Rozczarowanie w zakładach mięsnych po kontroli
Kolejnej listy zakładów mięsnych uprawnionych do eksportu do Rosji, na razie nie będzie. Spośród 75 skontrolowanych firm, certyfikat uzyskało tylko 19. - Dlaczego go nie dostaliśmy, jeśli kontrolę przeszliśmy pomyślnie? - pytają w wielu zakładach.
W Kujawsko-Pomorskiem rosyjski lekarz weterynarii skontrolował cztery zakłady mięsne zajmujące się ubojem. Kontrole we wszystkich wypadły bardzo dobrze, jednak zgodę na eksport do Rosji otrzymała tylko jedna firma - brodnicki "Polmeat".
Dzień z inspektorem
Z wyników kontroli był zadowolony m.in. Marian Meyer, właściciel Zakładów Mięsnych "Viola" z Lniana. - Kiedy dowiedziałem się, że nie dostanę certyfikatu, zdziwiłem się - mówi Meyer. - Byliśmy przygotowani na każde pytanie inspektora. Ja i dwóch moich pracowników spędziliśmy z nim cały dzień, swój czas poświęcił też lekarz z powiatowego inspektoratu... I po co? - Nie wiem, dlaczego nie dostaliśmy uprawnień eksportowych - Marek Langowski, dyrektor Zakładów Mięsnych w Czerniewicach nie kryje oburzenia. - Mamy kopię protokołu, z którego jasno wynika, że kontrola wypadła pozytywnie.
Bez odwołania
- Nikt nie spodziewał się, że zgodę na eksport otrzyma zaledwie 19 spośród 75 skontrolowanych zakładów - uważa Witold Choiński, dyrektor biura Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa. - Tym bardziej, że odpadło tak dużo dobrych zakładów. Niestety, nie ma szans na odwołanie.
Czym kierowano się w Moskwie podejmując decyzję o wyborze zakładów? - Tego nie wie nikt - twierdzi Jacek Leonkiewicz, radca głównego lekarza weterynarii. - Otrzymaliśmy listę bez uzasadnienia.
O zwrocie kosztów pobytu inspektorów (średnio od 5 do 10 tysięcy złotych) nie ma nawet mowy. - Zapłaciliśmy za luksusową wycieczkę rewizorów - usłyszeliśmy w jednym z zakładów.
W Kujawsko-Pomorskiem rosyjski lekarz weterynarii skontrolował cztery zakłady mięsne zajmujące się ubojem. Kontrole we wszystkich wypadły bardzo dobrze, jednak zgodę na eksport do Rosji otrzymała tylko jedna firma - brodnicki "Polmeat".
Dzień z inspektorem
Z wyników kontroli był zadowolony m.in. Marian Meyer, właściciel Zakładów Mięsnych "Viola" z Lniana. - Kiedy dowiedziałem się, że nie dostanę certyfikatu, zdziwiłem się - mówi Meyer. - Byliśmy przygotowani na każde pytanie inspektora. Ja i dwóch moich pracowników spędziliśmy z nim cały dzień, swój czas poświęcił też lekarz z powiatowego inspektoratu... I po co? - Nie wiem, dlaczego nie dostaliśmy uprawnień eksportowych - Marek Langowski, dyrektor Zakładów Mięsnych w Czerniewicach nie kryje oburzenia. - Mamy kopię protokołu, z którego jasno wynika, że kontrola wypadła pozytywnie.
Bez odwołania
- Nikt nie spodziewał się, że zgodę na eksport otrzyma zaledwie 19 spośród 75 skontrolowanych zakładów - uważa Witold Choiński, dyrektor biura Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa. - Tym bardziej, że odpadło tak dużo dobrych zakładów. Niestety, nie ma szans na odwołanie.
Czym kierowano się w Moskwie podejmując decyzję o wyborze zakładów? - Tego nie wie nikt - twierdzi Jacek Leonkiewicz, radca głównego lekarza weterynarii. - Otrzymaliśmy listę bez uzasadnienia.
O zwrocie kosztów pobytu inspektorów (średnio od 5 do 10 tysięcy złotych) nie ma nawet mowy. - Zapłaciliśmy za luksusową wycieczkę rewizorów - usłyszeliśmy w jednym z zakładów.
Źródło: Gazeta Pomorska