnąć do poziomu unijnego (nadal nasza wołowina jest tańsza o 30-40 proc.). Na razie konsumenci wołowiny mogą się cieszyć z obecnego spadku cen. W jednym z podwarszawskich sklepów mięsnych kilogram polędwicy wołowej kosztował w kwietniu tego roku 28 zł, w czerwcu - 72 zł, we wrześniu staniał do 57 zł, a obecnie można go kupić za 35 zł.

Źródło: Gazeta Wyborcza