Prezes Byd-Meatu o kłopoty finansowe firmy obwinia UKS
Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy uznał, że miejscowe Zakłady Mięsne Byd-Meat SA, przenosząc aportem posiadaną nieruchomość do swojej nowej spółki po to, aby później ją sprzedać, obeszły przepisy prawa podatkowego. I nakazał, aby Byd-Meat zapłacił łącznie, wraz z odsetkami, prawie 13 mln zł zaległego podatku za 2000 r. Spółka jednak nie zapłaci, bo Izba Skarbowa w Bydgoszczy uchyliła decyzję UKS i umorzyła postępowanie w tej sprawie, a jej prezes nie wyklucza wystąpienia o odszkodowanie.
- UKS w znacznej mierze przyczynił się do trudnej sytuacji finansowej zakładu. A w Polsce za błędy urzędników, szczególnie organów podatkowych, nikt nie odpowiada - uważa Marek Sadkowski, prezes Byd-Meatu, oskarżony przez bydgoską prokuraturę z doniesienia UKS o działanie na szkodę spółki. - Do tej pory wydawało mi się, że celem działalności gospodarczej jest minimalizowanie wszelkiego rodzaju obciążeń, łącznie z podatkowymi, jeżeli jest to zgodne z prawem. Ale chyba się myliłem - dodaje. Nie wyklucza, że będzie starał się o odszkodowanie, bo same opracowania prawne kosztowały spółkę prawie 300 tys. zł.
UKS nakazał Byd-Meatowi zapłacenie prawie 13 mln zł (wraz z odsetkami) zaległego podatku za 2000 r. Agata Kasica, dyrektor UKS w Bydgoszczy, wydając taką decyzję, nie miała wątpliwości, że doszło do obejścia przepisów. Jednak ze względu na tajemnicę skarbową nie może mówić o szczegółach kontroli w spółce, trwającej od czerwca 2002 do połowy stycznia 2003 r.
Przyznaje natomiast, że działania w celu obejścia przepisów podatkowych nie należą do rzadkości. - Spotykamy je w wielu podmiotach, wszystko jednak zależy od tego, w jakim stopniu potrafimy je udowodnić - mówi w Agata Kasica. - Według niej nie bez wpływu na końcowe rozstrzygnięcie sprawy spółki Byd-Meat był wyrok w innej sprawie podatkowej, dotyczącej Romana Kluski.
W efekcie Byd-Meat nie zapłaci wymaganego przez UKS zaległego podatku. Na początku tego roku Izba Skarbowa w Bydgoszczy uchyliła decyzję UKS w całości i umorzyła postępowanie w tej sprawie.
Nieruchomości, wnioski i opinie
UKS zainteresował się trzema bydgoskimi, powiązanymi ze sobą kapitałowo i personalnie, spółkami: ZM Byd-Meat SA, ZM Kujawy sp. z o. o. i Meat-Investor sp. z o. o.
ZM Byd-Meat SA powstały w 1994 r. po przekształceniu Przedsiębiorstwa Państwowego Zakłady Mięsne w Bydgoszczy w jednoosobową spółkę skarbu państwa. Rok później spółka przystąpiła do "Programu powszechnej prywatyzacji" - 60 proc. jej akcji objęły NFI (głównie V NFI Victoria), 25 proc. skarb państwa i 15 proc. osoby fizyczne.
W 1999 r. Byd-Meat powołał firmę ZM Kujawy i został jej jedynym udziałowcem. Kapitał założycielski spółki (nieprowadzącej wówczas działalności gospodarczej) wyniósł 4 tysiące zł. Powołano ją natomiast w celu wybudowania nowego zakładu produkcyjnego.
Kiedy w 2000 r. nadzwyczajne zgromadzenie wspólników ZM Kujawy podwyższyło kapitał zakładowy spółki o ponad 27,5 mln zł, udziały objął w całości Byd-Meat, wnosząc aportem do Kujaw nieruchomość, którą później nabyła spółka Auchan Polska. W tym samym roku powstała także spółka Meat-Investor (kapitał założycielski 5 tys. zł), która nie miała środków trwałych ani finansowych. Nie zatrudniała pracowników na umowę o pracę ani też nie zawierała umów-zleceń. Ale w 2000 r. za ponad 12,4 mln zł wykupiła od NFI 58,07 proc. akcji spółki Byd-Meat i w ten sposób stała się głównym jej udziałowcem.
Jak udało się nam ustalić, według UKS jedynym celem wniesienia aportu przez Byd-Meat do ZM Kujawy było uniknięcie przez pierwszą z tych spółek opodatkowania przychodu, jaki powstałby, gdyby to nie Kujawy, a Byd-Meat sprzedał nieruchomość spółce Auchan Polska. Byd-Meat tak powiązał stosunki gospodarcze z Kujawami i Meat-Investorem, aby osiągnąć ten właśnie cel.
Do decyzji UKS odniósł się m. in. (w opinii sporządzonej na zamówienie spółki) prof. Bogumił Brzeziński z Katedry Prawa Finansów Publicznych UMK w Toruniu. Jego zdaniem nie można stwierdzić, by zamiarem Byd-Meatu przy wnoszeniu do Kujaw nieruchomości było wyłącznie osiągnięcie skutków podatkowych. - Celem było zasilenie spółki w składniki majątkowe, które pozwoliłyby jej na realizację inwestycji, do czego została powołana - wskazuje profesor. Przy czym Byd-Meat uczynił to w najprostszy z możliwych sposobów, czyli przez wniesienie posiadanego majątku w formie rzeczowej.
W ocenie Bogumiła Brzezińskiego postępowanie administracji podatkowej w tej sprawie wskazuje, iż oczekiwałaby ona, aby podatnik - zamiast najprostszymi sposobami zmierzać do celu - tak ułożył bieg swoich interesów i tak zaaranżował przebieg czynności cywilnoprawnych, żeby zapłacić podatek.
Prezes liczy straty
Byd-Meat odwołał się od decyzji bydgoskiego UKS, dowodząc m. in., że wniesienie aportem nieruchomości do Kujaw było "konsekwencją koncepcji budowy nowego zakładu". W styczniu tego roku Izba Skarbowa w Bydgoszczy uchyliła decyzję UKS w całości i umorzyła postępowanie w sprawie.
Oceniając samo wniesienia aportu, Izba Skarbowa zauważa, iż w 2000 r. czynność ta nie była objęta podatkiem dochodowym od osób prawnych. Poza tym wskazuje, iż "co do zasady przepisy prawa podatkowego nie zawierają norm nakazujących lub zakazujących określone zachowania, lecz jedynie normy określające konsekwencje podatkowe zachowań podatnika na gruncie tego prawa". Tak więc - zdaniem Izby - żaden przepis prawa podatkowego nie zabraniał spółce Byd-Meat dokonania tej czynności, tak jak i żaden przepis nie nakazywał spółce sprzedaży nieruchomości na własny rachunek.
Prezes Sadkowski nie kryje zadowolenia z decyzji Izby Skarbowej. Wylicza też straty, jakie - jego zdaniem - poniósł Byd-Meat w wyniku trwającej przez kilka miesięcy kontroli UKS: zmniejszenie obrotów spółki o prawie 50 proc., zwolnienie niemal 200 pracowników, utrata rynku zbytu oraz szansy na dostosowanie zakładu do standardów unijnych. - Od ubiegłego roku mogłem ubiegać się o środki pomocowe z Unii Europejskiej na budowę nowego zakładu, ale podczas kontroli UKS cały majątek firmy, wart 58 mln zł, został zabezpieczony, nie mogłem więc podejmować żadnych działań, by inwestycję realizować - mówi. - Nie mogłem też niczego sprzedać, żeby uzyskać płynne środki obrotowe, ani zaciągnąć kredytu. Przyszłość była wyjątkowo niepewna - dodaje.
Agata Kasica, szefowa bydgoskiego UKS, uważa natomiast, że gdy na podatniku znajdującym się w nie najlepszej kondycji finansowej ciąży duże zobowiązanie podatkowe, zabezpieczenie majątku jest sprawą oczywistą. - A nawet konieczną - podkreśla. W jej odczuciu zabezpieczenie majątku Byd-Meatu nie stanowiło przeszkody w prowadzeniu działalności przez spółkę. - Sytuację finansową zakładu mogłoby dopiero pogorszyć wyegzekwowanie tych należności. Ale przecież spółka nie zapłaciła tego podatku, nie ściągano z niej w drodze egzekucji żadnych kwot. Wykonanie decyzji ze względu na jej charakter zostało z urzędu wstrzymane - ocenia.
Obecnie Byd-Meat w ramach postępowania układowego, o wszczęcie którego wniósł prezes Sadkowski w lutym 2003 r., spłaca wierzytelności, które 13 marca (tj. w dniu otwarcia postępowania) wynosiły łącznie ponad 8 mln zł. Wobec 610 wierzycieli, w tym dostawców zwierząt. Pierwszą ratę spółka już zapłaciła. Pozostałą kwotę, pomniejszoną o 15 proc., ma spłacić w ciągu czterech lat, w ratach kwartalnych.
Ratunkowy zakup akcji
Niezależnie od uchylonej decyzji podatkowej UKS złożył doniesienie do bydgoskiej prokuratury, gdyż jego zdaniem istniało uzasadnione podejrzenie, że zarządy spółek Byd-Meat i Kujawy działają na ich niekorzyść.
W grudniu 2003 roku Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy oskarżyła Marka Sadkowskiego i Grzegorza B., prezesa ZM Kujawy, o działanie na szkodę tych spółek. Według prokuratury zawierali niekorzystne umowy pożyczki, w wyniku których Kujawy przekazały spółce Meat-Investor łącznie ponad 13,1 mln zł (obydwaj prezesi są jej udziałowcami).
Zdaniem prezesa Byd-Meatu dobrze się stało, że Meat-Investor zaciągnął wewnętrzny dług od Kujaw na wykup od NFI prawie 60 proc. akcji Byd-Meatu. - Gdyby do tego nie doszło, dziś nie byłoby naszego zakładu - uważa Marek Sadkowski, który kieruje firmą od 1998 roku. - Fundusz nie mógł znaleźć dla nas inwestora strategicznego. Zapowiadał, że jeśli nie sprzeda akcji spółki komukolwiek, to ją zlikwiduje. W tej sytuacji wydawało mi się, że jeśli odkupimy te akcje, uratujemy zakład. Podjąłem to wyzwanie - dodaje prezes, który transakcję nabycia akcji od NFI nazywa wykupem menedżerskim (Management Buy Out - MBO). Z kolei w ocenie UKS w ten sposób rozdysponowano majątek, który miał być źródłem realizacji nowej inwestycji.
Wykup menedżerski oznacza, że właścicielem głównego pakietu akcji bądź udziałów spółki stają się osoby aktualnie nią zarządzające - przy założeniu, że zbiorą określony kapitał własny i utworzą podmiot nabywający.
Pieniądze na zakup akcji spółki Byd-Meat od NFI Meat-Investor pozyskał z różnych źródeł. Od swoich udziałowców (294 osoby) 66 tys. zł, 9 mln zł pochodziło z kredytu bankowego, który poręczyły Byd-Meat i ZM Kujawy, a 4 mln zł pożyczył od ZM Kujawy.
Po transakcji Meat-Investor spłacił kredyt bankowy pieniędzmi pożyczonymi znowu od ZM Kujawy. Pochodziły ze sprzedaży nieruchomości wniesionej do niej aportem przez Byd-Meat. Łącznie w latach 2000 - 2001 Kujawy wsparły finansowo Meat- Investora kwotą ponad 13,1 mln zł. Pożyczek udzielały też spółce Byd-Meat.
Są plany, gorzej z finansami
Obecnie Byd-Meat ubija dziennie od 450 do 500 sztuk zwierząt (głównie trzody chlewnej), przed kontrolą UKS było blisko 800 sztuk. Wcześniej spółka sprzedawała rocznie - nie tylko na rynku lokalnym, ale i ogólnopolskim - wyroby za 100 mln zł. Teraz działa głównie w regionie kujawsko-pomorskim. W 2003 r. wartość jej sprzedaży wyniosła 47 mln zł, strata - prawie 4 mln zł, a należności - 3,5 mln zł. Na koniec roku spółka zatrudniała 370 osób. W tym roku przyjęła do pracy 10 pracowników.
W latach 1998 - 2001 nakłady inwestycyjne Byd-Meatu wyniosły około 16 mln zł, później spółka nie inwestowała w ogóle. Prezes Sadkowski szacuje, że na wybudowanie nowego zakładu potrzebuje jeszcze 15 mln zł. Środki na ten cel chce uzyskać m. in. ze sprzedaży położonej w centrum Bydgoszczy nieruchomości (ponad 5 ha), gdzie obecnie w budynkach liczących ponad 120 lat Byd-Meat prowadzi produkcję (pojawiły się oferty). Spółka ubiega się też o kredyt bankowy, ciągle liczy na środki pomocowe z Unii, o które teraz zacznie się starać.
Marek Sadkowski chce jak najszybciej dostosować firmę do wymogów unijnych. - W starym zakładzie nie jesteśmy w stanie nic zrobić, wystąpiłem więc o zaliczenie go do kategorii B2 - tłumaczy. - Oznacza to, że na zmodernizowanie firmy mamy czas do 2006 roku. Nie chce jednak tak długo czekać. Zapowiada, że do nowego zakładu wraz z nowoczesnymi maszynami i urządzeniami, które już zakupił, przeniesie się w następnym roku.
Według planów po uruchomieniu nowej inwestycji spółka Kujawy przejmie działalność produkcyjną. - Ale marka na rynku pozostanie, bo jest dobrze rozpoznawalna - twierdzi prezes Byd-Meatu.
- UKS w znacznej mierze przyczynił się do trudnej sytuacji finansowej zakładu. A w Polsce za błędy urzędników, szczególnie organów podatkowych, nikt nie odpowiada - uważa Marek Sadkowski, prezes Byd-Meatu, oskarżony przez bydgoską prokuraturę z doniesienia UKS o działanie na szkodę spółki. - Do tej pory wydawało mi się, że celem działalności gospodarczej jest minimalizowanie wszelkiego rodzaju obciążeń, łącznie z podatkowymi, jeżeli jest to zgodne z prawem. Ale chyba się myliłem - dodaje. Nie wyklucza, że będzie starał się o odszkodowanie, bo same opracowania prawne kosztowały spółkę prawie 300 tys. zł.
UKS nakazał Byd-Meatowi zapłacenie prawie 13 mln zł (wraz z odsetkami) zaległego podatku za 2000 r. Agata Kasica, dyrektor UKS w Bydgoszczy, wydając taką decyzję, nie miała wątpliwości, że doszło do obejścia przepisów. Jednak ze względu na tajemnicę skarbową nie może mówić o szczegółach kontroli w spółce, trwającej od czerwca 2002 do połowy stycznia 2003 r.
Przyznaje natomiast, że działania w celu obejścia przepisów podatkowych nie należą do rzadkości. - Spotykamy je w wielu podmiotach, wszystko jednak zależy od tego, w jakim stopniu potrafimy je udowodnić - mówi w Agata Kasica. - Według niej nie bez wpływu na końcowe rozstrzygnięcie sprawy spółki Byd-Meat był wyrok w innej sprawie podatkowej, dotyczącej Romana Kluski.
W efekcie Byd-Meat nie zapłaci wymaganego przez UKS zaległego podatku. Na początku tego roku Izba Skarbowa w Bydgoszczy uchyliła decyzję UKS w całości i umorzyła postępowanie w tej sprawie.
Nieruchomości, wnioski i opinie
UKS zainteresował się trzema bydgoskimi, powiązanymi ze sobą kapitałowo i personalnie, spółkami: ZM Byd-Meat SA, ZM Kujawy sp. z o. o. i Meat-Investor sp. z o. o.
ZM Byd-Meat SA powstały w 1994 r. po przekształceniu Przedsiębiorstwa Państwowego Zakłady Mięsne w Bydgoszczy w jednoosobową spółkę skarbu państwa. Rok później spółka przystąpiła do "Programu powszechnej prywatyzacji" - 60 proc. jej akcji objęły NFI (głównie V NFI Victoria), 25 proc. skarb państwa i 15 proc. osoby fizyczne.
W 1999 r. Byd-Meat powołał firmę ZM Kujawy i został jej jedynym udziałowcem. Kapitał założycielski spółki (nieprowadzącej wówczas działalności gospodarczej) wyniósł 4 tysiące zł. Powołano ją natomiast w celu wybudowania nowego zakładu produkcyjnego.
Kiedy w 2000 r. nadzwyczajne zgromadzenie wspólników ZM Kujawy podwyższyło kapitał zakładowy spółki o ponad 27,5 mln zł, udziały objął w całości Byd-Meat, wnosząc aportem do Kujaw nieruchomość, którą później nabyła spółka Auchan Polska. W tym samym roku powstała także spółka Meat-Investor (kapitał założycielski 5 tys. zł), która nie miała środków trwałych ani finansowych. Nie zatrudniała pracowników na umowę o pracę ani też nie zawierała umów-zleceń. Ale w 2000 r. za ponad 12,4 mln zł wykupiła od NFI 58,07 proc. akcji spółki Byd-Meat i w ten sposób stała się głównym jej udziałowcem.
Jak udało się nam ustalić, według UKS jedynym celem wniesienia aportu przez Byd-Meat do ZM Kujawy było uniknięcie przez pierwszą z tych spółek opodatkowania przychodu, jaki powstałby, gdyby to nie Kujawy, a Byd-Meat sprzedał nieruchomość spółce Auchan Polska. Byd-Meat tak powiązał stosunki gospodarcze z Kujawami i Meat-Investorem, aby osiągnąć ten właśnie cel.
Do decyzji UKS odniósł się m. in. (w opinii sporządzonej na zamówienie spółki) prof. Bogumił Brzeziński z Katedry Prawa Finansów Publicznych UMK w Toruniu. Jego zdaniem nie można stwierdzić, by zamiarem Byd-Meatu przy wnoszeniu do Kujaw nieruchomości było wyłącznie osiągnięcie skutków podatkowych. - Celem było zasilenie spółki w składniki majątkowe, które pozwoliłyby jej na realizację inwestycji, do czego została powołana - wskazuje profesor. Przy czym Byd-Meat uczynił to w najprostszy z możliwych sposobów, czyli przez wniesienie posiadanego majątku w formie rzeczowej.
W ocenie Bogumiła Brzezińskiego postępowanie administracji podatkowej w tej sprawie wskazuje, iż oczekiwałaby ona, aby podatnik - zamiast najprostszymi sposobami zmierzać do celu - tak ułożył bieg swoich interesów i tak zaaranżował przebieg czynności cywilnoprawnych, żeby zapłacić podatek.
Prezes liczy straty
Byd-Meat odwołał się od decyzji bydgoskiego UKS, dowodząc m. in., że wniesienie aportem nieruchomości do Kujaw było "konsekwencją koncepcji budowy nowego zakładu". W styczniu tego roku Izba Skarbowa w Bydgoszczy uchyliła decyzję UKS w całości i umorzyła postępowanie w sprawie.
Oceniając samo wniesienia aportu, Izba Skarbowa zauważa, iż w 2000 r. czynność ta nie była objęta podatkiem dochodowym od osób prawnych. Poza tym wskazuje, iż "co do zasady przepisy prawa podatkowego nie zawierają norm nakazujących lub zakazujących określone zachowania, lecz jedynie normy określające konsekwencje podatkowe zachowań podatnika na gruncie tego prawa". Tak więc - zdaniem Izby - żaden przepis prawa podatkowego nie zabraniał spółce Byd-Meat dokonania tej czynności, tak jak i żaden przepis nie nakazywał spółce sprzedaży nieruchomości na własny rachunek.
Prezes Sadkowski nie kryje zadowolenia z decyzji Izby Skarbowej. Wylicza też straty, jakie - jego zdaniem - poniósł Byd-Meat w wyniku trwającej przez kilka miesięcy kontroli UKS: zmniejszenie obrotów spółki o prawie 50 proc., zwolnienie niemal 200 pracowników, utrata rynku zbytu oraz szansy na dostosowanie zakładu do standardów unijnych. - Od ubiegłego roku mogłem ubiegać się o środki pomocowe z Unii Europejskiej na budowę nowego zakładu, ale podczas kontroli UKS cały majątek firmy, wart 58 mln zł, został zabezpieczony, nie mogłem więc podejmować żadnych działań, by inwestycję realizować - mówi. - Nie mogłem też niczego sprzedać, żeby uzyskać płynne środki obrotowe, ani zaciągnąć kredytu. Przyszłość była wyjątkowo niepewna - dodaje.
Agata Kasica, szefowa bydgoskiego UKS, uważa natomiast, że gdy na podatniku znajdującym się w nie najlepszej kondycji finansowej ciąży duże zobowiązanie podatkowe, zabezpieczenie majątku jest sprawą oczywistą. - A nawet konieczną - podkreśla. W jej odczuciu zabezpieczenie majątku Byd-Meatu nie stanowiło przeszkody w prowadzeniu działalności przez spółkę. - Sytuację finansową zakładu mogłoby dopiero pogorszyć wyegzekwowanie tych należności. Ale przecież spółka nie zapłaciła tego podatku, nie ściągano z niej w drodze egzekucji żadnych kwot. Wykonanie decyzji ze względu na jej charakter zostało z urzędu wstrzymane - ocenia.
Obecnie Byd-Meat w ramach postępowania układowego, o wszczęcie którego wniósł prezes Sadkowski w lutym 2003 r., spłaca wierzytelności, które 13 marca (tj. w dniu otwarcia postępowania) wynosiły łącznie ponad 8 mln zł. Wobec 610 wierzycieli, w tym dostawców zwierząt. Pierwszą ratę spółka już zapłaciła. Pozostałą kwotę, pomniejszoną o 15 proc., ma spłacić w ciągu czterech lat, w ratach kwartalnych.
Ratunkowy zakup akcji
Niezależnie od uchylonej decyzji podatkowej UKS złożył doniesienie do bydgoskiej prokuratury, gdyż jego zdaniem istniało uzasadnione podejrzenie, że zarządy spółek Byd-Meat i Kujawy działają na ich niekorzyść.
W grudniu 2003 roku Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy oskarżyła Marka Sadkowskiego i Grzegorza B., prezesa ZM Kujawy, o działanie na szkodę tych spółek. Według prokuratury zawierali niekorzystne umowy pożyczki, w wyniku których Kujawy przekazały spółce Meat-Investor łącznie ponad 13,1 mln zł (obydwaj prezesi są jej udziałowcami).
Zdaniem prezesa Byd-Meatu dobrze się stało, że Meat-Investor zaciągnął wewnętrzny dług od Kujaw na wykup od NFI prawie 60 proc. akcji Byd-Meatu. - Gdyby do tego nie doszło, dziś nie byłoby naszego zakładu - uważa Marek Sadkowski, który kieruje firmą od 1998 roku. - Fundusz nie mógł znaleźć dla nas inwestora strategicznego. Zapowiadał, że jeśli nie sprzeda akcji spółki komukolwiek, to ją zlikwiduje. W tej sytuacji wydawało mi się, że jeśli odkupimy te akcje, uratujemy zakład. Podjąłem to wyzwanie - dodaje prezes, który transakcję nabycia akcji od NFI nazywa wykupem menedżerskim (Management Buy Out - MBO). Z kolei w ocenie UKS w ten sposób rozdysponowano majątek, który miał być źródłem realizacji nowej inwestycji.
Wykup menedżerski oznacza, że właścicielem głównego pakietu akcji bądź udziałów spółki stają się osoby aktualnie nią zarządzające - przy założeniu, że zbiorą określony kapitał własny i utworzą podmiot nabywający.
Pieniądze na zakup akcji spółki Byd-Meat od NFI Meat-Investor pozyskał z różnych źródeł. Od swoich udziałowców (294 osoby) 66 tys. zł, 9 mln zł pochodziło z kredytu bankowego, który poręczyły Byd-Meat i ZM Kujawy, a 4 mln zł pożyczył od ZM Kujawy.
Po transakcji Meat-Investor spłacił kredyt bankowy pieniędzmi pożyczonymi znowu od ZM Kujawy. Pochodziły ze sprzedaży nieruchomości wniesionej do niej aportem przez Byd-Meat. Łącznie w latach 2000 - 2001 Kujawy wsparły finansowo Meat- Investora kwotą ponad 13,1 mln zł. Pożyczek udzielały też spółce Byd-Meat.
Są plany, gorzej z finansami
Obecnie Byd-Meat ubija dziennie od 450 do 500 sztuk zwierząt (głównie trzody chlewnej), przed kontrolą UKS było blisko 800 sztuk. Wcześniej spółka sprzedawała rocznie - nie tylko na rynku lokalnym, ale i ogólnopolskim - wyroby za 100 mln zł. Teraz działa głównie w regionie kujawsko-pomorskim. W 2003 r. wartość jej sprzedaży wyniosła 47 mln zł, strata - prawie 4 mln zł, a należności - 3,5 mln zł. Na koniec roku spółka zatrudniała 370 osób. W tym roku przyjęła do pracy 10 pracowników.
W latach 1998 - 2001 nakłady inwestycyjne Byd-Meatu wyniosły około 16 mln zł, później spółka nie inwestowała w ogóle. Prezes Sadkowski szacuje, że na wybudowanie nowego zakładu potrzebuje jeszcze 15 mln zł. Środki na ten cel chce uzyskać m. in. ze sprzedaży położonej w centrum Bydgoszczy nieruchomości (ponad 5 ha), gdzie obecnie w budynkach liczących ponad 120 lat Byd-Meat prowadzi produkcję (pojawiły się oferty). Spółka ubiega się też o kredyt bankowy, ciągle liczy na środki pomocowe z Unii, o które teraz zacznie się starać.
Marek Sadkowski chce jak najszybciej dostosować firmę do wymogów unijnych. - W starym zakładzie nie jesteśmy w stanie nic zrobić, wystąpiłem więc o zaliczenie go do kategorii B2 - tłumaczy. - Oznacza to, że na zmodernizowanie firmy mamy czas do 2006 roku. Nie chce jednak tak długo czekać. Zapowiada, że do nowego zakładu wraz z nowoczesnymi maszynami i urządzeniami, które już zakupił, przeniesie się w następnym roku.
Według planów po uruchomieniu nowej inwestycji spółka Kujawy przejmie działalność produkcyjną. - Ale marka na rynku pozostanie, bo jest dobrze rozpoznawalna - twierdzi prezes Byd-Meatu.
Źródło: Rzeczpospolita