Duże problemy z eksportem mają zakłady mięsne
Nie dość, że z polską szynką czy kiełbasą trudno się przebić do zachodnioeuropejskich supermarketów, to na dodatek Komisja Europejska blokuje eksport kilkudziesięciu firmom, które już dawno powinny uzyskać prawo sprzedaży na unijny rynek.
Wbrew oczekiwaniom wejście do Unii Europejskiej nie spowodowało gwałtownego wzrostu sprzedaży polskich wyrobów mięsnych na ten rynek. Wielu naszych producentów szybko przekonało się, że tradycyjny poslki smak oraz niskie ceny zbytu to za mało.
W przypadku mięsa eksport idzie bardzo dobrze. Na Zachód sprzedajemy duże ilości wołowiny oraz drobiu. Trochę gorzej radzi sobie wieprzowina. Ale na takim eksporcie firmy zarabiają niewiele, a na pewno dużo mniej niż na sprzedaży gotowych wyrobów. Z tym jest trudniej, bo rynki zachodnioeuropejskie okazały się bardzo wymagające.
Do sprzedaży sieciowej, w super- i hipermarketach, naszym eksporterom dostać się jest już trudniej, bo obowiązują tu zupełnie inne zasady niż w Polsce. Umowy na dostawy artykułów mięsnych do niemieckiego lub francuskiego supermarketu są zawierane raz w roku. U nas najczęściej są one podpisywane na bieżąco.
Sprawę pogarsza fakt, że odbiorcy z Zachodu oczekują od polskich producentów dużych upustów cenowych.
Kłopoty pogłębia sytuacja kilkudziesięciu firm mięsnych, które od wielu miesięcy czekają na wpisanie ich na listę zakładów z prawem eksportu na unijny rynek.
Administracja brukselska była już wielokrotnie "poganiana" przez nasze władze, ale jak widać bez skutku.
Wbrew oczekiwaniom wejście do Unii Europejskiej nie spowodowało gwałtownego wzrostu sprzedaży polskich wyrobów mięsnych na ten rynek. Wielu naszych producentów szybko przekonało się, że tradycyjny poslki smak oraz niskie ceny zbytu to za mało.
W przypadku mięsa eksport idzie bardzo dobrze. Na Zachód sprzedajemy duże ilości wołowiny oraz drobiu. Trochę gorzej radzi sobie wieprzowina. Ale na takim eksporcie firmy zarabiają niewiele, a na pewno dużo mniej niż na sprzedaży gotowych wyrobów. Z tym jest trudniej, bo rynki zachodnioeuropejskie okazały się bardzo wymagające.
Do sprzedaży sieciowej, w super- i hipermarketach, naszym eksporterom dostać się jest już trudniej, bo obowiązują tu zupełnie inne zasady niż w Polsce. Umowy na dostawy artykułów mięsnych do niemieckiego lub francuskiego supermarketu są zawierane raz w roku. U nas najczęściej są one podpisywane na bieżąco.
Sprawę pogarsza fakt, że odbiorcy z Zachodu oczekują od polskich producentów dużych upustów cenowych.
Kłopoty pogłębia sytuacja kilkudziesięciu firm mięsnych, które od wielu miesięcy czekają na wpisanie ich na listę zakładów z prawem eksportu na unijny rynek.
Administracja brukselska była już wielokrotnie "poganiana" przez nasze władze, ale jak widać bez skutku.
Źródło: Agrobiznes, TVP1