Polski rząd powinien wynegocjować wcześniejsze wypłaty subwencji dla rolników
Od lipca do końca grudnia 2004 roku polscy rolnicy będą bez pieniędzy. - Jeśli polski rząd nie wynegocjuje z Brukselą wcześniejszych wypłat subwencji, to w sierpniu rozpoczną się strajki - ostrzegł wczoraj Władysław Serafin, szef Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Minister rolnictwa z kolei przestrzegł przed składaniem obietnic rolnikom.
- Rozmawialiśmy już na ten temat z ministrem rolnictwa. Powiedział, że to niemożliwe. Ale spotykamy się jeszcze raz w środę i chcemy przekonać polski rząd do negocjacji z Komisją Europejską - powiedział wczoraj w Brukseli Władysław Serafin.
Pieniądze w grudniu, a nie w lipcu
- Nie wolno obiecać rolnikom, że dostaną wcześniej pieniądze - poinformował minister rolnictwa Wojciech Olejniczak w rozmowie z dziennikarzami przebywający w Salzburgu. - Najpierw musimy jednak stworzyć agencję płatniczą, uruchomić system IACS, zebrać wnioski od rolników i je przeanalizować.
Rok 2004 będzie w polskim rolnictwie wyjątkowy. Nie będą już obowiązywały krajowe regulacje, rolnicy nie dostaną więc pieniędzy ze skupu interwencyjnego. Te wypłaty zaczynały się zawsze w drugiej połowie lipca i trwały do końca listopada. Zamiast tego polska wieś zostanie obdarowana dopłatami w systemie unijnej Wspólnej Polityki Rolnej. Będą one przekazywane dopiero od grudnia 2004 do marca 2005 r.
- Rolnicy stracą płynność finansową. W sierpniu i we wrześniu nie będą mieli za co kupić nasion i środków ochrony roślin. I nie będą miel z czego spłacić kredytów bankowych, których termin przypada właśnie na jesieni - wyjaśniał Serafin.
Organizacje rolnicze chcą, żeby rząd zaczął wcześniej wypłacać część subwencji, pochodzącą z polskiego wkładu. Wynegocjowany system dopłat przewiduje bowiem, że 55 proc. pochodzi z budżetu krajowego. - Jeśli nie uda się tego uzgodnić, to sierpniu rozpoczną się strajki i manifestacje - ostrzegł Serafin.
Nowe dopłaty w 100 procentach
Polscy rolnicy brali w piątek udział w posiedzeniu organizacji COPA-COGECA w Brukseli i Helsinkach, gromadzącej stowarzyszenia zawodowe i spółdzielnie rolników z krajów UE i 10 krajów akcesyjnych. Udało im się uzyskać poparcie pozostałych 9 krajów, które od 1 maja staną się członkami UE, dla postulatu zmiany systemu dopłat rolnych.
Bruksela postanowiła w połowie tego roku, że wynegocjowany na szczycie w Kopenhadze system stopniowego zwiększania subwencji rolnych (poczynając od poziomu 25 proc.) będzie obowiązywał dla wszystkich rodzajów upraw. Również tych, które są wprowadzane już po podpisaniu przez nowe państwa członkowskie traktatu akcesyjnego.
Zdaniem Polski jest to niezgodne z traktatem i powoduje nierówne traktowanie państw UE. Bruksela zdecydowała na przykład o zmianach na rynku mleka. W myśl traktatu dotychczasowy system zapewniał Polsce równy udział. Ustalano wspólną cenę interwencyjną i pełną różnicę wypłacano rolnikom wszystkich krajów. Jeśli system ten zostanie zastąpiony przez dopłaty, to polscy rolnicy dostaną tylko ich część - na początek 25 proc., a dopiero po ośmiu latach 100 proc. To, co stracą na zniesieniu systemu interwencji, nie wróci do nich w postaci dopłat.
Wojciech Olejniczak skomentował też doniesienia "Rzeczpospolitej" o możliwości złożenia przez Polskę pozwu do unijnego sądu przeciwko KE. Chodzi o opodatkowanie nadmiernych zapasów rolnych. - My nie jesteśmy od grożenia - powiedział minister. I dodał, że ze strony Brukseli dostrzega wolę współpracy.
- Rozmawialiśmy już na ten temat z ministrem rolnictwa. Powiedział, że to niemożliwe. Ale spotykamy się jeszcze raz w środę i chcemy przekonać polski rząd do negocjacji z Komisją Europejską - powiedział wczoraj w Brukseli Władysław Serafin.
Pieniądze w grudniu, a nie w lipcu
- Nie wolno obiecać rolnikom, że dostaną wcześniej pieniądze - poinformował minister rolnictwa Wojciech Olejniczak w rozmowie z dziennikarzami przebywający w Salzburgu. - Najpierw musimy jednak stworzyć agencję płatniczą, uruchomić system IACS, zebrać wnioski od rolników i je przeanalizować.
Rok 2004 będzie w polskim rolnictwie wyjątkowy. Nie będą już obowiązywały krajowe regulacje, rolnicy nie dostaną więc pieniędzy ze skupu interwencyjnego. Te wypłaty zaczynały się zawsze w drugiej połowie lipca i trwały do końca listopada. Zamiast tego polska wieś zostanie obdarowana dopłatami w systemie unijnej Wspólnej Polityki Rolnej. Będą one przekazywane dopiero od grudnia 2004 do marca 2005 r.
- Rolnicy stracą płynność finansową. W sierpniu i we wrześniu nie będą mieli za co kupić nasion i środków ochrony roślin. I nie będą miel z czego spłacić kredytów bankowych, których termin przypada właśnie na jesieni - wyjaśniał Serafin.
Organizacje rolnicze chcą, żeby rząd zaczął wcześniej wypłacać część subwencji, pochodzącą z polskiego wkładu. Wynegocjowany system dopłat przewiduje bowiem, że 55 proc. pochodzi z budżetu krajowego. - Jeśli nie uda się tego uzgodnić, to sierpniu rozpoczną się strajki i manifestacje - ostrzegł Serafin.
Nowe dopłaty w 100 procentach
Polscy rolnicy brali w piątek udział w posiedzeniu organizacji COPA-COGECA w Brukseli i Helsinkach, gromadzącej stowarzyszenia zawodowe i spółdzielnie rolników z krajów UE i 10 krajów akcesyjnych. Udało im się uzyskać poparcie pozostałych 9 krajów, które od 1 maja staną się członkami UE, dla postulatu zmiany systemu dopłat rolnych.
Bruksela postanowiła w połowie tego roku, że wynegocjowany na szczycie w Kopenhadze system stopniowego zwiększania subwencji rolnych (poczynając od poziomu 25 proc.) będzie obowiązywał dla wszystkich rodzajów upraw. Również tych, które są wprowadzane już po podpisaniu przez nowe państwa członkowskie traktatu akcesyjnego.
Zdaniem Polski jest to niezgodne z traktatem i powoduje nierówne traktowanie państw UE. Bruksela zdecydowała na przykład o zmianach na rynku mleka. W myśl traktatu dotychczasowy system zapewniał Polsce równy udział. Ustalano wspólną cenę interwencyjną i pełną różnicę wypłacano rolnikom wszystkich krajów. Jeśli system ten zostanie zastąpiony przez dopłaty, to polscy rolnicy dostaną tylko ich część - na początek 25 proc., a dopiero po ośmiu latach 100 proc. To, co stracą na zniesieniu systemu interwencji, nie wróci do nich w postaci dopłat.
Wojciech Olejniczak skomentował też doniesienia "Rzeczpospolitej" o możliwości złożenia przez Polskę pozwu do unijnego sądu przeciwko KE. Chodzi o opodatkowanie nadmiernych zapasów rolnych. - My nie jesteśmy od grożenia - powiedział minister. I dodał, że ze strony Brukseli dostrzega wolę współpracy.
Źródło: Rzeczpospolita
Powrót do aktualności