Animex połknie Morliny
Gwałtowny wzrost eksportu po naszym wejściu do Unii to dowód, że polski rynek mięsa będzie odgrywał ogromną rolę w zjednoczonej Europie. A kto będzie odgrywał główną rolę na nim? Właśnie rusza konsolidacja branży mięsnej
- W Europie konsolidują się sieci supermarketów. Poszukują więc dużych dostawców mięsa i wędlin. Jeśli chcemy poważnie zaistnieć na unijnym rynku musimy im takie zapewnić dostawy. Dlatego musimy zwiększyć produkcję, także poprzez połączenie dwóch dobrych firm - powiedział na wczorajszej konferencji prasowej prezes Animeksu Morten Jensen.
W zeszły piątek grupa Animex (własność amerykańskiej firmy Smithfield Foods) podpisała list intencyjny zakupu Morlin. Kontrolująca ten zakład hiszpańska spółka Campofrio za pakiet 99,37 proc. akcji dostanie ponad 184 mln zł (pomniejszone o wartość zobowiązań).
Po konsolidacji z Morlinami grupa Animex będzie miała osiem zakładów mięsnych, w tym cztery przetwarzające mięso czerwone. To da jej kontrolę nad ok. 13 proc. krajowego rynku mięsa. Grupa będzie więc największą firmą mięsną w kraju, ale w porównaniu z firmami w Unii nadal małą. Duński Danish Crown (który jest udziałowcem Sokołowa i już zapowiedział zwiększenie udziałów w tej firmie) działając na rynku duńskim osiem razy mniejszym od polskiego, ma dziesięć razy większe obroty niż Animex po połączeniu z Morlinami. W zeszłym roku Animex miał 600 mln dol. obrotów, a Morliny 150 mln.
Zdaniem Jensena gwałtowny wzrost eksportu po naszym wejściu do Unii jest najlepszym dowodem na to, że polski rynek mięsa będzie odgrywał ogromną rolę w zjednoczonej Europie.
- Ten rok będzie szczególny dla całej branży mięsnej, będą większe obroty, zyski i większy eksport. Dlatego możemy się spodziewać, że duże, mocne firmy będą przejmowały słabsze, by stworzyć podmioty zdolne do podbicia rynków światowych - potwierdza Stanisław Zięba, sekretarz generalny związku producentów mięsa "Polskie Mięso".
W ciągu ostatnich trzech lat polskie zakłady mięsne wydały na modernizację ok. półtora miliarda dolarów. Wszystko po to, by po wejściu do Unii móc działać nie tylko na rynku lokalnym, ale też móc eksportować do Unii produkty najwyższej jakości. W rezultacie ponad 600 zakładów ma już dziś takie uprawnienia, a kilkaset wkrótce je zdobędzie.
Jensen zapowiedział, że grupę czekają olbrzymie, nienotowane w historii firmy inwestycje głównie w zwiększenie produkcji i zapewnienie bezpieczeństwa żywności (to głównie pod kątem rynku amerykańskiego). Animex systematycznie zwiększał produkcję przez ostatnie trzy lata - w 2002 skupił 800 tys sztuk świń, w 2003 1,1 mln, w tym - 1, 5 mln.
Wejście do Unii spowodowało gwałtowny wzrost cen żywca - wołowego (według wyliczeń "Polskiego Mięsa" aż o 100 proc.) i wieprzowego (o 30 proc.). Jednak ten wzrost nie przełożył się całkowicie na ceny detaliczne mięsa i wędlin - im były droższe, tym bardziej spadał popyt. W rezultacie część podwyżek surowca zakłady wzięły na siebie, zmniejszając swoje marże. Według Zięby marża zakładu mięsnego w Unii w przeliczeniu na kilogram produktu wynosi ok. 0,6 euro, w Polsce było to ok. 0,3 euro, a teraz jeszcze spadła.
Jednak eksperci są przekonani, że większe obroty, a także rosnący eksport sprawiają, że ten rok będzie na pewno dobry dla zakładów mięsnych. Zwłaszcza, że z jednej strony konsumenci powoli oswajają się z nowymi cenami i zakłady prawdopodobnie będą mogły podnieść nieco marże, a z drugiej zacznie się powolny spadek cen trzody w czwartym kwartale, bo skończy się świński dołek.
- W Europie konsolidują się sieci supermarketów. Poszukują więc dużych dostawców mięsa i wędlin. Jeśli chcemy poważnie zaistnieć na unijnym rynku musimy im takie zapewnić dostawy. Dlatego musimy zwiększyć produkcję, także poprzez połączenie dwóch dobrych firm - powiedział na wczorajszej konferencji prasowej prezes Animeksu Morten Jensen.
W zeszły piątek grupa Animex (własność amerykańskiej firmy Smithfield Foods) podpisała list intencyjny zakupu Morlin. Kontrolująca ten zakład hiszpańska spółka Campofrio za pakiet 99,37 proc. akcji dostanie ponad 184 mln zł (pomniejszone o wartość zobowiązań).
Po konsolidacji z Morlinami grupa Animex będzie miała osiem zakładów mięsnych, w tym cztery przetwarzające mięso czerwone. To da jej kontrolę nad ok. 13 proc. krajowego rynku mięsa. Grupa będzie więc największą firmą mięsną w kraju, ale w porównaniu z firmami w Unii nadal małą. Duński Danish Crown (który jest udziałowcem Sokołowa i już zapowiedział zwiększenie udziałów w tej firmie) działając na rynku duńskim osiem razy mniejszym od polskiego, ma dziesięć razy większe obroty niż Animex po połączeniu z Morlinami. W zeszłym roku Animex miał 600 mln dol. obrotów, a Morliny 150 mln.
Zdaniem Jensena gwałtowny wzrost eksportu po naszym wejściu do Unii jest najlepszym dowodem na to, że polski rynek mięsa będzie odgrywał ogromną rolę w zjednoczonej Europie.
- Ten rok będzie szczególny dla całej branży mięsnej, będą większe obroty, zyski i większy eksport. Dlatego możemy się spodziewać, że duże, mocne firmy będą przejmowały słabsze, by stworzyć podmioty zdolne do podbicia rynków światowych - potwierdza Stanisław Zięba, sekretarz generalny związku producentów mięsa "Polskie Mięso".
W ciągu ostatnich trzech lat polskie zakłady mięsne wydały na modernizację ok. półtora miliarda dolarów. Wszystko po to, by po wejściu do Unii móc działać nie tylko na rynku lokalnym, ale też móc eksportować do Unii produkty najwyższej jakości. W rezultacie ponad 600 zakładów ma już dziś takie uprawnienia, a kilkaset wkrótce je zdobędzie.
Jensen zapowiedział, że grupę czekają olbrzymie, nienotowane w historii firmy inwestycje głównie w zwiększenie produkcji i zapewnienie bezpieczeństwa żywności (to głównie pod kątem rynku amerykańskiego). Animex systematycznie zwiększał produkcję przez ostatnie trzy lata - w 2002 skupił 800 tys sztuk świń, w 2003 1,1 mln, w tym - 1, 5 mln.
Wejście do Unii spowodowało gwałtowny wzrost cen żywca - wołowego (według wyliczeń "Polskiego Mięsa" aż o 100 proc.) i wieprzowego (o 30 proc.). Jednak ten wzrost nie przełożył się całkowicie na ceny detaliczne mięsa i wędlin - im były droższe, tym bardziej spadał popyt. W rezultacie część podwyżek surowca zakłady wzięły na siebie, zmniejszając swoje marże. Według Zięby marża zakładu mięsnego w Unii w przeliczeniu na kilogram produktu wynosi ok. 0,6 euro, w Polsce było to ok. 0,3 euro, a teraz jeszcze spadła.
Jednak eksperci są przekonani, że większe obroty, a także rosnący eksport sprawiają, że ten rok będzie na pewno dobry dla zakładów mięsnych. Zwłaszcza, że z jednej strony konsumenci powoli oswajają się z nowymi cenami i zakłady prawdopodobnie będą mogły podnieść nieco marże, a z drugiej zacznie się powolny spadek cen trzody w czwartym kwartale, bo skończy się świński dołek.
Źródło: Gazeta Wyborcza