Ruszy eksport na wschód?
Wciąż nie wiadomo kiedy ruszy eksport polskiej żywności na Wschód. Wczoraj wydawało się, że sprawa jest już wyjaśniona. Minister Wojciech Olejniczak zapewnił, że firmy mogą sprzedawać mięso, mleko i ryby na podstawie starych certyfikatów weterynaryjnych do końca roku. Potem ministerstwo nie chciało już tej optymistycznej informacji potwierdzić.
Kłopoty polskich eksporterów żywności handlujących ze Wschodem zaczęły się 1 września. Tego dnia minął wyznaczony przez Rosjan termin uzyskania nowych certyfikatów weterynaryjnych. Eksportować do Rosji mogły tylko te firmy, które poddały się kontroli rosyjskich weterynarzy i uzyskały ich pozytywną ocenę.
Problem w tym, że do 1 września rosyjscy weterynarze zdążyli odwiedzić tylko 75 zakładów mięsnych, z których nowy certyfikat uzyskało zaledwie 19. Prawo do eksportu utraciły natomiast wszystkie firmy mleczarskie i rybne, których kontrolerzy nie zdążyli sprawdzić.
Na wczorajszej konferencji prasowej minister rolnictwa zapewniał jednak, że sprawa jest załatwiona a Rosjanie zgodzili się honorować stare certyfikaty weterynaryjne do końca roku.
- Zakłady będą mogły eksportować, podjąć produkcję bez przeszkód tak jak to robiły przed 1 września - powiedział Wojciech Olejniczak, minister rolnictwa.
Niestety po zakończeniu konferencji okazało się, że są to informacje przedwczesne, których nikt nie może potwierdzić. W efekcie blokada eksportu trwa a nasze firmy muszą liczyć się ze stratami.
- Trudno jest ocenić straty, które spowodowane są chwilowym wypadnięciem z rynku. Rynek jest bardzo dynamicznym systemem i to puste miejsce może być za chwilę zajęte przez kogoś z UE - mówi Andrzej Gantner z Polskej Federacji Producentów Żywności.
Wątpliwości są co do terminu rozpoczęcia kolejnej wizyty rosyjskich lekarzy weterynarii. Ministerstwo chce, aby Rosjanie przyjechali już 13 września i sprawdzili pozostałe zainteresowane eksportem do Rosji firmy. Szczególnie przygotowują się do niej mleczarnie, które chcą wypaść lepiej niż branża mięsna. Do wizytacji jest już gotowych ponad 80 firm.
Uzyskaniem nowych certyfikatów weterynaryjnych jest także zainteresowanych około 85 zakładów mięsnych.
Kłopoty polskich eksporterów żywności handlujących ze Wschodem zaczęły się 1 września. Tego dnia minął wyznaczony przez Rosjan termin uzyskania nowych certyfikatów weterynaryjnych. Eksportować do Rosji mogły tylko te firmy, które poddały się kontroli rosyjskich weterynarzy i uzyskały ich pozytywną ocenę.
Problem w tym, że do 1 września rosyjscy weterynarze zdążyli odwiedzić tylko 75 zakładów mięsnych, z których nowy certyfikat uzyskało zaledwie 19. Prawo do eksportu utraciły natomiast wszystkie firmy mleczarskie i rybne, których kontrolerzy nie zdążyli sprawdzić.
Na wczorajszej konferencji prasowej minister rolnictwa zapewniał jednak, że sprawa jest załatwiona a Rosjanie zgodzili się honorować stare certyfikaty weterynaryjne do końca roku.
- Zakłady będą mogły eksportować, podjąć produkcję bez przeszkód tak jak to robiły przed 1 września - powiedział Wojciech Olejniczak, minister rolnictwa.
Niestety po zakończeniu konferencji okazało się, że są to informacje przedwczesne, których nikt nie może potwierdzić. W efekcie blokada eksportu trwa a nasze firmy muszą liczyć się ze stratami.
- Trudno jest ocenić straty, które spowodowane są chwilowym wypadnięciem z rynku. Rynek jest bardzo dynamicznym systemem i to puste miejsce może być za chwilę zajęte przez kogoś z UE - mówi Andrzej Gantner z Polskej Federacji Producentów Żywności.
Wątpliwości są co do terminu rozpoczęcia kolejnej wizyty rosyjskich lekarzy weterynarii. Ministerstwo chce, aby Rosjanie przyjechali już 13 września i sprawdzili pozostałe zainteresowane eksportem do Rosji firmy. Szczególnie przygotowują się do niej mleczarnie, które chcą wypaść lepiej niż branża mięsna. Do wizytacji jest już gotowych ponad 80 firm.
Uzyskaniem nowych certyfikatów weterynaryjnych jest także zainteresowanych około 85 zakładów mięsnych.
Źródło: Agrobiznes, TVP1