Ceny zbóż, notowania, aktualności

Bruksela prosi o wyjaśnienia w sprawie pszenicy

Bruksela prosi o wyjaśnienia w sprawie pszenicy
Na przednówku nie czekają nas nadzwyczajne podwyżki cen ziarna. Co miało zdrożeć, już zdrożało. Informacje o gwałtownym wzroście cen pszenicy są wyssane z palca - informował wczoraj prezes Agencji Rynku Rolnego Zbigniew Izdebski.

Prezes Izdebski zaprzeczył poniedziałkowym informacjom "Gazety Wyborczej", która pisała, że na rynku zbóż widać oznaki paniki, a ceny pszenicy skoczyły do 730 - 740 zł za tonę. Według "GW" w sytuacji gdy agencja nie może teraz sprzedawać zapasów zboża, ceny mogą osiągnąć nawet poziom 800 zł za tonę. - Chodzi chyba o destabilizację rynku - mówił wczoraj prezes Izdebski. Podkreślił że na rynek zbóż trzeba teraz patrzeć z europejskiej perspektywy. A ta wcale nie jest niepokojąca.

 - Unia Europejska w ramach interwencji skierowała na rynek 3940 tys. ton zbóż, ceny w innych państwach unijnych są nawet niższe niż u nas - twierdzi prof. Stanisław Stańko, wiceprezes ARR. - 134 euro kosztuje tona pszenicy w Szwecji, a 138 euro we Francji (przy obecnym kursie euro jest to odpowiednio 638 zł i 657 zł).

Według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Polsce średnia cena skupu pszenicy w pierwszej dekadzie maja wynosiła 712 zł, a średnia cena skupu żyta - 512 zł za tonę. We Francji za tonę żyta trzeba zapłacić 109,5 euro, czyli 521 zł. Prawie taka sama jest tam cena jęczmienia (110 euro za tonę). Nic nie stoi na przeszkodzie, by przedsiębiorstwa odczuwające niedobór ziarna kupowały je we Francji czy w Niemczech, dlatego trudno oczekiwać dramatycznego wzrostu cen zbóż w następnych tygodniach.

Tonująco na ceny zbóż wpływa także zapowiedź wysokich zbiorów w tym roku. W Polsce tegoroczne zbiory szacuje się na 26 - 26,5 mln ton, we wszystkich 25 krajach Unii Europejskiej na 269,5 mln ton - 18 proc. więcej niż w ubiegłym roku.

Łączne zasoby zbóż w naszym kraju (wraz z niewielkim importem) wyniosą 28 mln ton i również będą wyższe od potrzeb, które ocenia się na 25 - 26 mln ton.

PiS chce opinii Brukseli

Na zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Kamiński oświadczył, że jako poseł do parlamentu europejskiego jeszcze dziś zwróci się do komisarza ds rolnictwa Komisji Europejskiej z prośbą o wyrażenie opinii na temat sytuacji na polskim rynku zbóż i jej wpływu na ceny ziarna.

Do takiego postępowania skłoniły posła Kamińskiego doniesienia "GW" o zagrożeniach na tym rynku, wynikające z braku kompetencji i wiedzy urzędników Agencji Rynku Rolnego i resortu rolnictwa. ARR nie uzyskała w porę zezwolenia Komisji Europejskiej na sprzedaż po 1 maja pszenicy z rezerw państwowych. Jeśli z oceny komisarza ds rolnictwa KE będzie wynikało, że błędne działania urzędników państwowych mogą doprowadzić do destabilizacji na rynku zbóż, poseł Kamiński, w imieniu Prawa i Sprawiedliwości będzie domagał się wyciągnięcia konsekwencji wobec odpowiedzialnych za doprowadzenie do takiej sytuacji.

Bruksela prosi o wyjaśnienie

 - Polska od 1 maja jest częścią wspólnego rynku. Nie może już samodzielnie podejmować decyzji o sprzedaży tak wielkiej ilości pszenicy - tłumaczył Gregor Kreutzhuber, rzecznik Komisji Europejskiej ds. rolnictwa. Przekonywał, że taka operacja będzie miała skutki dla rynku rolnego w innych krajach UE i dlatego musi zostać zainicjowana w Brukseli.

KE twierdzi, że nie otrzymała od polskiej strony formalnego wniosku o podjęcie decyzji w sprawie sprzedaży strategicznych rezerw zboża, ale wie o tych zamiarach. - Poprosiliśmy o dodatkowe informacje: ile zboża, w jakim czasie i w jaki sposób ma być sprzedane - powiedział rzecznik. Według niego wiadomo było, że po wejściu do UE ceny zboża w Polsce mogą wzrosnąć, ale to nie jest wystarczający powód do sprzedawania strategicznych rezerw.

Według informacji Komisji Polska już wycofuje się z pomysłu sprzedaży 300 tys. ton pszenicy. Przychody ze sprzedaży zasilają zwykle kasę unijną. Ale nie jest wykluczone, że w tej konkretnej sytuacji - zapasy zostały przecież stworzone przed wejściem Polski do UE - pieniądze mogłyby trafić do polskiego budżetu.

Źródło: Rzeczpospolita