Ceny zbóż, notowania, aktualności

Bruksela reformuje wspólną politykę rolną

Bruksela reformuje wspólną politykę rolną
Obniżka cen, ograniczenie limitów produkcji oraz zmniejszenie dotacji eksportowych to zasady reformy rynku cukru zaproponowanej wczoraj przez Brukselę. Producenci dostaną częściowe kompensaty w postaci dopłat bezpośrednich. Polska będzie objęta tym systemem na równych prawach ze starymi państwami UE.

 - Obecny system ma wielu krytyków. Konsumenci płacą za dużo, firmy wykorzystujące cukier do dalszej produkcji mają zbyt wysokie koszty, a kraje rozwijające się nie mogą konkurować na światowym rynku - mówił wczoraj Franz Fischler, komisarz UE ds. rolnictwa. Bruksela zaakceptowała przygotowaną przez niego reformę rynku cukru. Musi ją jeszcze zatwierdzić, w głosowaniu większościowym, 25 państw członkowskich UE. Jeśli nie będą miały obiekcji, nowy system wejdzie w życie w lipcu 2005 roku.

Zmiany w ciągu czterech lat

Komisja przewiduje zmianę we wszystkich elementach systemu wspierania cukrownictwa. Obniżone zostaną limity produkcji cukru: z obecnych 17,4 mln ton rocznie do 14,6 mln ton. Oczywiście produkcja może być większa, ale dla nadwyżek nie ma unijnych mechanizmów wsparcia. Zmniejszają się ceny gwarantowane - z 632 euro za tonę cukru do 421 euro. Poniżej tego poziomu Unia musi interweniować na rynku. Spadną też ceny minimalne, po których producenci muszą kupować buraki cukrowe od plantatorów: z 43,6 euro za tonę do 27,4 euro. Unia zdecydowanie ograniczy wsparcie dla eksportu cukru. Będzie ono dotyczyło kwoty 0,4 mln ton, zamiast 2,4 mln ton. Według przedstawionego trzy miesiące temu raportu brytyjskiej fundacji Oxfam, ten ostatni element wspiera przede wszystkim sześć największych koncernów cukrowniczych w Unii.

Wszystkie te zmiany będą wprowadzane przez okres czterech lat. Na osłodę producenci dostaną wyrównanie części, ok. 60 proc., strat. Nie będą musieli już uprawiać buraków cukrowych, bo kompensaty zostaną wypłacone na podstawie tzw. historycznych poziomów produkcji. Unii zależy, żeby ilość cukru na rynku zmniejszała się. Dodatkową zachętą będą wypłaty w wysokości 250 euro za tonę "historycznej" produkcji dla tych firm, które w ogóle wycofają się z branży.

Wszystkie państwa, podobnie jak w obecnym systemie, dostaną indywidualne limity produkcji. Nowością jest możliwość handlowania tymi kwotami. Mechanizm rynkowy w sztywnym systemie wspierania rolnictwa ma zachęcać kraje, gdzie produkcja cukru jest droga - jak w basenie Morza Śródziemnego czy w Skandynawii - do sprzedaży limitów bardziej konkurencyjnym producentom. Właśnie tym "drogim" państwom reforma podoba się najmniej.

Równe dopłaty dla Polaków

Polscy rolnicy, podobnie jak ich koledzy z 9 nowych państw członkowskich, po raz pierwszy dostaną dopłaty takie same, jak producenci z krajów starej "15". Według obliczeń Komisji, w nowym systemie w latach 2005 - 2007 wypłaty dla polskich plantatorów z unijnej kasy sięgną 100 mln euro, a od 2007 roku wzrosną do 142 mln euro rocznie.

Polska jest trzecim, po Francji i Niemczech, producentem cukru w Europie. Obecnie nasza kwota wynosi 1,67 mln ton, co stanowi 9,8 proc. ogólnej produkcji w Unii. Według nowych propozycji Komisji polski limit spadnie do 1,6 mln ton (11 proc. unijnej kwoty).

Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak pozytywnie przyjął wczoraj proponowane zmiany. Jego zdaniem przyznanie od początku polskim rolnikom pełnego wymiaru dopłat to "spełnienie naszego głównego postulatu". Minister zastrzegł jednak, że ograniczenie produkcji powinno w pierwszym rzędzie dotknąć kwot przeznaczanych na eksport, które w Polsce mają nieduże znaczenie. Olejniczak uznał, że trzeba "dopracować warunki handlu limitami".

Minister ds. europejskich Jarosław Pietras sądzi, że przyznanie Polsce pełni dopłat w sprawie cukru bardzo wzmacnia szanse wygrania przez nasz kraj procesu w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości o podobną pomoc dla rolników. - Unia fałszywie tłumaczyła nam, że okres przejściowy ma dostosować Polskę do nowych warunków. Teraz okazuje się, że dostosowanie nie było potrzebne - powiedział Pietras.

Źródło: Rzeczpospolita

Powrót do aktualności