Spory o ceny na zboże
Wczoraj na godzinę rolnicy zablokowali drogę w Bartoszycach, żądając wyższych cen skupu zbóż. Po tym, jak producenci owoców miękkich zaprzestali blokad zakładów przetwórczych i gdy powoli wygasa strajk weterynarzy, w rolnictwie szykują się nowe protesty.
Przez godzinę ponad 60 rolników blokowało ciągnikami i przyczepami drogę w Bartoszycach na Mazurach prowadzącą do przejścia granicznego z Rosją w Bezledach. Żądali wprowadzenia ceny minimalnej pszenicy od początku żniw (520 zł za tonę) oraz wcześniejszego rozpoczęcia interwencyjnego skupu. Zapowiedzieli eskalację protestu.
- Będę musiał sprzedaż 500 ton pszenicy po cenie, która jest wynikiem zmowy firm. W 2003 r. cena rynkowa wynosiła 530 zł/t, teraz największy skupujący, firma Rolimpex, oferuje na moim terenie 410 zł/t. Rolnicy nie mają magazynów, więc muszą sprzedawać. Dlatego domagamy się, by rząd nie czekał do stycznia i uruchomił 50-procentowe dopłaty. Dlaczego Czesi mogli to u siebie zrobić? - powiedział "Rz" Bogdan Aleksiejczuk, prezes Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej.
Jego zdaniem, niska cena i brak zainteresowania rządu dopłatami działają na korzyść kilkunastu osób - właścicieli firm skupowych.
- Szybko się wzbogacą. Od nas kupią tanio, a pierwszego listopada sprzedadzą drogo do rezerw Unii Europejskiej. Byłem niedawno w Saksonii. Niemieccy rolnicy dostają 138 euro/t. We Francji płacą 128 euro. W Polsce miało być 101 euro w interwencji. Trzeba ją tylko uruchomić - dodaje Bogdan Aleksiejczuk.
Rolnicy, którzy w środę blokowali drogę w Bartoszycach, zapowiadają większe i dłuższe blokady.
Ministerstwo Rolnictwa pozostaje niewzruszone. - Interwencji na rynku zbóż przed 1 listopada nie będzie. Nie mamy żadnych sygnałów o zmowie cenowej. Ceny skupu zbóż są nieco niższe od prognozowanych, ale podobne do tych na najbliższych nam rynkach zagranicznych - oświadczył wczoraj w Sejmie Andrzej Kowalski, wiceminister rolnictwa.
Według badań ARR ceny skupu zbóż w całym kraju są wyrównane. Na początku tygodnia średnia cena skupu tony pszenicy konsumpcyjnej wynosiła 430 zł, żyta - 310 zł, a jęczmienia ok. 400 zł. O zmowie pośredników nie może być mowy, bo np. w samym tylko województwie dolnośląskim 95 podmiotów kupuje zboża.
- Zapasy zboża w Europie są na rekordowo niskim poziomie, nie musimy więc obawiać się importu. Niska cena może wynikać z urodzaju, u nas zbiory są przynajmniej o 20 proc. wyższe niż przed rokiem - wyjaśniał Waldemar Sochaczewski, wiceprezes ARR.
W Sejmie obecny był także przedstawiciel Elewaru, firmy należącej do ARR, która po raz pierwszy na rynkowych zasadach uczestniczy w rynku zbożowym. - Interwencja nie będzie korzystna dla żadnej ze stron. Podmioty skupujące będą tak "rozgrywały zbożem", by cena nie spadła poniżej 101,3 euro - rozwiał nadzieje rolników na interwencję prezes Elewaru Józef Śliwka.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przypomniała, że na kredyty skupowe przekazała w tym roku 12 bankom 16 mln zł. Więcej rząd zrobić nie może.
Ministerstwo Rolnictwa już teraz chce zapobiec ewentualnym protestom producentów jabłek. We wtorek zorganizowało spotkanie Krajowej Unii Producentów Soków, Związku Sadowników RP i Związku Sadowników Polskich, na którym zdecydowano o powołaniu zespołu określającego ceny skupu owoców.
Z powodu strajku weterynarzy nie ucierpiał na razie żaden zakład mięsny. Inspekcja weterynaryjna podpisuje nowe umowy z osobami, które nie uczestniczą w strajku.
Przez godzinę ponad 60 rolników blokowało ciągnikami i przyczepami drogę w Bartoszycach na Mazurach prowadzącą do przejścia granicznego z Rosją w Bezledach. Żądali wprowadzenia ceny minimalnej pszenicy od początku żniw (520 zł za tonę) oraz wcześniejszego rozpoczęcia interwencyjnego skupu. Zapowiedzieli eskalację protestu.
- Będę musiał sprzedaż 500 ton pszenicy po cenie, która jest wynikiem zmowy firm. W 2003 r. cena rynkowa wynosiła 530 zł/t, teraz największy skupujący, firma Rolimpex, oferuje na moim terenie 410 zł/t. Rolnicy nie mają magazynów, więc muszą sprzedawać. Dlatego domagamy się, by rząd nie czekał do stycznia i uruchomił 50-procentowe dopłaty. Dlaczego Czesi mogli to u siebie zrobić? - powiedział "Rz" Bogdan Aleksiejczuk, prezes Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej.
Jego zdaniem, niska cena i brak zainteresowania rządu dopłatami działają na korzyść kilkunastu osób - właścicieli firm skupowych.
- Szybko się wzbogacą. Od nas kupią tanio, a pierwszego listopada sprzedadzą drogo do rezerw Unii Europejskiej. Byłem niedawno w Saksonii. Niemieccy rolnicy dostają 138 euro/t. We Francji płacą 128 euro. W Polsce miało być 101 euro w interwencji. Trzeba ją tylko uruchomić - dodaje Bogdan Aleksiejczuk.
Rolnicy, którzy w środę blokowali drogę w Bartoszycach, zapowiadają większe i dłuższe blokady.
Ministerstwo Rolnictwa pozostaje niewzruszone. - Interwencji na rynku zbóż przed 1 listopada nie będzie. Nie mamy żadnych sygnałów o zmowie cenowej. Ceny skupu zbóż są nieco niższe od prognozowanych, ale podobne do tych na najbliższych nam rynkach zagranicznych - oświadczył wczoraj w Sejmie Andrzej Kowalski, wiceminister rolnictwa.
Według badań ARR ceny skupu zbóż w całym kraju są wyrównane. Na początku tygodnia średnia cena skupu tony pszenicy konsumpcyjnej wynosiła 430 zł, żyta - 310 zł, a jęczmienia ok. 400 zł. O zmowie pośredników nie może być mowy, bo np. w samym tylko województwie dolnośląskim 95 podmiotów kupuje zboża.
- Zapasy zboża w Europie są na rekordowo niskim poziomie, nie musimy więc obawiać się importu. Niska cena może wynikać z urodzaju, u nas zbiory są przynajmniej o 20 proc. wyższe niż przed rokiem - wyjaśniał Waldemar Sochaczewski, wiceprezes ARR.
W Sejmie obecny był także przedstawiciel Elewaru, firmy należącej do ARR, która po raz pierwszy na rynkowych zasadach uczestniczy w rynku zbożowym. - Interwencja nie będzie korzystna dla żadnej ze stron. Podmioty skupujące będą tak "rozgrywały zbożem", by cena nie spadła poniżej 101,3 euro - rozwiał nadzieje rolników na interwencję prezes Elewaru Józef Śliwka.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przypomniała, że na kredyty skupowe przekazała w tym roku 12 bankom 16 mln zł. Więcej rząd zrobić nie może.
Ministerstwo Rolnictwa już teraz chce zapobiec ewentualnym protestom producentów jabłek. We wtorek zorganizowało spotkanie Krajowej Unii Producentów Soków, Związku Sadowników RP i Związku Sadowników Polskich, na którym zdecydowano o powołaniu zespołu określającego ceny skupu owoców.
Z powodu strajku weterynarzy nie ucierpiał na razie żaden zakład mięsny. Inspekcja weterynaryjna podpisuje nowe umowy z osobami, które nie uczestniczą w strajku.
Źródło: Rzeczpospolita