Ceny zbóż, notowania, aktualności

Do rzeźni trafiają świnie bez tatuażu

Do rzeźni trafiają świnie bez tatuażu
Od 1 maja każda świnia trafiająca na rzeź powinna mieć wytatuowany numer przyznany przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Teoretycznie, bo prawo wyprzedziło życie. Wczoraj ubojnie kupowały także tuczniki bez tatuażu.

Jak twierdzi Henryk Cieśliński, prezes Zakładów Mięsnych Polmeat w Brodnicy w miniony wtorek połowa świń dostarczonych do zakładu, nie miała tatuaży i musiała wrócić do gospodarstw. - Wokół znakowania powstało duże zamieszanie - tłumaczy prezes Cieśliński. - Z tego powodu skupiliśmy we wtorek mniej świń niż zamierzaliśmy.

Wczoraj problemów ze skupem w Brodnicy już nie było. - Weterynaria będzie bezwzględnie wymagać przestrzegania obowiązujących przepisów od najbliższego poniedziałku - informuje Cieśliński. - Do tego czasu możemy kupować w oparciu o specyfikację, numer gospodarstwa i świadectwo zdrowia.

Eugeniusz Gryń, wojewódzki inspektor weterynaryjny do spraw ochrony zwierząt mówi, że o żadnych odstępstwach od przepisów nie może być mowy. Świadectwa zdrowia wydawane przez lekarzy weterynarii przestały już obowiązywać.

 - Nie ma taryfy ulgowej, bo musimy znać źródła pochodzenia zwierząt - twierdzi Gryń. - Wiem, że prawo wyprzedziło życie, ale nie można kupować tuczników bez tatuaży.

Tymczasem Zbigniew Ulicz, powiatowy lekarz weterynarii w Brodnicy zapowiada: - Przez pierwszych kilka dni nie będziemy ściśle egzekwować zasady znakowania na skórze trzody do uboju, natomiast numer stada powinien być oznaczony na specyfikacji przez kupującego.

O znakowaniu trzody chlewnej polscy rolnicy byli informowani od kilkunastu miesięcy. Pomimo tego, po pierwszym maja zamieszanie zaczęło się w całej Polsce. Gospodarze zwlekali z tatuowaniem tłumacząc, że tatuownice są zbyt drogie (urządzenia kosztują od 100 do 200 zł).

Winę za zamieszanie ponosi też ustawodawca. Do tej pory nie ma rozporządzeń do Ustawy o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt, a ostateczną jej wersję niektórzy lekarze weterynarii starali się poznać wczoraj za pośrednictwem... Internetu.

Źródło: Gazeta Pomorska