Szał cenowy na rynku mięsa
W zakładach mięsnych wolą nie myśleć o cenach skupu tuczników za dwa, trzy tygodnie. - Cenowa szarpanina nikomu nie służy - mówią.
Wczoraj za kilogram tucznika w punktach skupu na terenie woj. kujawsko-pomorskiego płacono średnio 3,90 - 4,10 zł, a za kilogram żywca najlepszej jakości - nawet 4,30 zł.
- Ceny w skupie za szybko rosną - uważa Edmund Szczepaniak, dyrektor Zakładów Mięsnych w Grudziądzu. - Nieproporcjonalnie w stosunku do cen wyrobów. Taka szarpanina nikomu nie służy.
Zdaniem Henryka Cieślińskiego, prezesa Zakładów Mięsnych "Polmeat" w Brodnicy, w ciągu 1,5 miesiąca żywiec podrożał około 20 proc., a wyroby zaledwie o 5 proc.
- Surowiec stanowi 80 procent kosztów firmy, więc dalsze podwyżki cen skupu mogą oznaczać dla zakładów generowanie strat - uważa Cieśliński. - Wolę nie myśleć, co się może stać przed świętami - dodaje Szczepaniak. - Może być szał cenowy.
W zakładach mięsnych mają nadzieję, że na tydzień przed świętami cena skupu tuczników zatrzyma się na poziomie 4,50 zł za kilogram, a potem będzie spadać. Wzrostowi cen może jednak sprzyjać fakt, że świń jest coraz mniej.
- Trochę "cerujemy", choć na potrzeby naszego zakładu tuczników wystarczy - uważa Szczepaniak. - Po latach chudych, dla producentów żywca nastał lepszy czas.
Długo produkowaliśmy poniżej kosztów - mówi Teresa Wasilewicz, rolniczka z Krupocina (gm. Bukowiec). - Spichlerz i kasa są puste. Do sprzedaży pozostało mi już niewiele świń i chlewnia też zrobi się pusta. Za sprzedane świnie zaraz kupię zboże, które ciągle drożeje. Oprócz pasz wzrosły ceny energii elektrycznej, a 4 złote za kilogram to stawka na granicy opłacalności.
Nawet gdyby cena przed świętami doszła do 5 złotych, to nie uda mi się zrekompensować poniesionych wcześniej strat. Wielu rolników, którzy ograniczyli produkcję, jest w podobnej sytuacji, bo już nie mamy co sprzedać.
Wczoraj za kilogram tucznika w punktach skupu na terenie woj. kujawsko-pomorskiego płacono średnio 3,90 - 4,10 zł, a za kilogram żywca najlepszej jakości - nawet 4,30 zł.
- Ceny w skupie za szybko rosną - uważa Edmund Szczepaniak, dyrektor Zakładów Mięsnych w Grudziądzu. - Nieproporcjonalnie w stosunku do cen wyrobów. Taka szarpanina nikomu nie służy.
Zdaniem Henryka Cieślińskiego, prezesa Zakładów Mięsnych "Polmeat" w Brodnicy, w ciągu 1,5 miesiąca żywiec podrożał około 20 proc., a wyroby zaledwie o 5 proc.
- Surowiec stanowi 80 procent kosztów firmy, więc dalsze podwyżki cen skupu mogą oznaczać dla zakładów generowanie strat - uważa Cieśliński. - Wolę nie myśleć, co się może stać przed świętami - dodaje Szczepaniak. - Może być szał cenowy.
W zakładach mięsnych mają nadzieję, że na tydzień przed świętami cena skupu tuczników zatrzyma się na poziomie 4,50 zł za kilogram, a potem będzie spadać. Wzrostowi cen może jednak sprzyjać fakt, że świń jest coraz mniej.
- Trochę "cerujemy", choć na potrzeby naszego zakładu tuczników wystarczy - uważa Szczepaniak. - Po latach chudych, dla producentów żywca nastał lepszy czas.
Długo produkowaliśmy poniżej kosztów - mówi Teresa Wasilewicz, rolniczka z Krupocina (gm. Bukowiec). - Spichlerz i kasa są puste. Do sprzedaży pozostało mi już niewiele świń i chlewnia też zrobi się pusta. Za sprzedane świnie zaraz kupię zboże, które ciągle drożeje. Oprócz pasz wzrosły ceny energii elektrycznej, a 4 złote za kilogram to stawka na granicy opłacalności.
Nawet gdyby cena przed świętami doszła do 5 złotych, to nie uda mi się zrekompensować poniesionych wcześniej strat. Wielu rolników, którzy ograniczyli produkcję, jest w podobnej sytuacji, bo już nie mamy co sprzedać.
Źródło: Gazeta Pomorska