Zastój w handlu zbożem na rynkach lokalnych
W giełdowym handlu zbożami - zastój. Ziarno z tegorocznych zbiorów sprzedawane jest głównie na rynkach lokalnych.
Żniwa w większości województw już się powoli kończą. Obrót ziarnem odbywa się obecnie głównie na rynkach lokalnych. Ceny w różnych rejonach kraju są zbliżone. Rolnicy sprzedają pszenicę konsumpcyjną po 430 - 440 zł za t, a żyto po 320 zł za t.
Na giełdach obroty minimalne. Nikt nie jest już zainteresowany drogim zbożem ubiegłorocznym. Ceny za zboże tegoroczne dla dużych odbiorców są na razie za wysokie. Zdaniem maklerów ożywienie spodziewane jest dopiero w końcu września.
Duża jest nadal podaż zeszłorocznej kukurydzy. Jej ceny spadły do 570 - 620 zł za t, bo zmniejszył się popyt. Odbiorcy, głównie mieszalnie pasz, czekają już na tańsze ziarno z nowych zbiorów albo posiłkują się w produkcji pasz pszenicą.
Na giełdach duża jest podaż importowanych otrąb, a ich ceny stopniowo spadają. W tym tygodniu pszenne luzem dostępne były na granicy po 200 zł, a żytnie po 160 zł. Maklerzy przewidują jednak, że wkrótce popyt na te pasze wzrośnie.
Żniwa w większości województw już się powoli kończą. Obrót ziarnem odbywa się obecnie głównie na rynkach lokalnych. Ceny w różnych rejonach kraju są zbliżone. Rolnicy sprzedają pszenicę konsumpcyjną po 430 - 440 zł za t, a żyto po 320 zł za t.
Na giełdach obroty minimalne. Nikt nie jest już zainteresowany drogim zbożem ubiegłorocznym. Ceny za zboże tegoroczne dla dużych odbiorców są na razie za wysokie. Zdaniem maklerów ożywienie spodziewane jest dopiero w końcu września.
Duża jest nadal podaż zeszłorocznej kukurydzy. Jej ceny spadły do 570 - 620 zł za t, bo zmniejszył się popyt. Odbiorcy, głównie mieszalnie pasz, czekają już na tańsze ziarno z nowych zbiorów albo posiłkują się w produkcji pasz pszenicą.
Na giełdach duża jest podaż importowanych otrąb, a ich ceny stopniowo spadają. W tym tygodniu pszenne luzem dostępne były na granicy po 200 zł, a żytnie po 160 zł. Maklerzy przewidują jednak, że wkrótce popyt na te pasze wzrośnie.
Źródło: Rzeczpospolita