Wkrótce wznowienie dostaw mięsa z UE do Rosji
Eksport mięsa z krajów Unii Europejskiej do Rosji powinien być wznowiony w ciągu dwóch-trzech dni - twierdzą źródła dyplomatyczne w Moskwie. Podobnego zdania był w wywiadzie dla "Rz" minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Taki jest skutek stanowczej akcji dyplomatycznej Brukseli.
1 czerwca Rosja wstrzymała import mięsa pod pretekstem, że każdy z krajów "25" ma odrębny system kontroli przestrzegania norm sanitarnych. Zażądała także dopuszczenia rosyjskich inspektorów do zakładów mięsnych nowych państw członkowskich.
Wczoraj reakcja Brukseli była twarda. - Nie ma żadnych technicznych, czy weterynaryjnych przyczyn takiej decyzji. Być może kryją się za nią motywy polityczne - mówił wczoraj Reijo Kemppinen, główny rzecznik Komisji Europejskiej. U premiera Michaiła Fradkowa interweniował przewodniczący KE Romano Prodi, zaś przedstawiciel KE i ambasador w Moskwie stojącej obecnie na czele Unii Irlandii złożyli oficjalny protest w Ministerstwie Rolnictwa i u szefa MSZ Siergieja Ławrowa.
Bruksela odrzuciła możliwość stosowania surowszych rygorów wobec nowych krajów członkowskich niż w stosunku do starych. Zdaniem KE nie ma technicznej możliwości wprowadzenia jednolitego świadectwa weterynaryjnego w krajach "25".
Stoi za nami Unia
Widząc stanowczą postawę Unii, strona rosyjska wyraziła chęć kompromisu. Nieoficjalnie mówi się, że dostawy unijnego mięsa powinny ruszyć na Wschód w ciągu dwóch-trzech dni. Obowiązywanie starych certyfikatów ma być przedłużone do 1 lipca, a najpóźniej w połowie czerwca mają się odbyć negocjacje w Brukseli na temat handlu produktami spożywczymi między UE a Rosją.
Zadowolony z postawy Unii jest minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. - To przyjemne uczucie, kiedy wobec blokady mamy silnego partnera, który konsultuje z nami wszystkie sprawy. Stoi za nami silna Unia, która ma 450 milionów ludzi. Dzięki temu możemy skutecznie rozmawiać z Rosją. Wcześniej byliśmy w takich sytuacjach bezradni - powiedział Wojciech Olejniczak "Rz". Jego zdaniem "na dniach" dojdzie do porozumienia, a Rosja zniesie restrykcje. Minister dodał, że Polska jest gotowa zgodzić się na inspekcje rosyjskich specjalistów w zakładach mięsnych, jednak przy założeniu, że będą się one odbywały na identycznych zasadach, jak w dawnej "15". - Nie jestem zwolennikiem walki o dumę. Wolę podejście pragmatyczne. Jeśli Rosjanie chcą zobaczyć, co robimy, to nie ma problemu - mówi minister.
Z naszych informacji wynika, że Rosjanie chcą mieć stałych inspektorów rezydujących w nowych państwach członkowskich UE, którzy będą podpisywali certyfikaty weterynaryjne mięsa i mleka przeznaczonego na eksport do Rosji. Certyfikat weterynaryjny bez podpisu tych urzędników byłby dla rosyjskich służb granicznych nieważny.
- Rosja ma stałych inspektorów w niektórych państwach starej UE - powiedział "Rz" Thorsten M?nch, rzecznik KE ds. ochrony konsumenta. Chodzi o te państwa, które eksportują dużo czerwonego mięsa, jak Irlandia czy Holandia. Do pozostałych może przysyłać raz na jakiś czas lotne kontrole. Ten drugi system obowiązuje od 1 maja również w nowych państwach członkowskich.
- Wolimy system sporadycznych inspekcji, który sama Unia stosuje w Rosji - twierdzi rzecznik. Według niego w wyjątkowych przypadkach, gdy kraj jest dużym eksporterem mięsa, można rozważyć powołanie stałych inspektorów. - Ale bez obowiązku uzyskania ich kontrasygnaty na świadectwach weterynaryjnych - powiedział M?nch.
Rosja nie poinformowała oficjalnie, że wprowadza zakaz importu unijnego mięsa. O problemach Bruksela dowiedziała się od krajów członkowskich, których ciężarówki zostały zatrzymane na granicy. Do wczoraj rano na kłopoty skarżyli się eksporterzy z Polski oraz 11 innych państw UE: Niemiec, Francji, Belgii, Holandii, Danii, Irlandii, Finlandii, Austrii, Estonii, Łotwy i Czech.
W mleczarniach może też
Dyrektorzy polskich zakładów mięsnych są jednak nadal zaniepokojeni. Wspominają, że po kontroli przed dwoma laty przedstawiciele rosyjskiego resortu rolnictwa do eksportu dopuścili tylko 17 firm. Decyzje nie były uargumentowane. Wśród odrzuconych były przedsiębiorstwa posiadające uprawnienia eksportowe do UE, USA, Kanady.
- Kontrole są wyjątkowo ostre i szczegółowe, a ocena często uznaniowa - uważa Zbigniew Rusa, prezes PMB Białystok. - Dałoby się uniknąć nieporozumień, gdyby - jak chcą tego związki skupiające firmy mięsne - Rosjanie udostępnili swoje przepisy na co najmniej dwa miesiące przed inspekcją.
Chociaż większość firm działających w branży przetwórstwa mięsnego godzi się na dodatkowe kontrole, to nie kryją one, że obciążają je opłaty związane z utrzymaniem rosyjskiej delegacji i konieczność wstrzymania produkcji na czas jej trwania.
Piotr Kołodziej, szef Głównego Inspektoratu Weterynarii (GIW) wie, że Rosjanie będą prowadzili kontrole w zakładach, ale nie potrafi powiedzieć, czy tylko w mięsnych. Dlatego przez powiatowych lekarzy weterynarii zebrał już informacje dotyczące stanowiska wszystkich firm z branży mięsnej, mleczarskiej i rybnej. Wczoraj na poniesienie dodatkowych kosztów i kontroli zgodziło się 219 firm mięsnych, ponad 90 mleczarskich i kilkadziesiąt rybnych.
1 czerwca Rosja wstrzymała import mięsa pod pretekstem, że każdy z krajów "25" ma odrębny system kontroli przestrzegania norm sanitarnych. Zażądała także dopuszczenia rosyjskich inspektorów do zakładów mięsnych nowych państw członkowskich.
Wczoraj reakcja Brukseli była twarda. - Nie ma żadnych technicznych, czy weterynaryjnych przyczyn takiej decyzji. Być może kryją się za nią motywy polityczne - mówił wczoraj Reijo Kemppinen, główny rzecznik Komisji Europejskiej. U premiera Michaiła Fradkowa interweniował przewodniczący KE Romano Prodi, zaś przedstawiciel KE i ambasador w Moskwie stojącej obecnie na czele Unii Irlandii złożyli oficjalny protest w Ministerstwie Rolnictwa i u szefa MSZ Siergieja Ławrowa.
Bruksela odrzuciła możliwość stosowania surowszych rygorów wobec nowych krajów członkowskich niż w stosunku do starych. Zdaniem KE nie ma technicznej możliwości wprowadzenia jednolitego świadectwa weterynaryjnego w krajach "25".
Stoi za nami Unia
Widząc stanowczą postawę Unii, strona rosyjska wyraziła chęć kompromisu. Nieoficjalnie mówi się, że dostawy unijnego mięsa powinny ruszyć na Wschód w ciągu dwóch-trzech dni. Obowiązywanie starych certyfikatów ma być przedłużone do 1 lipca, a najpóźniej w połowie czerwca mają się odbyć negocjacje w Brukseli na temat handlu produktami spożywczymi między UE a Rosją.
Zadowolony z postawy Unii jest minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. - To przyjemne uczucie, kiedy wobec blokady mamy silnego partnera, który konsultuje z nami wszystkie sprawy. Stoi za nami silna Unia, która ma 450 milionów ludzi. Dzięki temu możemy skutecznie rozmawiać z Rosją. Wcześniej byliśmy w takich sytuacjach bezradni - powiedział Wojciech Olejniczak "Rz". Jego zdaniem "na dniach" dojdzie do porozumienia, a Rosja zniesie restrykcje. Minister dodał, że Polska jest gotowa zgodzić się na inspekcje rosyjskich specjalistów w zakładach mięsnych, jednak przy założeniu, że będą się one odbywały na identycznych zasadach, jak w dawnej "15". - Nie jestem zwolennikiem walki o dumę. Wolę podejście pragmatyczne. Jeśli Rosjanie chcą zobaczyć, co robimy, to nie ma problemu - mówi minister.
Z naszych informacji wynika, że Rosjanie chcą mieć stałych inspektorów rezydujących w nowych państwach członkowskich UE, którzy będą podpisywali certyfikaty weterynaryjne mięsa i mleka przeznaczonego na eksport do Rosji. Certyfikat weterynaryjny bez podpisu tych urzędników byłby dla rosyjskich służb granicznych nieważny.
- Rosja ma stałych inspektorów w niektórych państwach starej UE - powiedział "Rz" Thorsten M?nch, rzecznik KE ds. ochrony konsumenta. Chodzi o te państwa, które eksportują dużo czerwonego mięsa, jak Irlandia czy Holandia. Do pozostałych może przysyłać raz na jakiś czas lotne kontrole. Ten drugi system obowiązuje od 1 maja również w nowych państwach członkowskich.
- Wolimy system sporadycznych inspekcji, który sama Unia stosuje w Rosji - twierdzi rzecznik. Według niego w wyjątkowych przypadkach, gdy kraj jest dużym eksporterem mięsa, można rozważyć powołanie stałych inspektorów. - Ale bez obowiązku uzyskania ich kontrasygnaty na świadectwach weterynaryjnych - powiedział M?nch.
Rosja nie poinformowała oficjalnie, że wprowadza zakaz importu unijnego mięsa. O problemach Bruksela dowiedziała się od krajów członkowskich, których ciężarówki zostały zatrzymane na granicy. Do wczoraj rano na kłopoty skarżyli się eksporterzy z Polski oraz 11 innych państw UE: Niemiec, Francji, Belgii, Holandii, Danii, Irlandii, Finlandii, Austrii, Estonii, Łotwy i Czech.
W mleczarniach może też
Dyrektorzy polskich zakładów mięsnych są jednak nadal zaniepokojeni. Wspominają, że po kontroli przed dwoma laty przedstawiciele rosyjskiego resortu rolnictwa do eksportu dopuścili tylko 17 firm. Decyzje nie były uargumentowane. Wśród odrzuconych były przedsiębiorstwa posiadające uprawnienia eksportowe do UE, USA, Kanady.
- Kontrole są wyjątkowo ostre i szczegółowe, a ocena często uznaniowa - uważa Zbigniew Rusa, prezes PMB Białystok. - Dałoby się uniknąć nieporozumień, gdyby - jak chcą tego związki skupiające firmy mięsne - Rosjanie udostępnili swoje przepisy na co najmniej dwa miesiące przed inspekcją.
Chociaż większość firm działających w branży przetwórstwa mięsnego godzi się na dodatkowe kontrole, to nie kryją one, że obciążają je opłaty związane z utrzymaniem rosyjskiej delegacji i konieczność wstrzymania produkcji na czas jej trwania.
Piotr Kołodziej, szef Głównego Inspektoratu Weterynarii (GIW) wie, że Rosjanie będą prowadzili kontrole w zakładach, ale nie potrafi powiedzieć, czy tylko w mięsnych. Dlatego przez powiatowych lekarzy weterynarii zebrał już informacje dotyczące stanowiska wszystkich firm z branży mięsnej, mleczarskiej i rybnej. Wczoraj na poniesienie dodatkowych kosztów i kontroli zgodziło się 219 firm mięsnych, ponad 90 mleczarskich i kilkadziesiąt rybnych.
Źródło: Rzeczpospolita